Pierwsze komputerowe programy randkowe powstały dekady przed popularnym dziś Tinderem. Okazuje się, że z tej technologii korzystało również TVP. Łączenie uczestników eksperymentu w pary opierało się na kilku istotnych danych. Nie uwierzycie, kto prowadził “Telewizyjne Biuro Matrymonialne”.
Jedna z czytelniczek portalu kobieta.wp.pl, 28-letnia Alicja podzieliła się bardzo przykrą historią, która ją spotkała. Padła ofiarą pewnego mężczyzny, który zastosował wobec niej nowy i bardzo niebezpieczny sposób na randki. Jest nim tzw. hogging–pigging, na który kobiety powinny szczególnie uważać. Mężczyzna, któremu Alicja zaufała wydawał się bardzo sympatyczny i godzien zaufania. Prawda okazała się całkowicie inna. Sposób, w jaki ją wykorzystał można zaliczyć do rzędu karygodnych. Hogging–pigging, czyli nowy sposób na randki dotyka coraz więcej kobiet w Polsce.
Partnerka idealna nie powinna zdradzać, studiować, za to powinna być uległa i rodzić dzieci? Takie wymagania przedstawia Damian, w rozmowie z portalem msn.com. Ma 29 lat i bierze udział w chrześcijańskim speed-datingu. Czy jego wymagania względem partnerki są czysto subiektywne, a może większość polskich facetów uważa podobnie?Speed dating to sposób dla tych osób, którym Tinder nie wystarcza. „Na spotkaniu jest, powiedzmy, 20 kobiet i 20 mężczyzn. Z każdym masz kilka minut rozmowy. Siadasz, witasz się i gadasz. Przechodzisz dalej. Na kartce zaznaczasz, kto ci się spodobał. Jeśli ta druga osoba zaznaczy ciebie, dostajecie do siebie numery, możecie się kontaktować” tłumaczy Marcin Mariuszowi Sepioło z portalu msn.com.
Kobieta, która poznała mężczyznę na Tinderze, nie spodziewała się takiego zakończenia randki. Liczyła na spotkanie ze szczerym, przystojnym facetem, który ma ochotę na ciekawą i długą znajomość. Niestety, rzeczywistość okazała się przeciwna do jej oczekiwań. Dopiero po wspólnej nocy odkryła sekret, którego wolałaby nigdy nie poznać. Każda kobieta, wchodząc na Tindera, ma swoje oczekiwania co do zawieranych tam znajomości. Jedne liczą na niezobowiązującą przygodę, a inne na dłuższą relację. Żadna z nich jednak nie chciałaby być oszukiwana, w dodatku w tak okrutny sposób. Bezczelność bohatera tej historii zaskakuje nawet panie, które poznały wielu facetów w sieci.
Randka nie zawsze musi być udana. W końcu po to są takie spotkania, prawda? Żeby się nawzajem wyczuć, zobaczyć, jakimi jesteście ludźmi i czy jest między wami chemia. Niestety, najwyraźniej nie wszyscy to rozumieją. Ten mężczyzna jest jedną z takich osób. Dziewczyna spotkała się z mężczyzną jednorazowo. Zjedli, porozmawiali, ale między nimi zupełnie nie zaiskrzyło. A przynajmniej, ona była o tym przekonana. On widział tę sytuację w zupełnie inny sposób, a czym nie zawahał się jej poinformować… po pół roku.
Emoji zdecydowanie ułatwiają komunikację, dając nam poglądową wiedzę na temat tego, co czuje nasz rozmówca w sytuacji, w której nie widzimy jego mimiki. Zdecydowanie są przydatnym wynalazkiem i chyba żaden przedstawiciel młodszych pokoleń nie wyobraża sobie bez nich komunikacji. Jednak, czy ich używanie zwiększa nasze szanse na wejście w szczęśliwy związek? Najnowsze badanie wskazuje, że tak może być. Amanda N. Gesselman, Vivian P. Ta i Justin R. Garcia przeprowadzili badanie, które skupia się na tym, w jaki sposób użycie emoji w rozmowach na portalach typu Tinder wpływa na szanse na spotkanie z osobą, z którą się rozmawia. Wnioski, do jakich doszli, mogą zaskoczyć.