Z ust wdowy po Smudzie wydobył się przejmujący szloch. Koszmar
18 sierpnia zapisał się w historii polskiego sportu czarną barwą. Tego dnia zmarł Franciszek Smuda, utalentowany piłkarz i uznany trener, który wraz z upływem lat zyskał miano żywej legendy. Dziś odbył się jego pogrzeb, na którym licznie zjawili się jego najbliżsi, rodzina, piłkarze, a także kibice. W pewnym momencie głos zabrała jego żona, Małgorzata Drewniak-Smuda. W poruszających słowach opowiedziała o trudnych zmaganiach męża z chorobą. Łzy same zaczęły zbierać się w oczach zebranych.
Pogrzeb Franciszka Smudy
Ostatnie pożegnanie trenera odbyło się 22 sierpnia na Cmentarzu Rakowieckim w Krakowie. Na uroczystości pojawiła się rodzina i kibice, nie zabrakło również gwiazd sportu, których ścieżki kariery przecięły się ze Smudą. Wśród tłumu żałobników można było wypatrzeć m.in. Macieja Żurawskiego, Kubę Błaszczykowskiego, Kamila Glika czy Sławomira Peszkę.
W trakcie ceremonii Franciszek Smuda został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez doradcę prezydenta Andrzeja Dudy, Piotra Nowackiego:
Za wybitne zasługi w działalności na rzecz rozwoju i upowszechniania sportu, za osiągnięcia w pracy trenerskiej – przekazał.
Po ceremonii w kościele nastąpiło odprowadzenie trumny na miejsce wiecznego spoczynku. W żałobnym konwoju znalazło się kilka sztandarów, a jeden z nich niosło legendarne trio “Białej Gwiazdy” — Paweł Brożek, Arkadiusz Głowacki i Marcin Wasilewski.
Poruszająca przemowa wdowy po Franciszku Smudzie
Smuda został pożegnany przez tłumy bliskich, kibiców i znanych osób ze świata sportu. Podczas uroczystej mszy kilka osób zabrało głos, by go upamiętnić. Bardzo ciepło i pięknie wypowiedział się o nim m.in. jego były trener, Andrzej Strejlau. I choć dla wdowy po sportowcu był to wyjątkowo trudny dzień, również i ona zdecydowała się upamiętnić go krótkim przemówieniem.
Przemowy nie były nigdy moją silną stroną i w tym chyba z Frankiem byliśmy do siebie podobni. Dzisiaj jest wyjątkowo trudno, ale spróbuję. Chciałam osobiście, w imieniu moim i całej rodziny podziękować wszystkim za tak liczne przybycie i towarzyszenie mojemu mężowi w jego ostatniej ziemskiej drodze – mówiła drżącym od emocji głosem Małgorzata Drewniak-Smuda.
Jej słowa były tak poruszające, że w oczach żałobników szybko stanęły łzy.
Nie sposób wymienić tu wszystkich z osobna i podziękować, więc nawet nie będę próbować tego robić, wybaczcie. Wiele razy było już powiedziane, że piłka nożna to była prawdziwa pasja i wielka, jeśli nie największa, miłość mojego męża. Dlatego myślę, że byłby szczęśliwy i dumny, gdyby mógł słyszeć to wszystko, co w ostatnich dniach zostało na jego temat powiedziane lub napisane – podsumowała.
Niedługo potem ponownie zabrała głos, tuż przed tym, jak pochowano jej męża na cmentarzu. Wówczas zdradziła kulisy walki Smudy z bezwzględną chorobą.
ZOBACZ TEŻ: W taki sposób oddał hołd Smudzie. Wszyscy zerkali tylko na tę koszulkę
Przejmujące słowa wdowy po Smudzie nad grobem męża
Sceny na cmentarzu z pewnością zapadły w pamięć wszystkim uczestnikom pogrzebu. Były to wyjątkowe trudne chwile dla Małgorzaty Drewniak-Smudy, która po raz ostatni żegnała męża. Nagle zdecydowała się na bardzo prywatne wyznanie. Postanowiła powiedzieć kilka słów o zmaganiach Franciszka Smudy z chorobą. Przypomnijmy, że przez długi czas walczył on z białaczką.
Niedawno rozegrał swój ostatni, najważniejszy i najdłuższy mecz. I zrobił to tak, jak robił całe życie. Z odwagą, z uporem, determinacją, z godnością, z wielką wolą walki i również z wielką wiarą w zwycięstwo. Aż do ostatnich chwil, aż do ostatniego gwizdka – mówiła wdowa po trenerze.
Na sam koniec swojego przemówienia zwróciła się prosto do męża:
Franiu, żegnaj – szlochała.