Natura niemal zniszczyła całą pracę Andrzeja z Plutycz
Rolnik znany z serialu dokumentalnego emitowanego na antenie Fokus TV ciągle mierzy się z kolejnymi kłopotami. Zepsuta zagroda, cztery tony marchwi do przerzucenia i akumulator, który nie chce odpalać. Nic więc dziwnego, że po tych trudach postanowił wyjechać do sanatorium. Gdy z niego wrócił, jego oczom ukazało się TO! Na szczęście był sprytniejszy, niż natura.
Andrzej z Plutycz ciągle doświadcza kłopotów
Bohater serialu dokumentalnego “Rolnicy. Podlasie” od dłuższego czasu opowiada za pośrednictwem swoich kanałów komunikacyjnych o problemach, których doświadcza na swoim gospodarstwie. Nie umknęło to uwadze telewidzów, którzy zarzucają mu lenistwo i to, że wiecznie narzeka na to, co się mu przydarza . W ostatnim czasie Andrzej z Plutycz zmagał się między innymi z uszkodzeniami stajni, w której przebywały jego zwierzęta hodowlane . Zimowa aura sprawiła, że szybko trzeba było zareagować na te kłopoty.
Kolejny problem związany był z jedną z maszyn, którą posiada rolnik na swoim gospodarstwie. Jego ciągnik Ursus 1014 nie chciał odpalić ! Na nagraniu, które Andrzej z Plutycz udostępnił na swoim kanale w serwisie YouTube widać, jak próbuje poradzić sobie z kapryśnym akumulatorem . To jednak nie było takie łatwe.
Andrzej z Plutycz wypoczywał w sanatorium
Niedawno rolnik podzielił się na Facebooku informacją, dlaczego nie bierze udziału w proteście , który odbywa się od kilku tygodni na terenie całej Polski. Okazało się, że w tym czasie przebywał na turnusie w sanatorium w Szklarskiej Porębie , skąd przesłał pozdrowienia do swoich fanów. Wiele osób zarzuciło mężczyźnie, że unika udziału w strajku rolników , choć ten zapewniał, że całym sercem jest za przedstawicieli swojej branży . Prawda na temat jego zdrowia okazała się zgoła inna.
Chociaż nie uczestniczyliśmy w dzisiejszym strajku ogólnopolskim, wspieramy działania rolników. W pełni popieramy postulaty, o które wszyscy walczymy. Mówimy 3 razy STOP: Zielonemu Ładowi, importowi produktów rolnych z Ukrainy oraz ograniczeniu hodowli w Polsce. Pozdrowienia ze Szklarskiej Poręby! Od Andrzeja i innych Rolników z całej Polski przebywających aktualnie na turnusach rehabilitacyjnych. - napisał Andrzej z Plutycz w swoich mediach społecznościowych.
Okazało się, że Andrzej z Plutycz rzeczywiście mógł potrzebować odpoczynku , który ma pomóc mu wrócić do zdrowia. Opowiedziała o tym jedna z fanek programu “Rolnicy. Podlasie”.
Pan Andrzej potrzebuje wypoczynku. Za dużo dźwiga, ciężko pracuje. Oby nie nabawił się z tego dźwigania przepukliny żołądka. Pan Gienek również. Mam nadzieję, że ścięgno się podgoiło i nie trzeba będzie operować.
Jak Andrzej z Plutycz poradzi sobie z tym kłopotem?
Rolnik wrócił już na swoje gospodarstwo po wypoczynku w sanatorium, a na jego drodze pojawiły się kolejne problemy . Na łąkach w okolicach swojej ziemi zauważył podtopienia. Pierwszym krokiem, który należało podjąć w tej sytuacji, była próba uratowania bel , których nie dotknęła powódź. Okazało się, że Andrzej z Plutycz przygotował się na to wcześniej, bo przewiózł część siana w inne miejsce .
Cały proces przewiezienia bel w bezpieczne miejsce przebiegł sprawnie i widać było, że Andrzej z Plutycz jest zadowolony z tego, że przewidział podtopienia wcześniej . Dzięki temu udało mu się nie skumulować przykrych sytuacji. Dodatkowo rolnik podzielił się informacją, że część zgromadzonego siana zamierza sprzedać po niskiej cenie .
Nie chcę dużo pieniędzy tylko 50 zł na sztukę. Mi jest za dużo tego siana i chcę się go pozbyć - podkreślił Andrzej z Plutycz.