Historyczny finał w “Familiadzie”. To przecież nie miało prawa się wydarzyć
W “Familiadzie” uczestnicy mierzą się z pozornie prostymi, choć niejednoznacznymi pytaniami. Odpowiedź na nie nie zawsze jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Nawet za poprawną opcję Karol Strasburger może przyznać 0 punktów, jeśli nie zdecydował się na nią żaden z ankietowanych. Tak niestety wydarzyło się w przypadku finału teleturnieju, który przeszedł do historii. Uczestnik chciał zawalczyć o zwycięstwo i choć jego odpowiedzi były sensowne, skończyło się gorzkim rozczarowaniem.
"Familiada": Kto wymyśla pytania?
“Familiada” to jeden z najbardziej popularnych, a zarazem najdłużej emitowanych teleturniejów w Polsce. W tym roku program obchodzi swoje 30-lecie istnienia w telewizji w naszym kraju. Mimo to zagadnienia z nim związane wciąż kryją wiele tajemnic, których nie znają nawet najbardziej czujni fani. Wiele osób zastanawia się, jak kto wymyśla pytania od teleturnieju.
Jak się okazuje, za sporą część z nich odpowiadają sami widzowie!
Skąd biorą pytania do "Familiady"? Zagadka rozwiązana, kto by pomyślał Familiada: Kilka odpowiedzi, wszystkie niewiarygodne. Chodziło o państwaKochani, gorąco zachęcamy do stałego przesyłania pytań za pośrednictwem tego profilu! Z pewnością zauważacie, że wiele z nich pojawia się w programie! Możecie to zrobić, dodając komentarz pod postem lub przesłać do nas wiadomość prywatną! Im większa niejednoznaczność i oryginalność pytania, tym bardziej zdecydowane prawdopodobieństwo na jego kwalifikację do Familiady – zdradziła produkcja show na Facebooku.
"Familiada": Historyczny finał. Jakie padły pytania?
W “Familiadzie” stają naprzeciw siebie dwie drużyny, których celem jest jak najszybsze i najdokładniejsze odpowiedzenie na zadane przez Karola Strasburgera pytania. I choć nie są one skomplikowane, potrafią przysporzyć uczestnikom sporych trudności. W finale dodatkowa trudność polega na tym, by nie powielić odpowiedzi proponowanych przez poprzednika ze swojej grupy. To właśnie wtedy trzeba szczególnie mocno wytężyć szare komórki, ponieważ toczy się gra o największą stawkę.
Pewien uczestnik, który trafił do finału, musiał tradycyjnie zmierzyć się z serią pytań. O co zapytał go prowadzący?
- Miasto, które słynie ze wspaniałych restauracji?
- Kto często odchodzi w pośpiechu?
- Jaki słownik mamy w domu?
- Co robi lalka?
- Co otwieramy?
Mężczyźnie udało się odpowiedzieć tylko na 3 z podanych zagadnień. Jakich udzielił odpowiedzi oraz ile punktów były one warte? To zaskoczyło nawet samego Strasburgera.
ZOBACZ TEŻ: "Familiada": Przekazano oficjalny komunikat dotyczący pracy Karola Strasburgera
"Familiada": Karol Strasburger tak podsumował finał. Długo tego nie zapomnimy
Uczestnik uznał, że miasto, które słynie ze wspaniałych restauracji, to Warszawa. Nie otrzymał za tę odpowiedź żadnego punktu. “Słownik języków obcych” jako propozycja dla słownika, który mamy w domu, również okazała się nic niewarta. Mężczyzna odpowiedział poprawnie tylko na jedno, ostatnie pytanie, w którym prowadzący poprosił o wskazanie, co otwieramy. Za “butelkę” przyznano uczestnikowi 5 punktów.
Chwilę później przyszła kolej na drugiego uczestnika z tej samej drużyny. By wygrać, musiał podać odpowiedzi warte minimum 195 punktów. Bardzo poważnie podszedł do tego zadania i wypalił kolejno: Wiedeń, złodziej, ortograficzny, płacze, drzwi. Po zsumowaniu okazało się, że jego grupa otrzymała 202 punkty!
Coś niesamowitego! – podsumował szczerze zaskoczony Karol Strasburger.
Ten finał na zawsze zapisał się w historii “Familiady”, choć wydarzył się w 2005 roku.