Ujawniono, jak wyglądały ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka
Choć Krzysztof Krawczyk odszedł trzy lata temu, okoliczności jego śmierci wciąż wzbudzają wśród fanów wiele emocji. Bliski asystent zmarłego gwiazdora, który trwał przy nim w tych ostatnich chwilach, opowiedział, jak wyglądały z jego perspektywy. Wyszły na jaw nowe, nieznane fakty.
Kierowca Krawczyka był z nim aż do śmierci. "Lecą mi łzy, gdy wspominam ten dzień"
Krzysztof Krawczyk przez lata kariery nauczył się, że nie zawsze może wierzyć i ufać wszystkim ze swojego otoczenia. Do osób, które cieszyły się jego uznaniem, należał pan Robert - osobisty kierowca i asystent . Panowie w pracy (m.in. w trasach koncertowych, w które jeździli Mercedesem Sprinterem) wspólnie spędzili aż kilkanaście lat. Choć przez ten czas wydarzyło się wiele, oddanemu pracownikowi najbardziej w pamięci zapadły ostatnie chwile przed śmiercią szefa.
Przez te 18 lat pokochałem go jak brata, szanowałem, jako artystę i człowieka. Znalem wiele jego tajemnic... Kiedy zmarł, płakałem jak dziecko i do dziś lecą mi łzy, kiedy wspominam ten dzień- zdradził w rozmowie z portalem Show News.
Jak te chwile wyglądały z jego perspektywy?
Tak wyglądały ostatnie chwile Krzyszztofa Krawczyka
Kierowca Krzysztofa Krawczyka nie ukrywał, że towarzyszyło mu wtedy spore wzburzenie i nerwy. Wyznał, że piosenkarz po krótkiej hospitalizacji w szpitalu wrócił do domu na Wielkanoc i spędził czas z najbliższymi. Nikt (w tym zwłaszcza ukochana Ewa Krawczyk ) nie spodziewał się, że będą to ich ostatnie wspólne święta.
Zjadł nawet świąteczne potrawy, ale w poniedziałek poczuł się tak źle, że wezwano karetkę. Wziąłem Krzysia na ręce i pomogłem pielęgniarzom położyć go na specjalnych noszach, a potem zeszliśmy z nim po schodach. Resztkami sił pożegnał się z rodziną (…) - opowiadał, dodając jednocześnie:
Przeczuwałem już najgorsze… (…) Krzysztof zmarł tuż po przyjedzie do szpitala na SOR. To był dramat dla jego bliskich i dla mnie też.- czytamy.
Pan Robert zwrócił wtedy uwagę na jeden, w jego mniemaniu istotny szczegół. Jak pamięta, zastanawiające było dla niego to, że sanitariusze nie włączyli sygnału alarmowego w karetce. Co zaś działo się tuż po śmierci kultowego wokalisty? Wierny współpracownik w tym czasie odegrał bardzo ważną rolę.
Asystent Krawczyka miał ważne zadanie tuż przed pogrzebem artysty
Krzysztof Krawczyk zmarł 5. kwietnia 2021 roku w Poniedziałek Wielkanocny. Nagły zgon artysty wywołał wśród fanów spore poruszenie. Emocje udzielały się także Ewie Krawczyk i innym krewnym, dlatego pan Robert musiał sprawować pieczę nad pogrzebowym przedsięwzięciem. W jego gestii było to, w jaki sposób legendarny 75-latek zostanie pochowany. Zadbał o to, by zgodnie z życzeniem w trumnie znalazły się ulubione przez niego gadżety.
Wziąłem na siebie czuwanie nad tym, by położono do trumny tak, jak sobie tego życzył - w najlepszym, scenicznym ubraniu, z biżuterią, którą bardzo lubił, z mikrofonem, który dostarczył mi jego najlepszy przyjaciel i manager Andrzej Kosmala. Do środka włożyłem też jego perfumy, książeczkę do nabożeństwa i różaniec, a na piersi, dokładnie na sercu położyłem mu zdjęcie z Ewą, które sama wybrała - mówił w Show News.
Pogrążony w żałobie kierowca Krzysztofa Krawczyka aż dwukrotnie pojawiał się w zakładzie pogrzebowym. Chciał, by tego pamiętnego dnia nic nie było dziełem przypadku.
Przed ostatecznym zamknięciem trumny sam na sam pożegnałem się z Krzysztofem i wziąłem za rękę mojego przyjaciela i powiernika. Nigdy go nie zawiodłem i zawsze mogłem na niego liczyć - skwitował.
Grób muzycznego idola kilku pokoleń znajduje się na skromnym cmentarzu w Grotnikach nieopodal Łodzi. Pan Robert regularnie odwiedza to miejsce. Gdy nikogo nie ma w pobliżu, modli się za swojego przyjaciela i z nim rozmawia. Nie da się ukryć, że bardzo za nim tęskni.