W programie „Milionerzy” padło pytanie za 75 tysięcy. Tylko prawdziwi znawcy daliby mu radę. Z pewnością nie był nim uczestnik. Nie miał wyjścia, postawił na złą odpowiedź i odpadł z gry. Po wakacjach „Milionerzy” ruszyli pełną parą. Już jednym z pierwszych odcinku nowej serii grę rozpoczął Pan Paweł z Gdyni. Końcowy sygnał zaskoczył go, kiedy miał na koncie 20 tysięcy złotych. Niestety, zostało mu już tylko jedno koło ratunkowe.
Dziś wyemitowano pierwszy odcinek nowego sezonu programu „Milionerzy”. Na fotelu uczestnika zasiadł sympatyczny Piotr, który na co dzień studiuje medycynę. Można było się więc spodziewać, że będzie dużo wiedział, ale i tak zaskoczył wszystkich. Okazało się, że młody mężczyzna dysponuje bardzo szeroką wiedzą i to nie tylko z dziedziny, którą studiuje. By odpowiedzieć na jedno z pytań, wcale nie potrzebował wariantów wyczytanych przez prowadzącego.
W czwartek stacja TVN wyemitowała powtórkę jednego z ulubionych teleturniejów Polaków. W 521. odcinku show „Milionerzy” byliśmy świadkami jednego z najbardziej nieoczywistych pytań. Uczestniczka nie wahała się ani chwili nad podaniem odpowiedzi. Teleturniej TVN od lat gromadzi przed telewizorem całe rodziny. Show, w którym niezastąpiony Hubert Urbański zadaje swoim uczestnikom najtrudniejsze pytania, które stanowią przeszkody w dotarciu do wielkiego finału i wygrania miliona złotych, od lat cieszy się niesłabnącą sympatią telewidzów. Teraz stacja postanowiła wyemitować powtórkowe odcinki popularnego programu. W czwartkowym wydaniu show padło jedno z najdziwniejszych pytań. Publiczność zgromadzona w studiu nie kryła swojego zaskoczenia.
Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon uwielbianego przez Polaków programu „Milionerzy”. W sieci pojawił się zwiastun, który już na samym początku wzbudza skrajne emocje. Okazuje się, że osoba z widowni postanowiła dać graczowi cenną radę. Hubert Urbański, prowadzący teleturniej nie krył swojego zaskoczenia, związanego z głosem dochodzącym z widowni. Szeroko otworzył oczy i zaczął wymachiwać rękami.
„Milionerzy” są bez wątpienia jednym z najtrudniejszych programów, w których uczestnicy grają o stawkę. W końcu stawiane są przed nimi naprawdę trudne, a przy tym czasem jeszcze podchwytliwe pytania. Niestety, nie tylko na takich potrafią polec uczestnicy. Dobitnie przekonała się o tym Zuzanna, która wzięła udział w programie. Choć wydawało się, że może mieć spore szanse na niezłą wygraną, odpadła już na pierwszym pytaniu.
Nieoczekiwana sytuacja w teleturnieju „Milionerzy” wywołała wielkie emocje w studio. Hubert Urbański poprosił o chwilę na ochłonięcie. Telefon do przyjaciela miał zaskakujący finał. Program TVN od wielu lat wzbudza w widzach prawdziwe emocje względem uczestników, którzy grają o pokaźne sumy pieniędzy. Teleturniej w każdym odcinku udowadnia, że znajomość zagadnień z wiedzy ogólnej może się opłacić i to dosłownie. Podczas jednego z odcinków doszło do zaskakującej wymiany zdań.
Program „Milionerzy” znany jest z podchwytliwych i trudnych pytań. Te nie mogą być przecież przesadnie łatwe, skoro poprawne odpowiedzi na 12 z nich gwarantują milion złotych. Czasem są jednak tak wymagające, że skutku nie przynosi nawet pomoc z zewnątrz. Przekonał się o tym uczestnik jednego z poprzednich odcinków. Już na początkowym etapie programu dostał pytanie, które do najprostszych na pewno nie należało. Niestety, poległ pomimo pomocy swojego taty.
W 501. odcinku programu „Milionerzy” na fotelu zasiadł Marcel Pawleta. Uczestnik zaczął grę z klasą, jednak bardzo szybko spotkało go zaskoczenie. Nawet Hubert Urbański był zdumiony proponowanymi odpowiedziami. Pytanie dotyczyło tajemniczej „potarki”. „Milionerzy” niejednokrotnie zaskakiwali zarówno widzów przed telewizorami, jak i samych uczestników. Bywały sytuacje, kiedy graczom rzedły miny po tym, jak usłyszeli pytanie, które, na które byli pewni, że odpowiedzą bez problemu. Niejednokrotnie przekonaliśmy się, że program jest pełen niespodzianek — niekiedy nawet dla samego gospodarza. Tym razem, w 501. odcinku grę kontynuował Jakub Nowicki, a kiedy nie udało mu się odpowiedzieć na pytanie za 10 tys., jego miejsce zajął Marcel Pawleta, magister prawa z Opola, telefoniczny doradca klienta. Zawodnik miał szczerą nadzieję, że opuści studio z milionem, aby móc rozwijać karierę i spełniać marzenia.
W wyjątkowym odcinku programu „Milionerzy” wystąpił Kacper. Uczestnik pokonywał kolejne etapy i wydawało się, że idzie prosto po milion. Jednak kiedy Hubert Urbański przeczytał pytanie za 125 tysięcy, gracz spoważniał. Treść dotyczyła jego wielkiej pasji, a mimo to nie miał pojęcia, jaka jest poprawna odpowiedź. Nie tak dawno temu program „Milionerzy”, który na ekranie gości już od ponad dwóch dekad świętował ważną okazję. Pod koniec 10. sezonu wyemitowano jubileuszowy, 500. odcinek. W tej szczególnej edycji wystąpił Kacper. W poprzednim epizodzie uczestnik dotarł aż do 5. pytania. Zaczynał więc grę z 10 tysiącami na koncie i pełną determinacją, aby wygrać milion. Czy mu się udało?
Ku zadowoleniu telewidzów stacja TVN zdecydowała się na emisję powtórek ulubionego teleturnieju Polaków „Milionerzy”. W 499. odcinku show doszło do niecodziennej pomyłki z udziałem pani Anety. Uczestniczka teleturnieju wyznała, że przejęzyczyła się, podając swoją ostateczną odpowiedź na zadane przez dziennikarza pytanie. Chodziło o kraj pochodzenia wybitnego kompozytora.
„Milionerzy” to wyjątkowo emocjonujący program. Szczególnie wtedy, gdy uczestnicy nie są pewni, więc wstrzymują się z odpowiedzią, a Hubert Urbański dodatkowo ich dopytuje. Dziś jednak te emocje zostały przerwane przez nagły zbieg okoliczności. Zasiadająca w studio uczestniczka udzieliła odpowiedzi na pytanie dotyczące podatków, które nie należało do najtrudniejszych, ale można było na nim polec. Wkrótce potem show zostało zakończone, o czym poinformował prowadzący.
Cezary Pazura wziął udział w charytatywnym odcinku programu „Milionerzy”, który zorganizowany został z okazji Dnia Dziecka. Po czasie wypowiedział się, jak to naprawdę wyglądało. „Mam takie wrażenie, że te pytania są robione pewnym sposobem” — stwierdził aktor. O co dokładnie mu chodziło? Przy okazji zdradził też kilka innych, ciekawych szczegółów dotyczących produkcji tego show. Jak wyjawił, na żywo pewne kwestie okazują się zupełnie inne od wyobrażenia, które widzowie zyskują dzięki telewizji.
Każdy z odcinków teleturnieju „Milionerzy” to ogromne emocje nie tylko dla uczestnika, ale również dla widzów. Jeden z bohaterów podniósł im ciśnienie. Na wytypowanie odpowiedzi musieli czekać w nieskończoność. Program TVN od wielu lat dostarcza rozrywkę widzom, którzy tak, jak kandydaci do pieniężnych nagród, mierzą się z pytaniami z wiedzy ogólnej. Nierzadko zdarza się, że to uczestnicy teleturnieju „Milionerzy” skupiają na sobie większą uwagę niż zadane zagadnienie. Bohater odcinka wywołał w internautach mnóstwo emocji z powodu długo wyczekiwanej odpowiedzi. Według niektórych nadmierne uzasadnienie wyboru było zupełnie niepotrzebne.
W powtórkowym odcinku programu milionerzy znów mogliśmy zobaczyć zmagania Miłosza. Uczestnik stanął przed trudną decyzją. Nie miał zielonego pojęcia, jaka jest odpowiedź na pytanie, nie pozostało mu zbyt wiele ruchów. Na nic zdało się ostatnie koło ratunkowe. Widzowie doskonale wiedzą, że program „Milionerzy” to nie tylko sprawdzian wiedzy, ale także zimnej krwi, a czasem… Umiejętności podejmowania trudnych decyzji. Prawdziwy bój z samym sobą stoczył w 488. odcinku Miłosz Wojciechowski z Poznania, student i praktykant w firmie finansowej. W poprzednim epizodzie gracz doszedł do poziomu 5 tysięcy złotych. Od miliona dzieliło go 8 pytań. Emocje podkręcał fakt, że uczestnikowi zostało już tylko jedno koło ratunkowe: pół na pół.
„Milionerzy” to jeden z najpopularniejszych teleturniejów w historii polskiej telewizji. Od lat zbiera przed odbiornikami wielu widzów, którzy nie tylko oglądają zmagania uczestników o wielkie pieniądze, ale także sami sprawdzają swoją wiedzę. Show słynie bowiem z niełatwych pytań, które w gruncie rzeczy wydają się proste. Często są jednak podchwytliwe, przez co zmyleni odpowiadający na nich odpadają. Jeden z ostatnich uczestników otrzymał takie pytanie z dziedziny matematyki. Jak sobie poradził?
Bohater odcinka „Milionerzy” miał szansę zgarnąć aż ćwierć miliona złotych w znanym teleturnieju. Pytanie sprawiło, że zaczął dogłębnie się zastanawiać. Ostatecznie wolał wyjść ze studia z gwarantowaną kwotą. Teleturniej TVN od lat sprawdza znajomość wiedzy ogólnej uczestników poprzez zawiłe pytania. Każda poprawna odpowiedź zbliża ich do wygrania niemałych kwot pieniężnych, w tym tytułowego miliona. Ostatni odcinek programu „Milionerzy” postawił przed uczestnikiem trudny dylemat. Pytanie o ćwierć miliona złotych sprawiło, że zrezygnował z dalszej rozgrywki.
Jacek Iwaszko zwyciężył w programie „Milionerzy” i dołączył do zaszczytnego, choć wcale nie tak licznego grona. Po otrzymaniu nagrody podjął decyzję, która poruszyła serca widzów. Swoją skromną postawą zdobył jeszcze większą sympatię. Choć „Milionerzy” goszczą na antenie już ponad 20 lat, do tej pory tylko czterem śmiałkom udało się zdobyć najwyższą nagrodę, choć kilkoro innych zawodników było od włos od wygranej. Po raz ostatni pula została rozbita stosunkowo niedawno, bo pod koniec ubiegłego roku. We wrześniu Jacek Iwaszko, muzykolog i pracownik Narodowego Instytutu im. Fryderyka Chopina przeszedł przez wszystkie pytania, zdobywając nie tylko milion złotych, ale także szczerą sympatię i szacunek widzów.
W programie „Milionerzy” uczestnik dzielnie pokonał pierwsze poziomy, aż wreszcie usłyszał zaskakujące pytanie. Gracz nie miał pojęcia, jaki kolor skóry mają niedźwiedzie polarne. Gracz zaznaczył odpowiedź, która wydawała mu się najbardziej prawdopodobna. Trzeba przyznać, że popularny program „Milionerzy” potrafi zaskoczyć. Pytania pochodzą z każdej dziedziny, a w dowolnym momencie rozgrywki można natknąć się na różne poziomy trudności. Zadania przy najwyższych kwotach bywały dziecinnie proste, podczas gdy niektórzy zaczynali z najwyższego „C”. W kwietniu tego roku od miliona dzieliło uczestnika odpowiedzenie na pytanie, skąd pochodził Miś Paddington, z kolei jedna z wcześniejszych uczestniczek nie zdobyła nawet 500 zł, kiedy już na początku zapytano ją o potoczną nazwę Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Kwestia ta podzieliła nawet internautów.
Wiele stracił ten, kto nie widział jednego z kwietniowych odcinków programu „Milionerzy”. Wydawało się, że Maciej bez problemu poradzi sobie z pytaniem o mieszkankę Lądka-Zdroju, jednak emocje wzięły górę. Uczestnik zmarnował koło ratunkowe. W kwietniowym, 546. odcinku kultowego programu „Milionerzy” do gry stanęła grupa kandydatów. Eliminacje nie były trudne — chodziło o uporządkowanie jednostek czasu: minuty, sekundy, kwadransa i godziny, od największej do najmniejszej. Ostatecznie naprzeciw Huberta Urbańskiego zasiadł Maciej Konstańczak, który uporał się z zadaniem w nieco ponad 2 sekundy. Gracz od początku wykazywał się dużą pewnością siebie i poczuciem humoru, a wyliczane przez niego w nieskończoność zainteresowania wprawiły gospodarza w osłupienie. Rozbawiony Hubert Urbański musiał mu przerwać, jednak zauważył, że prawnik z Warszawy zdecydowanie „ma gadane”.
W programie „Milionerzy” grę rozpoczęła młoda zawodniczka. Karolina Moczko bez problemu radziła sobie z pierwszymi progami, jednak pytanie za 5 tysięcy ją zaskoczyło. Chodziło o świerzop z „Pana Tadeusza”. Dziewczynie zostały do wyboru dwie odpowiedzi. Po udzieleniu niewłaściwej odpowiedzi przez poprzednika i szeregu zabawnych sytuacji w programie „Milionerzy” naprzeciw Huberta Urbańskiego zasiadła Karolina Moczko, która najlepiej poradziła sobie w eliminacjach, układając słowa w odpowiedniej kolejności: gwiazdozbiór równikowy, okup, ugaszczaj, prowizoryczny budynek. Chodziło oczywiście o A. Rak / D. haracz / C. racz / B. barak, a studentka inżynierii akustycznej mogła rozpocząć grę.
Hubert Urbański, choć w swoim dorobku ma wiele innych projektów, należy do grupy tych prezenterów, którzy kojarzeni są tylko z jednym show. Dziś już trudno wyobrazić sobie program „Milionerzy” bez jego charyzmy, wyjątkowo wymownej mimiki i siwej czupryny. Czy zawsze tak wyglądał? Jak się okazuje, nie do końca. Mężczyzna udostępnił bowiem na swoim Instagramie archiwalne zdjęcie sprzed ponad 3 dekad. Choć jego wyraz twarzy niewiele się zmienił, próżno szukać na fotce innego, elementu charakterystycznego dla jego wyglądu.
Marcin z Wrocławia powrócił w kolejnym odcinku programu „Milionerzy”. Odpowiedział na pytanie za 20 tysięcy złotych, i choć kolejne wydawało się banalnie proste, ostatecznie przekreśliło jego szansę na milion. Ostatni, specjalny odcinek programu „Milionerzy” z pewnością zapadł widzom w pamięć. Z okazji Dnia Dziecka naprzeciw Huberta Urbańskiego zasiadły znane osobistości wraz ze swoimi dziećmi. Wystąpił Cezary Pazura i jego córka, a także Jan Peszek z synem. Teraz jednak wszystko wróciło do normy, a przerwaną wcześniej grę mógł kontynuować Marcin Kożuszek z Wrocławia. „Jak kocha, to poczeka” – przytoczył poetycko gospodarz, witając zawodnika, który otrzymał pytanie za 2000 złotych. Nadal miał w zanadrzu dwa koła ratunkowe. Niestety, nawet one nie pomogły.
Choć dziś jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci polskiej telewizji, niewiele osób zna szczegóły jego pochodzenia. Jak naprawdę nazywa się Hubert Urbański? Wiemy, skąd wzięło się nietypowe drugie imię gospodarza „Milionerów”. Studiował filologię indyjską na Uniwersytecie Warszawskim. Miał też krótki romans z aktorstwem w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, a później, kiedy związany był z radiową stacją RMF FM, przeżył kryzys swojej kariery, który dał mu do myślenia. Jak widać, gospodarz „Milionerów” skrywa wiele sekretów. Jednym z nich jest z pewnością jego pełne imię i nazwisko. Mimo ogromnej popularności mało kto wie, jak naprawdę nazywa się Hubert Urbański. Okazuje się, że prezenter jest pół Polakiem i pół Bułgarem.
Prowadzący programu „Milionerzy” wielokrotnie widział, jak uczestnicy wygrywają pokaźne sumy pieniędzy. Sam nie może narzekać na brak gotówki, o której marzą biorący udział w teleturnieju gracze. Hubert Urbański związany jest z programem TVN od samego początku jego istnienia, czyli ponad 20 lat. Dziennikarz nie raz widział, jak uczestnicy dwoili się i troili, by odpowiedzieć na pytania z wiedzy ogólnej. Każde prawidłowe typowanie zbliżało ich do zostania milionerami. Okazuje się, że sam prowadzący nie musi martwić się o finanse tak jak niektórzy uczestnicy programu. „Milionerzy” to nie jedyne źródło utrzymania mężczyzny, który może pozwolić sobie na wygodne życie.
„Milionerzy” wyemitowali specjalny odcinek z okazji Dnia Dziecka. Duet uczestników rozegrał między sobą partię gry, by wyłonić odpowiadającego na pytanie. Teleturniej TVN z okazji święta wszystkich pociech zorganizował specjalny odcinek, w którym to dwie drużyny ojców z dziećmi mierzyły się z pytaniami z wiedzy ogólnej. Widzowie mogli zobaczyć, jak o nagrodę główną stara się Cezary Pazura z córką, Anastazją oraz Jan Peszek z synem, Błażejem. Drugi z wymienionych duetów już na początku rywalizacji musiał rozgrywać dodatkowe starcia, by zaznaczyć poprawną odpowiedź. Mężczyźni w pewnym momencie zagrali w papier, kamień i nożyce.
„Milionerzy” są programem, który słynie ze swoich trudnych, a przy okazji podchwytliwych pytań. Niektóre z nich tylko brzmią łatwo, ale w rzeczywistości takie nie są. Przekonał się o tym kolejny uczestnik, który niestety zaznaczył ostatecznie błędną odpowiedź. Wydawać by się mogło, że pytanie, z którym musiał zmierzyć się mężczyzna, dotyczyło postaci z bardzo popularnej niegdyś bajki. Czy aby na pewno tak było?
W Dzień Dziecka wyemitowano wyjątkowy odcinek programu „Milionerzy”. Zamiast standardowych uczestników w studio show pojawili się celebryci, którzy do odpowiedzi zasiedli wraz ze swoimi dziećmi. Jedną z par tworzyli Cezary Pazura i jego córka Anastazja. Program prowadzony przez Huberta Urbańskiego jest dobrze znany z tego, że serwuje uczestnikom trudne, a przy tym często podchwytliwe pytania. Popularny aktor i jego pociecha również musieli się z takimi zmierzyć. Jak im poszło?
„Milionerzy” niezmiennie od kilkunastu lat pozostają jednym z ulubionych teleturniejów Polaków. Show jest znane z trudnych, a przy tym często podchwytliwych pytań. Jedno z takowych zostało zadane ostatniemu uczestnikowi wtorkowego odcinka. Jak brzmiało? Warto nadmienić, że odpowiadający walczył o aż ćwierć miliona złotych. Mógł za to zrezygnować i zabrać ze sobą gwarantowane 125 tysięcy. Na co się zdecydował?