Pewna mama zauważyła niepokojący szczegół, zabawka jej dziecka po czasie zaczęła wyglądać podejrzanie. Kiedy zajrzała do środka, zamarła. Z trudem pokonała atak mdłości, podjęła natychmiastową decyzję. Na TikToku pojawiło się nagranie, które mogło przyprawić o dreszcze nie tylko troskliwych rodziców — ale każdą osobę, która kiedykolwiek miała do czynienia z gumowymi akcesoriami do kąpieli. Pod filmem spłynęły dziesiątki komentarzy z wyrazami zniesmaczenia.
Jej nigdy nie odnaleziono. On nigdy nie został ukarany – Tak zaczyna się jedna z najbardziej intrygujących historii dostępnych obecnie w wielu polskich księgarniach. Robert Ziębiński, opierając się na prawdziwych wydarzeniach, napisał dość brutalny kryminał, który zachwyca stylem i sposobem przedstawienia bohaterów. Robert Ziębiński w swojej książce cofnął się do wydarzeń sprzed 21 lat. To właśnie wtedy na warszawskich Bródnie i Pradze doszło do tragicznych wydarzeń.
Lekarze uratowali dziesięciomiesięczną dziewczynkę, po tym jak w jej czaszce znalazł się obcy przedmiot. Co to było? Okazało się, że to zabawka. Na szczęście specjaliści opanowali sytuację. Zdjęcia rentgenowskie pokazały, że koło z zabawkowego autka znajdowało się bardzo blisko mózgu dziewczynki. Lekarze początkowo obawiali się, że zabawka spowodowała jego uszkodzenie.
Pilny apel lekarzy tuż przed świętami. Musimy być bardzo ostrożni, zanim kupimy prezent dla najmłodszych w święta. Okazuje się, że coraz bardziej popularne wśród dzieci kulki magnetyczne, z których można tworzyć dowolne kształty, są one jednak powodem wizyt dzieci na ostrych dyżurach. Wszyscy rodzice wiedzą, że zabawki dla dzieci mogą stanowić niemałe zagrożenie dla najmłodszych. Ostre kanty, małe elementy, a już szczególnie przedmioty przypominające cukierki są bardzo niebezpieczne. Lekarka Magdalena Dobrowolska apeluje: Jeśli macie to w domu wyrzućcie to dziadostwo i nigdy nie kupujcie tej pseudo zabawki…
Kolorowe żyłki, nazywane również filofunami, były kiedyś hitem w każdej podstawówce. Na przerwach można było zobaczyć, jak dzieciaki plotą różnokolorowe sznurki i robią z nich przecudne wzory. Wielu z nas nosiło je później przy swoich kluczach. Ich plecenie zajmowało nas na całe godziny i dawało wiele rozrywki. Dla niektórych była to również forma relaksu. Pamiętacie je? Pamiętacie jeszcze kolorowe żyłki? Można je spotkać również pod nazwą filofun. Może ktoś z wam ma je jeszcze w swoim domu? Kiedyś dzieciaki spędzały długie godziny na ich pleceniu. Udało wam się coś z nich stworzyć?
Zabawka tego dziecka kryła w sobie wielką tajemnicę. Kobieta, która wzięła ją do ręki, nigdy nie powinna zobaczyć czegoś takiego. To, co ukazało się jej oczom, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Przerażona, złapała córkę za rękę. Wiedziała, że będą bezpieczne tylko w jednym miejscu. Matka przeżyła prawdziwy horror.Zabawka i jej tajemnica w końcu ujrzały światło dzienne, internauci przecierają oczy ze zdumienia. Mało kto by się spodziewał, że może wydarzyć się coś podobnego. To wprost niewiarygodne.
Zabawka, która była marzeniem wszystkich dzieci stała się prawdziwą ikoną dawnych lat. Pamiętacie Tamagotchi? Kto opiekował się swoim małym przyjacielem, zamkniętym w plastikowym pudełeczku? Musieliśmy go karmić, myć i zabawiać. Na samo wspomnienie uśmiech pojawia się na twarzy. Niektórzy do dziś mają w domu to cacko. Tamagotchi to kultowa zabawka, która swoim kształtem przypominała niewielkie plastikowe jajko, w którym ukryty był nasz ukochany stworek. Musieliśmy bardzo o niego dbać, a za pomocą trzech przycisków bawiliśmy się z nim całe dnie. Pamiętacie, jaka to była frajda? Czasami tęskno za dawnymi czasami. Fot. Tomasz Sienicki, Creative Commons, wikimedia.org
Zabawka z PRL. Jej funkcje czasem bardzo się od siebie różniły. Wprawianie kulek w ruch wypełniało pełen nudy czas, albo służyło jako tajna broń na łobuziarskie dzieciaki z podwórka. Niepozorne dwie kulki na sznurku i brzmienie, jakie wydawały, gdy o siebie uderzały, to dźwięki ukochanego dzieciństwa spędzonego w czasie PRL-u. Pamiętacie klik-klak? Możliwe, że u Was na podwórku miał zupełnie inną nazwę. Cała zabawa polegała na dźwięku, klekotania, który wydawało z siebie uderzenie obu kul. My pamiętamy najlepiej wersję drewnianą, ale są i plastikowe lub metalowe. Dla tych, dla których działanie zabawki nie jest jasne, tłumaczymy: należy środek sznurka umieścić między palcem środkowym i wskazującym, następnie wykonujemy energiczne ruchy ręką w górę i w dół, kulki, gdy się zderzają, wydają dźwięk. Oto cała filozofia klik-klaka. Genialne? Pewnie!Zabawka, której przeznaczenie trudno odgadnąć. W zależności od regionu, a nawet podwórka czy wyobraźni dzieci, klik-klak nosił różne nazwy m.in.: riki tiki, klakery, wakery, kerknoki, łoty, bandżery, popery, knokery, bonkery, klak-klaki, krakersy, rokery, uderzaki, kulki na sznurku, tiki-taka.