To był odwieczny sekret "Familiady". Strasburger zdradził, kim są ankietowani
“Familiada” bawi Polaków już od trzydziestu lat. Karol Strasburger, który przez ten cały czas pełni rolę gospodarza teleturnieju, wciąż dzieli się swoimi dowcipami, a uczestnicy poddani presji czasu udzielają niekiedy absurdalnych odpowiedzi. Za liczbę punktów, która przysługuje za te prawidłowe, odpowiadają ankieterzy. Kim oni są i czy rzeczywiście istnieją?
"Familiada" kończy w tym roku 30 lat
Pierwsze odcinki tego popularnego teleturnieju zostały wyemitowane w 1994 roku, co oznacza, że już od trzech dekad weekendy i dni świąteczne tysiące polskich rodzin spędzają przed ekranem swojego telewizora. Od samego początku produkowania tego programu, jego gospodarzem jest Karol Strasburger i choć, jak zdradził sam aktor, niejednokrotnie chciano go wymienić na nowego prowadzącego, nigdy do tego nie doszło. Nie tak dawno został zapytany o to, czy słyszał o zmianach, o których spekulowano kilka tygodni temu.
Dotarły do mnie takie wiadomości, że ktoś ma mnie zastąpić. Oczywiście, te różne takie opowieści trwają od wielu lat, więc tym specjalnie bym się nie przejmował. (...) Nawet nie mam na to wpływu, gdyby ktoś to wymyślił. I powiem jeszcze drugie zdanie, że nawet nie chcę mieć wpływu na takie różne sprawy - tłumaczył Karol Strasburger dla “Super Expressu”.
Według plotek aktora w roli gospodarza teleturnieju “Familiada” miał zastąpić Przemysław Babiarz, który do niedawna prowadził program “Va Banque”. Tę drugą funkcję objął niedawno Radosław Kotarski. Nie ma w tym momencie jednak żadnych potwierdzonych informacji o wprowadzaniu radykalnych zmian do formatu opartego na “Rzepce” Juliana Tuwima.
Karol Strasburger podpadł więźniom. Opowiedział żart, który ich uraził Strasburger podsumował polskie "gwiazdy". Nie gryzł się w językNajzabawniejsze odpowiedzi z "Familiady"
Przebieg teleturnieju jest niezwykle prosty — dwie pięcioosobowe drużyny odpowiadają na pytania związane z życiem codziennym. Grupa, która zdobędzie największą liczbę punktów w jego pierwszym etapie, przechodzi do finału, w którym bierze udział dwóch reprezentantów. Wysokość noty przyznawanej za udzielenie poprawnej odpowiedzi jest uzależniona od liczby osób ankietowanych, które również uznały ją za odpowiednią. Niekiedy jednak presja czasu i stres, czyli nieodłączne elementy tego typu programów, sprawiają, że myśli uczestników wędrują daleko od wyznaczonego toru.
Istnieje wiele składanek najzabawniejszych odpowiedzi na pytania zadawane w “Familiadzie”, a niektóre z nich mogą wywołać szeroki uśmiech na twarzy. Warto wspomnieć o niezwykle popularnym zagadnieniu, czyli “Więcej, niż jedno zwierzę, to…”, na które uczestnicy odpowiadali “lama” oraz “owca”. Z kolei na pytanie o to, “do jakiego miejsca łatwiej jest wejść, niż z niego wyjść”, jeden z gości programu odpowiedział… bar.
ZOBACZ TEŻ: 76-letni Strasburger powiedział wprost, czy planuje kolejne dziecko
Kim są ankietowani z "Familiady"?
Przez trzy dekady wiele osób zastanawiało się, kim są tajemniczy ankietowani, którzy odpowiadają na pytania padające w teleturnieju oraz od których zależy liczba przyznanych punktów. Nigdy nie są bowiem pokazani na ekranie, a wokół tematu urosło do tej pory wiele mitów. Niektórzy twierdzą, że nikt taki nie istnieje, a notę za każdą odpowiedź w rzeczywistości ustala produkcja programu. Wszelkie wątpliwości w tej sprawie postanowił rozwiać Karol Strasburger.
To jest taki niby tajemniczy temat. Wśród ankieterów są ci, którzy się zgłaszają, rodziny. Nasi ludzie jadą w teren i zbierają ludzi, którzy się zgłosili. Wśród nich przeprowadzane są ankiety - rodzina się zgłasza, dostaje pytania i odpowiada. To jest jedna grupa. Druga grupa jest bardzo szeroką grupą internetową i oni pytania dostają przez internet - tłumaczył gospodarz “Familiady” na Kanale Zero.
Okazuje się jednak, że Karol Strasburger osobiście nie bierze udziału w przepytywaniu ankieterów i nie jest to jednym z jego obowiązków. Dodatkowo sam nie interesuje się zbytnio sposobem przeprowadzania tej aktywności.
Nie wdaję się w żadne "a skąd ci ludzie się wzięli, a czemu oni są tacy a nie inni". To byłoby za dużo. Byłoby to nieuczciwe, gdybym wchodził w jakąś prywatną sprawę czegoś, co jest poza studiem. To mnie nie dotyczy - dodał Karol Strasburger.