Nie żyje młodziutki aktor. Miał tylko 26 lat
Media obiegła informacja o nagłej śmierci młodego aktora. Paweł Gabor miał zaledwie 26 lat, jeszcze niedawno występował na scenie. Tragedia wyciska łzy z oczu, świat teatru jest pogrążony w głębokiej żałobie.
Nie żyje młody aktor
Paweł Gabor miał zaledwie 26 lat, kiedy nagle odszedł. Na ten moment nie przekazano szczegółowych informacji na temat bezpośredniej przyczyny jego śmierci. O wszystkim poinformował Lubuski Teatr, z którym współpracował mężczyzna. Środowisko aktorskie jest pogrążone w głębokiej żałobie.
Z ogromnym smutkiem informujemy o śmierci Pawła Gabora, aktora Lubuskiego Teatru. Jeszcze w grudniu zachwycił nas wszystkich rolą Grabca w "Balladynie", a dziś pozostawia po sobie pustkę, której trudno będzie sprostać - czytamy na stronie facebookowej instytucji.
Z dalszej części wpisu dowiadujemy się więcej o fascynującym życiorysie młodego aktora. Śmierć Pawła Gabora wstrząsnęła społecznością, rodzina i bliscy nie mogą się pogodzić z tragedią.
Paweł Gabor był zdolnym aktorem
Publikacja umieszczona w mediach społecznościowych Lubuskiego Teatru w poruszający sposób opisała życiorys zmarłego nagle aktora. Dowiadujemy się z niej, jak wyglądały jego pierwsze kroki w branży oraz droga do sukcesu.
Paweł urodził się w 1998 roku w Bielsku-Białej, a w 2024 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi. Był niezwykle utalentowanym aktorem, który jeszcze w czasie studiów zagrał w trzech spektaklach dyplomowych: “Żadnych przedwczesnych wniosków” w reżyserii Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik, “Trzy siostry”, “Wariacje” w reżyserii Franciszka Szumińskiego oraz “Keinmal” w reżyserii Konrada Hetela. Jego debiut w Lubuskim Teatrze w roli Sancho Pansy w “Przygodach Don Kichota” i późniejsza rola w “Jestem ziarnkiem maku” sprawiły, że polubili go nasi najmłodsi widzowie, jednak to rola w "Balladynie" pozwoliła wielu z nas odkryć pełnię jego talentu - czytamy.
W kolejnych akapitach obszernego wpisu opisano liczne pasje i zainteresowania zmarłego.
ZOBACZ TEŻ: Gwiazdor "Faktów" odchodzi po prawie 30 latach. Nikt się nie spodziewał
Śmierć młodego aktora poruszyła do łez
Jasne jest, że społeczność Teatru Lubuskiego jest załamana stratą młodego, dobrze rokującego aktora. Wynika to bezpośrednio z wpisu, który został umieszczony w mediach społecznościowych. Szczegółowo opisano między innymi obszerne zainteresowanie Pawła Gabora.
Paweł był życzliwą osobą, z pasją do sztuki. Uwielbiał śpiewać, kochał muzykę – zwłaszcza rockową. Zespół Pink Floyd zajmował w jego sercu szczególne miejsce, choć potrafił również zaskoczyć swoją sympatią do N.W.A. Jego ulubionym aktorem był Robert De Niro, którego podziwiał od chwili, gdy zobaczył Ojca chrzestnego II. Miał wyjątkowy gust filmowy i serialowy – polecał takie tytuły jak Breaking Bad, The Wire i The Sopranos.
W swojej pracy artystycznej kierował się słowami Stelli Adler:
"Życie bije i miażdży duszę, a sztuka przypomina ci, że w ogóle ją masz."
Paweł przypominał nam o tej prawdzie każdego dnia, zarówno na scenie, jak i poza nią.
Instytucja zakończyła wpis kondolencjami skierowanymi do najbliższej rodziny zmarłego. Ta rana jeszcze przez jakiś czas będzie bolała.