Zabawka z PRL. Służyła jako umilacz czasu i tajna broń w jednym
Zabawka z PRL. Jej funkcje czasem bardzo się od siebie różniły. Wprawianie kulek w ruch wypełniało pełen nudy czas, albo służyło jako tajna broń na łobuziarskie dzieciaki z podwórka. Niepozorne dwie kulki na sznurku i brzmienie, jakie wydawały, gdy o siebie uderzały, to dźwięki ukochanego dzieciństwa spędzonego w czasie PRL-u. Pamiętacie klik-klak? Możliwe, że u Was na podwórku miał zupełnie inną nazwę.
Cała zabawa polegała na dźwięku, klekotania, który wydawało z siebie uderzenie obu kul. My pamiętamy najlepiej wersję drewnianą, ale są i plastikowe lub metalowe. Dla tych, dla których działanie zabawki nie jest jasne, tłumaczymy: należy środek sznurka umieścić między palcem środkowym i wskazującym, następnie wykonujemy energiczne ruchy ręką w górę i w dół, kulki, gdy się zderzają, wydają dźwięk. Oto cała filozofia klik-klaka. Genialne? Pewnie!
Zabawka, której przeznaczenie trudno odgadnąć. W zależności od regionu, a nawet podwórka czy wyobraźni dzieci, klik-klak nosił różne nazwy m.in.: riki tiki, klakery, wakery, kerknoki, łoty, bandżery, popery, knokery, bonkery, klak-klaki, krakersy, rokery, uderzaki, kulki na sznurku, tiki-taka.