Andrzej z "Sanatorium miłości" zdenerwował widzów. Co się stało?
Program “Sanatorium Miłości” cieszy się dużą popularnością wśród widzów. Kilka tygodni temu telewidzowie poznali nową grupę seniorów, którzy szukają swojej drugiej połówki, z którą mogliby spędzić jesień swojego życia. Jeden z kuracjuszy zdążył już kilkukrotnie oburzyć widzów. Tym razem to jego słowa o relacji z synem rozjuszyły internautów.
Andrzej z "Sanatorium miłości" najbardziej kontrowersyjnym uczestnikiem obecnej edycji?
Andrzej z "Sanatorium miłości" jest jednym z najbardziej charakterystycznych bohaterów najnowszej edycji formatu. Kuracjusz zaliczył już szczere wyznanie, w którym ujawnił, że tak naprawdę jest bezdomny i mieszka w domu pomocy społecznej. Głośno jest także o trójkącie miłosnym, w który uwikłał się z Małgorzatą i Teodozją. Ostatnio jednak zaszedł nieco za skórę pozostałym kuracjuszom, którzy wydają się mieć go powoli dość.
Wśród zarzutów stawianych seniorowi pojawiają się między innymi: zbytnia pewność siebie, pouczanie innych, a także fakt, że zawsze ma coś do powiedzenia i przerywa innym. Niektórzy krytycznie oceniają także jego ciągłe chwalenie się, że pomaga innym. Teraz do tej wyliczanki dołączyły także relacje rodzinne uczestnika “Sanatorium miłości”.
Sanatorium miłości: Najpierw smutek, a poźniej nietypowa randka, tak zaszaleli Sanatorium miłości: uczestniczka ujawniła, co ją spotkało. Smutne kulisyAndrzej z "Sanatorium miłości" znowu podpadł widzom
W ostatnim odcinku programu “Sanatorium miłości” Andrzej po raz kolejny podpadł widzom. W rozmowie z Martą Manowską uczestnik opowiedział o swoich relacjach z 27-letnim synem. Jak się bowiem okazało, mężczyźni nie mają ze sobą kontaktu. Na nieudane relacje rodzinne miała mieć wpływ między innymi praca Andrzeja, która wiązała się z wieloma wyjazdami. Przez 14 lat senior mieszkał w Australii, gdzie ściągnął także rodzinę. Później jednak opuścił ich i wrócił do kraju, by zająć się matką. Jak zdradził kuracjusz, nie widział się z synem już od 10 lat. Zdaniem Andrzeja winna temu jest matka jego syna, która ma utrudniać im kontakt. Jak zdradził Andrzej, choć pisze listy do syna, zwykle pozostają one bez odpowiedzi.
Sądzę, że przez jego mamę jest kontakt utrudniony. On teraz ma 27 lat. Wcześniej zajmował się fachem, który się nazywa hydraulik, który jest popularny w Australii. Nawet mu tam podobno dobrze idzie. Związki z dziewczynami… Trudno powiedzieć.
ZOBACZ TEŻ: Afera w "Sanatorium miłości"? Uczestniczka zapłonęła gniewem. Padły mocne deklaracje
Andrzej z "Sanatorium miłości" w ogniu krytyki
Fragment opowieści Andrzeja trafił także do mediów społecznościowych programu “Sanatorium miłości”. Kuracjusz został ostro skrytykowany przez wielu internautów, choć wśród komentarzy znajdują się także głosy wsparcia od osób, które znajdują się z podobnej sytuacji i nie mają kontaktu ze swoimi dziećmi. Wiele osób jest jednak zdania, że gdyby Andrzej rzeczywiście chciał utrzymywać kontakt z synem, to by do tego dążył. Pojawiają się także zarzuty, że kuracjusz niezbyt interesuje się synem – nie wie do końca, czym się zajmuje, jakie są jego zainteresowania lub czy ma dziewczynę.
- To jest typowy narcyzek i kocha on niestety sam siebie. To on jest ważny i najważniejszy i zachowuje się jak mebel na wysoki połysk. Trzeba go podziwiać i zachwycać się nim. On już sobie nie radzi, bo jak można go nie zauważać i nie cenić, a grupa już niestety ma go dosyć.
- Playboy. Gdy zbliża się starość, szuka zacisza domowego.
- Ucieszyła go ta teoria, że jego była żona ma żal, że ją zostawił. I już jest usprawiedliwiony, że on nie ma wpływu na tę sytuację. Że przecież wiadomo, dlaczego on nie ma kontaktu z synem.
- Nic nie wie i się mota, pewnie wcale mu nie zależało. Starość idzie, to się syn przypomniał, nie potrafił od razu odpowiedzieć, co do wieku dziecka. Kartkę by chciał.
- Irytujący gość. Wszyscy źli, winni, tylko nie on. Zero pokory.
- W dzisiejszych czasach internet jest i z każdym można się porozumieć. Taki był dobry, że nie chcą z nim mieć kontaktu.
- Takie są skutki prania mózgu przez rodzica, który ma dziecko przy sobie. Takie dziecko mając 30 lat, 40 lat nie czuje potrzeby kontaktu i rozmowy, bo już ma w głowie coś zakodowane i może boi się prawdy z drugiej strony. Jest to bardzo przykre i staranie się o kontakt po latach drugiego rodzica jest jak walka z wiatrakami.