Znany, były policjant nie chciał milczeć. Przedstawił inne spojrzenie na ucieczkę Grzegorza Borysa
20 października media obiegła tragiczna wiadomość o śmierci 6-letniego Olusia. Jak się okazało, chłopiec został zamordowany. Głównym podejrzanym w sprawie jest jego ojciec, który został uchwycony przez kamery miejskiego monitoringu, jak nad ranem opuszcza miejsce zbrodni.
Policyjny negocjator o ucieczce Grzegorza Borysa przed psem tropiącym
Grzegorz Borys jest poszukiwany przez służby od dnia, kiedy na jaw wyszło, że jego syn zginął. Policjanci i inni funkcjonariusze przeczesują teren Trójmiejskiego parku Krajobrazowego, a także sprawdzają sygnały napływające do nich od cywili, którzy sądzą, że widzieli podejrzanego. Mężczyzna jest ściągany także przez Interpol, a mimo to nadal pozostaje na wolności.
Do nieuchwytności Grzegorza Borysa odniósł się policyjny negocjator Dariusz Loranty , który w rozmowie z „Faktem” wyjaśnił, że jego zdaniem, działania służb są niewiarygodne . Jak wyjaśnił, zupełnie nie wierzy w historię, zgodnie z którą podejrzany miał zdołać uciec po tym, jak znalazł go pies tropiący .
Oficjalne informacje w tej sprawie przekazywane przez policję brzmią, według mnie, bardzo niewiarygodnie. Chociażby ta, że Grzegorza Borysa dopadł policyjny pies, ale ten zdołał go „odrzucić” i uciekł. Wiele razy widziałem policyjne psy w akcji i wygląda to tak, że pies od razu powala człowieka na ziemię. Są małe szanse na to, żeby wyrwać się policyjnemu psu, ale nawet jeśli Borysowi się to udało, to gdzie był w tym momencie przewodnik psa? Jakim cudem uciekł i przed psem i przed policjantami? Ta wersja wydaje mi się zupełnie nieprawdopodobna.
Policyjny negocjator odniósł się do plecaka rzekomo należącego do Grzegorza Borysa
Innym aspektem sprawy, który poruszył policyjny negocjator, była niedawna sprawa plecaka odnalezionego w pobliżu Źródła Marii . Zgodnie z doniesieniami mógł on należeć do Grzegorza Borysa, a w środku znajdowała się między innymi gotówka. Znalezisko doprowadziło do ponownego przeszukania okolicznych zbiorników wodnych, co zakończyło się straszną tragedią . Także ta informacja nie wzbudza zaufania Dariusza Lorantego.
Niedawno policja podała oficjalną informację, że zbieg nie wziął z domu gotówki, a jedynie rzeczy, które pomogą mu przetrwać w lesie. Teraz okazuje się, że jednak wziął pieniądze, ale wyrzucił je razem z plecakiem. Ta informacja, podobnie jak inne o znalezionych w lesie rzeczach Grzegorza Borysa, nie brzmi dla mnie wiarygodnie.
Czy Grzegorz Borys zaplanował swoją ucieczkę?
Policyjny negocjator odniósł się także do medialnych spekulacji, zgodnie z którymi Grzegorz Borys miał być przygotowany do ucieczki , co może sugerować, że zbrodnia, o którą jest podejrzewany, nie była dokonana w afekcie, a raczej zaplanowana. Specjalista podzielił się także swoimi przypuszczeniami na temat powodu, dla którego Grzegorz Borys miałby posunąć się do takiego czynu.
Według mnie on wcale nie miał planu, nie szykował się na spędzenie całych tygodni w lesie. Moja opinia jest taka, że działał pod wpływem jakiegoś szaleńczego impulsu, a zabójstwo dziecka miało być najdotkliwszą karą dla jego żony. Za co? Tego nie wiem, ale bez wątpienia chodziło mu o to, żeby sprawić jej ogromny ból. Nie wykluczam, że Borys mógł już popełnić samobójstwo, a jeśli nie, to przyjmuję też wersję, że mógł udać się w kierunku rosyjskiej granicy.
Źródło: Fakt