Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > Po latach Piechociński wyjawił, jaki naprawdę miał stosunek do kobiet
Julia Bogucka
Julia Bogucka 18.05.2024 14:36

Po latach Piechociński wyjawił, jaki naprawdę miał stosunek do kobiet

Jan Piechociński
Fot. KAPiF

Jan Piechociński przez lata był uważany za łamacza kobiecych serc. Taki wizerunek dała mu tytułowa rola w produkcji “Och, Karol”. Po latach okazało się, jak naprawdę wyglądały jego kontakty z kobietami. Jedna cecha aktora była szczególnie wyraźna.

Jan Piechociński uchodził za prawdziwego amanta

Ogólnopolską rozpoznawalność dała mu tytułowa rola w produkcji Romana Załuskiego “Och, Karol”. To tam ukształtował się jego wizerunek przystojnego łamacza kobiecych serc. Na ekranie, posiadający kilka kochanek żonaty mężczyzna nie mógł opędzić się od zainteresowania przedstawicielek płci żeńskiej. Po wykreowaniu roli Karola Jan Piechociński w pewnym sensie przeniósł ją do swojego życia codziennego.

Gdybym powiedział, że nie miałem [powodzenia u kobiet przyp. red.] - to bym skłamał, ale gdybym powiedział, że to było jakieś nadzwyczajne powodzenie, że nie mogłem wyjść na ulicę, bo kobiety rzucały się na mnie - to też bym skłamał. Jak mawiają meteorolodzy: mieściłem się w górnej strefie stanów średnich - twierdził w rozmowie z “Życiem na gorąco”.

KAPIF_oryginal_K811259F.jpg
Fot. KAPiF

Miał mnóstwo fanek, które widziały w nim amanta z tytułowej roli słynnej komedii. Jego charyzma i błyskotliwość sprawiły, że kobiety uznały go za nową polską supergwiazdę. Podobno otrzymywał od nich nawet propozycje ślubu. Jak się jednak okazało, tak charakterystyczna postać jak Karol Górski z filmu Załuskiego przekreśliła Piechocińskiemu szanse na inne duże role. Według reżyserów nie byłby w nich autentyczny.

Jerzy Trela miał wyjątkową żonę. Kochana, ale zazdrosna i o nietypowym imieniu Babcia Barona jest aktorką. Grała w ”Pierwszej miłości” i ”Kiepskich”

Jan Piechociński miał problemy finansowe

Od tamtej pory udawało mu się zagrać przede wszystkim małe role i epizody, na lata musiał zapomnieć o prawdziwie dużym ekranie. Doszło nawet do tego, że wyjechał z Polski, aby móc zarobić na chleb. Stało się to po czterech latach braku zatrudnienia w branży filmowej. Jan Piechociński znalazł się w Szwecji, gdzie pracował jako malarz.

To ponownie Roman Załuski zapewnił mu powrót do aktorstwa. Reżyser zatrudnił go przy “Komedii małżeńskiej”, która ponownie otworzyła mężczyźnie drzwi do świata filmu. Jego następną dużą rolą była ta w “Klanie”, gdzie od lat kreuje postać Feliksa Nowaka. Do produkcji, która niemal przekreśliła jego karierę, powrócił w drugiej części. W “Och, Karol 2” zagrał w końcowej scenie… księdza.

KAPIF_oryginal_K489472F.jpg
Fot. KAPiF

ZOBACZ TEŻ: Tylko u nas: Maria Winiarska reaguje na narodziny wnuczki. “Ja nie wiedziałam”

Tak Jan Piechociński radził sobie z kobietami

Mit rozkochującego w sobie amanta urósł do tak potężnej rangi, że przez lata nikt nie wyobrażał sobie aktora w innej roli. Okazuje się jednak, że w życiu prywatnym jego kontakty z kobietami nie były tak łatwe, jak w słynnej komedii romantycznej. Jedną z silnych cech Jana Piechocińskiego od lat była nieśmiałość.

Fakt, kiedyś byłem chorobliwie wręcz nieśmiały i wstydliwy. Uważam, że aktorstwo pozwoliło mi przełamać w sobie te cechy - mówił dla “Życia na gorąco”.

Jego umiejętności nawiązywania kontaktów z potencjalnymi partnerkami przez lata nie były na zbyt zaawansowanym poziomie. Każdą interakcję planował z wyprzedzeniem.

Chcąc umówić się z dziewczyną, traciłem miesiąc. Jeżeli już się na to zdecydowałem, trzy godziny układałem w głowie dialogi. Pamiętam, że były dziewczyny, do których w ogóle bałem się podejść i cokolwiek powiedzieć. Strasznie bałem się dziewczyn! - dodał w tej samej rozmowie.