Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > "Widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi". Błaszczykowski przeżył koszmar w przeszłości
Martyna Pałka
Martyna Pałka 21.06.2024 16:38

"Widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi". Błaszczykowski przeżył koszmar w przeszłości

Kuba Błaszczykowski
fot. AKPA

Kuba Błaszczykowski jest jednym z najbardziej lubianych polskich piłkarzy. Mało kto wie, że wybitny sportowiec przeżył w dzieciństwie ogromną tragedię. Gwiazdor podzielił się swoim wstrząsającym wyznaniem.

Kuba Błaszczykowski wciąż cieszy się ogromną popularnością

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Kuba Błaszczykowski jest dzisiaj jednym z najpopularniejszych i najbardziej cenionych polskich piłkarzy. Pomimo faktu, że sportowiec nie gra już w reprezentacji naszego kraju, wciąż może pochwalić się rzeszą wiernych fanów. 

Swój ostatni mecz w barwach Biało-Czerwonych Kuba Błaszczykowski zagrał podczas towarzyskiego spotkania z Niemcami. Od tej pory niestety nie możemy oglądać go na murawie. Niedawno światło dzienne ujrzał również film poświęcony życiu sympatycznego gwiazdora “pod tytułem ”Kuba". Właśnie wtedy mamy szansę bliżej poznać postać zawodnika naszej reprezentacji.

DDTVN: Jędrzejak aż wrzasnął na rozmówczynię. Staruszka zaczęła mówić o TVP Szczęsny zdradził, jaki Probierz jest prywatnie. Bał się powiedzieć wszystkiego

Kuba Błaszczykowski przeżył koszmar w dzieciństwie

Popularny piłkarz urodził się we wsi Truskolasy niedaleko Częstochowy. Kuba Błaszczykowski wychowywał się razem ze swoim starszym o trzy lata bratem Dawidem. Jego mama z zawodu była ekspedientką, a ojciec nauczycielem wychowania fizycznego.

I choć ich życie nie było usłane różami, wszystko zmieniło się i przybrało dramatyczny obrót 13 sierpnia 1996 roku, gdy ojciec piłkarza Zygmunt zamordował swoją żonę Annę. Sportowiec miał wtedy jedynie 10 lat. O szczegółach tego przerażającego wydarzenia gwiazdor opowiada na łamach swojej autobiografii.

Bawię się klockami, jest uchylone okno, i nagle słyszę rozmowę. Wiem, kto rozmawia, zamarłem, i słyszę, jak się kłócą. I słyszę: »A masz ty k***!«. I krzyk: »Aaa!«. Wybiegłem, jak stałem. I widzę, jak mama leży w rowie, i widzę, jak ojciec odchodzi. Wróciłem do domu i krzyczę: »Mama leży w rowie«. (…) Wziąłem ją za rękę, a moje dwa czy trzy palce wpadły do rany. Wtedy wiedziałem, że jest niedobrze. Wydaje mi się, że mama zmarła mi na rękach. Trzy ostatnie wdechy wzięła i już nic" - czytamy w książce.

ZOBACZ TEŻ: Legendarny teleturniej powraca. Poprowadzi go Krzysztof Ibisz.

Kuba Błaszczykowski widział śmierć swojej mamy

Śmierć matki na zawsze odmieniła życie Kuby Błaszczykowskiego, jednak nie był to koniec dramatycznych wydarzeń w jego dzieciństwie. Gdy piłkarz miał zaledwie 15 lat, jego ojciec Zygmunt trafił do więzienia. Wtedy też sportowiec przeżywał swój pierwszy kryzys i na dobre chciał porzucić piłkę nożną.

Byłem kompletnie rozbity, zniechęcony. Na trzy miesiące zawiesiłem buty na kołku. Straciłem sens życia. To było tak, jakbym nagle idąc ulicą, dostał w głowę kamieniem. Ocknąłem się po tygodniu w zupełnie innym świecie. Wszystko się zmieniło - czytamy w autobiografii.

Piłkarz zaczął wtedy zachowywać się w szkole agresywnie i coraz częściej wdawać w bójki. Pomocą okazali się dopiero babcia Felicja i wujek Jerzy, którzy wzięli go pod swoje skrzydła. To właśnie wujek zachęcił Kubę do poświęcenia się piłce nożnej. 

Jurek był dla mnie wtedy jak ojciec. Mieszkałem z babcią, wujek jeździł po świecie ze swoimi drużynami, ale często do nas dzwonił. Gdy zachowywałem się źle, rozmowa z nim zawsze stawiała mnie do pionu - tłumaczy na łamach książki Kuba Błaszczykowski.

Dzisiaj piłkarz naszej reprezentacji wciąż pamięta o mamie, która odgrywa w jego życiu ogromną rolę. Po strzelonym golu sportowiec zawsze zerka w niebo, aby w ten sposób podziękować swojej ukochanej mamie. Za każdym razem gwiazdor wypowiada się o niej z ogromną miłością i szacunkiem.

Ona zawsze bardzo wierzyła we mnie i brata. Zawsze mówiła, że nam się w życiu uda. Wierzyła, że możemy zostać zawodowymi piłkarzami tak jak nasz wujek Jerzy Brzęczek. Mama żyła dla nas, poświęcała się, żeby nam niczego nie brakowało. Dużo ją to kosztowało, bo nie byliśmy bogaci