Komenda nie zostawił po sobie złotówki? Syn nie dostanie grosza
Niedługo minie rok od nagłej śmierci Tomasza Komendy. Mężczyzna spędził lata w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił, później zdiagnozowano u niego nowotwór płuc. Mężczyzna otrzymał wysokie zadośćuczynienie za krzywdy, których doświadczył w zamknięciu. Wyszły na jaw kolejne fakty w związku ze spadkiem.
Tomasz Komenda nie żyje
Była druga połowa lutego tego roku, kiedy media obiegła informacja o śmierci Tomasza Komendy. Mężczyzna został w przeszłości skazany za zabójstwo i gwałt nastoletniej dziewczyny, zbrodni tej nigdy jednak nie popełnił. Został wypuszczony na wolność po 18 latach, uniewinnienia dokonał sam Sąd Najwyższy. Nie cieszył się jednak wolnością długo. Krótko później zdiagnozowano u niego nowotwór złośliwy płuc.
W 2021 roku zadecydowano o przyznaniu Tomaszowi Komendzie niemal 13 milionów odszkodowania za krzywdy, których doświadczył w związku z niesłusznym skazaniem. Od chwili jego śmierci los pieniędzy stanął pod znakiem zapytania. Nie było jednej osoby, która rościła sobie do nich prawa. Teraz wiemy więcej na ich temat.
Nowe informacje w sprawie spadku po Tomaszu Komendzie
Na jaw wychodzą kolejne fakty związane z majątkiem zmarłego dziewięć miesięcy temu Tomasza Komendy. Według ustaleń “Gazety Wyborczej” mężczyzna zakupił trzy mieszkania w centrum Wrocławia, do których prawo przekazał swojemu bratu Gerardowi. Miało do tego dojść około półtora roku przed śmiercią. To wtedy rodzeństwo zawarło umowę dożywocia, a więc przekazania mieszkań w zamian za opiekę.
Zgodnie z art. 908 oznacza ona, że nabywca powinien, w braku odmiennej umowy, przyjąć zbywcę jako domownika, dostarczać mu wyżywienie, ubrania, zapewnić mu odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie oraz sprawić mu własnym kosztem pogrzeb odpowiadający zwyczajom miejscowym – wyjaśnia "GW".
ZOBACZ TEŻ: Gwiazda Polsatu walczy z nowotworem. Teraz ujawnia: "dostałam wyniki".
Matka Tomasza Komendy cierpi przez postępowanie
Życie Tomasza Komendy oraz jego bliskich było bardzo trudne. Najpierw mężczyzna został niesłusznie skazany za zbrodnię, której nie popełnił, później zapadł na trudną chorobę. Nawet po jego śmierci matka mężczyzny nie może zaznać spokoju, a to wszystko przez sprawę testamentu, która wciąż jest w toku. Stronami postępowania są brat zmarłego Gerard oraz była partnerka, która reprezentuje syna Tomasza Komendy.
Matka została z kolei wezwana jako świadek. Ponownie musi stawiać się w sądach w sprawie swojego ukochanego syna. Jak przyznaje, nie może już tego znieść.
Kilka lat chodziłam po sądach, potem osiemnaście do więzienia i znów chodzę do sądu. Ja już dłużej tak nie mogę – powiedziała dziennikarce Ewie Wilczyńskiej, autorce książki "Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej".