Szymon Hołownia przekazał o śmierci. Dopiero co odszedł jego przyjaciel, a teraz tragedia w domu rodziców
W ostatnim czasie Szymon Hołownia ma dużo na głowie. Nie tylko został mianowany na Marszałka Sejmu, ale również musiał zmierzyć się z kilkoma osobistymi problemami. O wszystkim informował w swoich mediach społecznościowych. W obliczu odejścia najwierniejszej przyjaciółki rodziny, Szymon Hołownia i jego bliscy pogrążyli się w głębokim smutku. To niestety nie koniec przykrych wieści…
Szymon Hołownia doświadczył olbrzymiej straty
Szymon Hołownia rozpoczął swoją przygodę z polityką, ubiegając się o urząd prezydenta w wyborach w 2020 roku. Już wtedy zapowiedział powstanie partii Polska 2050, na której czele stanął 2 lata później. Obecnie dziennikarz pełni funkcję Marszałka Sejmu, co wywołało wśród Polaków bardzo wiele emocji. Mimo objęcia tak poważnego stanowiska Hołownia niezmiennie stara się utrzymywać kontakt ze swoimi obserwatorami w mediach społecznościowych. Okazuje się, że jakiś czas temu poinformował tam o osobistej tragedii, która przydarzyła się w jego życiu.
Szymon Hołownia i jego najbliżsi opłakują wierną przyjaciółkę rodziny. Mimo tego, że odeszła jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, zostawiła po sobie pustkę, którą trudno wypełnić. Dziennikarz wyznał, że przez 4 lata ciężko chorowała na problemy związane z sercem. Kolejny cios przyszedł równie niespodziewanie, zaledwie wczoraj.
Szymon Hołownia podjął decyzję. Nie ma już odwrotu. “Sam sobie nie podaruję" Szymon Hołownia porównał Morawieckiego do jednego zwierzęcia. Internauci: "W punkt"Szymon Hołownia pożegnał wieloletnią przyjaciółkę
Szymon Hołownia nigdy nie ukrywał swojego wielkiego przywiązania do zwierząt. Marszałek Sejmu, jak sam zdradził, wychowywał się w domu, w którym od zawsze znajdowały się psy i koty. Z tej wielkiej sympatii do czworonogów zrodził się pomysł, by napisać książkę “Boskie zwierzęta”. Jest ona interpretacją Marszałka Sejmu na temat tego, co dzieje się ze zwierzętami po śmierci oraz jaką funkcję mają one pełnić w Boskim Planie.
Okazuje się, że Szymon Hołownia przed niespełna 2 miesiącami stracił swoją najwierniejszą przyjaciółkę, suczkę Żelkę. Z tego powodu wiara we własne przekonania, które zawarł w bestsellerowej pozycji, stała się dla niego kluczowa, by jakoś uporać się ze stratą. W długim poście na swoich mediach społecznościowych zawarł wszystkie emocje, które towarzyszą mu w związku z tą osobistą tragedią:
Żelka umarła. W dniu świętego Franciszka z Asyżu. W Światowym Dniu Zwierząt, gdy wszędzie pełno pięknych zdjęć i wyrazów miłości, jaką dobrzy ludzie mają dla swoich towarzyszy. Była z nami ponad 7 lat. Wzięliśmy ją ze Schroniska na Paluchu. (…) Była z nami wszędzie - z Manią na placu zabaw, u sąsiadów na imieninach, latem całe dnie spędzała w ogrodzie, a to się wygrzewając, to obszczekując inne psy, czy uciekając - to był jej jedyny feler - przed kotami. To był psi anioł – czytamy we wpisie.
ZOBACZ TEŻ: Trudno uwierzyć, kim naprawdę jest żona Szymona Hołowni. Dzieli ich spora różnica wieku!
Szymon Hołownia usiłuje pogodzić się z niejedną stratą...
Okazuje się, że czworonożna przyjaciółka Szymona Hołowni cierpiała na dolegliwości związane z pracą serca. Suczka chorowała aż 4 lata. W tym czasie cała rodzina Marszałka Sejmu sumiennie się nią opiekowała i podawała codziennie leki. Niestety tuż przed wyborami parlamentarnymi 2023 psinka odeszła.
W moim sercu Żelka zawsze przecież ma i zawsze już mieć będzie swój kąt, swoje posłanie. Odpocznij, piesku. Jeszcze pobiegamy – pożegnał przyjaciółkę Hołownia.
Nie był to jedyny cios, który w ostatnim czasie spadł na rodzinę. Zaledwie wczoraj dziennikarz podzielił się ze swoimi obserwującymi na Facebooku kolejną tragiczną wiadomością. Umarł kolejny czworonożny przyjaciel rodziny. Marszałek Sejmu nie krył frustracji i smutku:
Już sam nie wiem, co tam musiały zobaczyć, co poczuć w psim niebie, że odchodzą tak jeden po drugim… W lipcu odszedł jeden pies moich rodziców, Wania. Jeszcze nie zagoiła się rana po tym, jak tygodnie temu na drugą stronę pobiegła nasza Żelka. Dziś popołudniu na wieczny spacer poszedł Dziuniek, drugi domownik moich Mamy i Taty. U Wani i u Żelki - serce. U Dziuńka nowotwór, wykryty trzy dni temu, bez żadnych objawów wcześniej, dramatyczne pogorszenie, i kres – czytamy.
Pożegnanie kolejnego pieska autorstwa Szymona Hołowni sprawia, że łzy same cisną się do oczu:
Cudowny, mądry, mający swoje zdanie pies… Mam nadzieję, że będzie mu się tam dobrze biegało z Wanią i Żelką, bo się po psiemu lubili. Z całej tej mojej bandy został już tylko Grafit. Choruje, ale jakoś się trzyma. Z tymi naszymi psami, z tym ich za krótkim życiem to naprawdę zostało źle pomyślane, coś tu jest cholernie nie tak…Pa, Dziuniu. Fajnie, że przeszliśmy razem (bliżej i dalej) te 12 lat.
źródło: fakt.pl