Kaźmierska była śledzona. Były policjant ujawnia: "Zamontowaliśmy jej GPS"
Najnowsze informacje dotyczące kryminalnej przeszłości Dagmary Kaźmierskiej, które ujawniło śledztwo redakcji "Goniec.pl", wywróciły cały świat show-biznesu do góry nogami. Od celebrytki, która jeszcze do niedawna brała udział w “Tańcu z Gwiazdami”, zaczęły odcinać się poszczególne stacje telewizyjne. Wiele osób dopiero teraz zdało sobie sprawę, za jaką bezduszność i okrucieństwo odpowiedziała przed laty przed sądem. Ponieważ sprawa wróciła, głos postanowił zabrać były policjant, który brał udział w śledztwie dotyczącym Kaźmierskiej oraz jej męża, groźnego przestępcy.
Sprawa Dagmary Kaźmierskiej wróciła po latach. Tak skomentował ją były policjant
Dagmara Kaźmierska ma na swoim koncie 14-miesięczną odsiadkę w więzieniu. Celebrytka została wcześniej zwolniona z zakładu karnego, choć sąd skazał ją za działania w zorganizowanej grupie przestępczej, stręczycielstwa, sutenerstwa i zmuszania młodych kobiet do prostytucji na 3 lata. Po tym, czego dopuściła się na swoich pracownicach w agencji towarzyskiej , którą prowadziła, wyszła niemal bez szwanku, a nawet rozkręciła godną pozazdroszczenia karierę medialną. Gdy jednak śledztwo redakcji “Goniec.pl” obnażyło kulisy sprawy, za którą została skazana, największe stacje telewizyjne jak Polsat i TVN, w których wcześniej była gwiazdą, zaczęły się od niej odwracać .
Ponieważ sprawa Kaźmierskiej jest na językach mediów w całej Polsce, zaczęło komentować ją coraz więcej osób. Teraz w wywiadzie z “Faktem” postanowił zabrać głos były policjant, Janusz Bartkiewicz , który na przełomie lat 2000 pracował nad zatrzymaniem męża celebrytki, niebezpiecznego gangstera, który trafił do więzienia za zabójstwo człowieka . Emerytowany funkcjonariusz opowiedział również o tym, co sprawiło, że śledczy zaczęli interesować się Dagmarą oraz jak wyglądała jej obserwacja.
Były policjant brał udział w zatrzymaniu męża Dagmary Kaźmierskiej
Dagmara Kaźmierska i Paweł K. byli małżeństwem przez 23 lata. Kim był mężczyzna, który zawładnął sercem dawnej “Królowej życia”? Choć nawet sama celebrytka opisywała go w swojej biografii jako stanowczą i bezwzględną osobę, która siała postrach, to przez długi czas pozostawała pod jego urokiem. Mężczyzna był w rzeczywistości groźnym przestępcą, noszącym pseudonim “Kazik”.
Dagmarę Kaźmierską poznałem za sprawą jej męża Pawła, ps. "Kazik". Nie pamiętam, jaką ona miała ksywę operacyjną, jakoś ją nazwaliśmy – opowiadał w wywiadzie z “Faktem” emerytowany policjant, Janusz Bartkiewicz, który zna kryminalną przeszłość celebrytki i jej byłego męża od podszewki.
Co sprawiło, że służby zaczęły interesować się byłym partnerem Kaźmierskiej?
Z "Kazikiem" zetknęliśmy się w latach 90. Mieliśmy z nim sporo kłopotów, bo on był jednym z najbardziej aktywnych i znanych przestępców na terenie Kłodzka. Ją też kojarzyliśmy, jako jego partnerkę. Do pierwszego osobistego spotkania z Dagmarą doszło ok. roku 1997 r., gdy policja zatrzymała Pawła K. na ulicy. (…) Była oburzona, wściekła, jak mogliśmy zatrzymać Pawła, "czy my w ogóle wiemy, kim on jest!" – wspominał funkcjonariusz.
Dodał, że policjanci byli zaskoczeni faktem, że kobieta nie wystraszyła się brutalną interwencją. Wtedy jednak policja nie brała pod lupę jej działań. Historia kryminalna Kaźmierskiej, którą zarejestrowały służby, miała rozpocząć się po jej powrocie z Niemiec. To wtedy zajęła się prowadzeniem klubu, który w rzeczywistości okazał się agencją towarzyską .
Prowadziła Torę (lokal "Kazika"), o czym nie wspomina w książce – podkreślił były policjant.
W 2001 roku w wyniku strzelaniny przed agencją towarzyską “Heidi” zginął gangster należący do grupy przestępczej z Wrocławia.
Paweł K. miał zostać powiadomiony przez Dagmarę, że siedzą tam gangsterzy od haraczy. Oddał w stronę drzwi strzały, bo nie chcieli go wpuścić. Zdenerwował się, nie wiedział, że ktoś tam stoi. Zabił. (…) "Kazik" skontaktował się z nami. On mnie znał, tłumaczyłem, by się poddał. Wiedzieliśmy, że zastrzelił przez przypadek. "Jak się zgłosisz, będziesz miał inną sytuację prawną" – wspomina Bartkiewicz.
ZOBACZ TEŻ: Rafał Grabias ostro reaguje na skandal z Kaźmierską. Uderzył w Polsat
Były policjant opowiedział, jak służby śledziły Kaźmierską
Choć policja próbowała dogadać się z “Kazikiem”, ten postanowił więcej się z nimi nie kontaktować. To właśnie wtedy funkcjonariusze rozpoczęli obserwację jego żony, Dagmary Kaźmierskiej.
Dagmara opowiada w książce, że w tym czasie policja nie odstępowała jej na krok. Tymczasem my żeśmy wcale za nią nie chodzili, nie musieliśmy. W bardzo sprytny sposób zamontowaliśmy jej w aucie GPS. To były pierwsze GPS, specjalista przyjechał z Wrocławia – opowiadał emerytowany śledczy. – Została wezwana w na komendę w Kłodzku. Parking specjalnie zagęściliśmy, żeby wjechała na teren komendy i żeby jej założyć sprzęt. Dzięki temu wiedzieliśmy, gdzie się porusza, że przekracza prędkość, jeżdżąc po Kłodzku z prędkością 120, 150 km/godz., gdzie się zatrzymuje, cały rozkład dnia. Nikt za nią nie musiał chodzić.
Mimo podjętych przez policję działań gangsterowi udało się uciec za granicę. Najpierw dostał się do Czech, skąd udał się do Meksyku, a stamtąd do USA. Gdy pewnego razu Kaźmierska kontaktowała się z mężem z budki telefonicznej, funkcjonariuszom udało się zdobyć numer telefonu. Gdy Bartkiewicz zadzwonił, ktoś odebrał po angielsku.
Odpowiedziałem po polsku, że dzwonię w pilnej sprawie do Pawła. Jakaś dziewczyna odpowiedziała, że będzie za dwa dni. Był w Stanach i wiedzieliśmy, że Dagmara jest w ciąży i chce się dostać do niego przez Kanadę. Powiadomiliśmy służby, ale nie zdążyli zareagować.
Służby starały się uniemożliwić Kaźmierskiej kontakt z Pawłem, jednak udało im się spotkać. Po jakimś czasie wrócili do Polski.
Gdy doszło do jego zatrzymania, już w Polsce, w 2004 r., ja byłem już na emeryturze, więc dokładnych okoliczności nie znam – przyznał Janusz Bartkiewicz.
W tej sprawie Kaźmierska odmówiła “Faktowi” komentarza.