Andrzej z Sanatorium miłości prosi o pieniądze. Dramatyczny apel gwiazdy TVP
Andrzej Nowak zdecydowanie wyróżniał się na tle pozostałych kuracjuszy w 6. edycji “Sanatorium Miłości”. Mężczyzna od razu przyznał przed kamerą, że ma problemy finansowe i mieszka w ośrodku pomocy. Co wydarzyło się w życiu bohatera po zakończeniu udziału w show? Media donoszą o dramatycznym apelu o pieniądze.
Andrzej zdobył popularność dzięki udziałowi w 6. edycji "Sanatorium Miłości"
Uczestnik już od pierwszych chwil na ekranie zdobył uznanie zarówno widzów, jak i pozostałych kuracjuszy. Wystąpił w 6. odsłonie kultowego matrymonialnego show TVP z nadzieją, że uda mu się znaleźć kobietę, z którą spędzi resztę dni. Andrzej już w pierwszych odcinkach sporo namieszał w relacji z Gosią czy Teodozją. Choć z niektórymi paniami połączyła go nić porozumienia, ostatecznie opuścił program jako kawaler. Nie oznacza to jednak, że pobyt w sanatorium nic nie wniósł do jego życia.
W młodzieńczych latach Andrzej Nowak piął się po szczeblach kariery jako szczypiornista. Po zakończeniu kariery sportowej zaczął pracować jako kierowca, zjeżdżając całą Europę. Przez pewien czas mieszkał w Australii, jednak później zdecydował się wrócić do Polski, by zaopiekować się chorą mamą. Niestety jego sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła, przez co był zmuszony zamieszkać w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej. Udział w “Sanatorium Miłości” pozwolił mu jednak wyjść na prostą.
Tymczasem w mediach właśnie gruchnęła wiadomość, że uczestnik zaapelował o pomoc. O co dokładnie chodzi?
Staszek z "Sanatorium miłości" planuje zmiany. Zaczyna pakować walizki? Sanatorium miłości: Awantura między Janiną i Tadeuszem. MocneAndrzej z "Sanatorium Miłości" apeluje o wsparcie finansowe
W jednym z wywiadów przeprowadzonych po zakończeniu udziału Andrzeja w “Sanatorium Miłości” widzowie mogli dowiedzieć się, że udało mu się wynająć mieszkanie. Ponadto znalazł pracę w firmie transportowej, dzięki czemu może dorabiać sobie do emerytury. Mimo wszystko uważa, że pobyt w ośrodku był dla niego cenną lekcją.
Obecnie mam dach nad głową, wynajmuję mieszkanie, za które normalnie płacę, i bardzo się cieszę, że spędziłem w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej kilka miesięcy, bo dodało mi to skrzydeł – ujawnił w rozmowie z Plejadą.
Choć życie uczestnika zmieniło się o 180 stopni po wzięciu udziału w kultowym show TVP, teraz jest on zmuszony poprosić o wsparcie. Mężczyzna od lat wspiera Stowarzyszenie Oldbojów Piłki Ręcznej, które pomaga kontuzjowanym sportowcom. Zarówno ci, którzy zawodowo grali w piłkę ręczną, jak i ci, którzy interesowali się nią amatorsko, mają różne problemy zdrowotne, z którymi nie są w stanie się uporać, ponieważ nie stać ich na rehabilitację. Dotychczas takim ludziom pomagało stowarzyszenie, jednak jego sytuacja jest trudna.
ZOBACZ TEŻ: “Sanatorium miłości”: Tadeusz nie szczędził mocnych słów o Janinie
Andrzej z "Sanatorium Miłości" chce założyć zbiórkę: "potrzeby są ogromne"
W rozmowie z “Plejadą” Andrzej Nowak wyznał, że w najbliższym czasie chciałby zorganizować internetową zbiórkę pieniędzy na rzecz Stowarzyszenia Oldbojów Piłki Ręcznej. Organizacja opłaca swoim podopiecznym rehabilitację, masaże oraz różne zabiegi, jednak pieniędzy jest mało. Uczestnik “Sanatorium Miłości” chciałby, by stowarzyszenie działało bardziej profesjonalnie, na zasadach fundacji, co ułatwiłoby w organizacji potrzebnych środków.
Znam byłych sportowców z Poznania, Koszalina czy Złotoryi, którzy cierpią i są w trudnej sytuacji, ale niestety państwo im nie pomaga. Ze swoim cierpieniem muszą radzić sobie sami, a rehabilitacja często przekracza ich budżet (…) Potrzeby są ogromne. Ci ludzie, a jest ich naprawdę sporo, nie mają pieniędzy na rehabilitację, która kosztuje setki tysięcy złotych. Borykają się też z problemami socjalnymi — nie stać ich na kupno pralki czy innego sprzętu AGD – tłumaczył Andrzej.
Kuracjusz nie tylko nagłaśnia sprawę, ale również sam angażuje się w pomoc, jak tylko może:
Firma transportowa, w której pracuję, dowiezie im potrzebny sprzęt. Sam chciałbym też trochę zwolnić i zacząć pracę stacjonarną, bo wracam do domu o godz. 18 i ledwo żyję. W ostatnim czasie pomagam też w fundacji Marysi Waligury, która wystąpiła w “Sanatorium miłości” – podsumował uczestnik.