Wstrząsające sceny w "Pytaniu na śniadanie". Prowadzącym odebrało dech, "sekundy były godzinami"
1 sierpnia obchodzimy rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. W tym roku wypada 79. rocznica tego wydarzenia. Z tej okazji program „Pytanie na śniadanie” poświęcił część czasu antenowego wspominaniu tego wydarzenia. W programie pojawiło się dwoje gości, który brali udział w powstaniu – Danuta Teresa Dworakowska i Jerzy Zawadzki. Historie, którymi się podzielili aż zaparły dech prowadzącym.
„Pytanie na śniadanie” – sanitariuszka podzieliła się dramatyczną historią
Danuta Teresa Dworakowska, pseudonim „Lena” była sanitariuszką w powstaniu warszawskim. W dniu rozpoczęcia się powstania miała 16 lat. Jak ujawniła w programie „Pytanie na śniadanie” , do powstańców dołączyła trzeciego dnia, trochę przypadkiem. Na wizji podzieliła się dramatyczną historią, która rozegrała się na jej oczach. Nawet po tylu latach ciężko jej było powstrzymać targających nią emocji.
Ten moment był dla mnie wyjątkowo bolesny. Jeden z najbardziej przerażających momentów w moim życiu. Mianowicie w Banku Polskim przy rogu Bielańskiej i Daniłowiczowskiej, kazane mi było mi iść na strych (…) [gdzie, przyp. red.] był chłopak tam na pozycji, w razie czego, żeby mieć tam pomoc .Miałam tę torebkę sanitarną i rozmawialiśmy z tym chłopakiem – Zbyszek mu było, tyle pamiętam – gadu, gadu, a on tam, wiesz co, gdyby mi się coś stało, to tu są moje dokumenty, torba, a ja mówię „no co się może stać?”. (…) Wychylił się z okienka, na strychu były okrągłe takie, wychylił się i za moment leżał u moich nóg z przestrzelonym okiem.
„Pytanie na śniadanie” – powstaniec opowiedział o chwili poddania
Do studia „Pytania na śniadanie” zawitał także Jerzy Zawadzki, pseudonim „Mały”, który brał udział w powstaniu warszawskim w służbie pomocniczej przy batalionie „Chrobry I”. Powstaniec chętnie dzielił się opowieściami z okresu powstania, podkreślając jak ważne dla niego jest, by pamięć o tych wydarzeniach nie umarła razem z jego członkami.
Mężczyzna opisał swoje pierwsze chwile w powstaniu, a także momenty, które najbardziej nim wstrząsnęły. Jak ujawnił był to między innymi atak na Nordwache, czyli posterunek żandarmerii przy ulicy Chłodnej 25. Innym takim wydarzeniem była chwila poddania. Jak opowiedział, on stał jako pierwszy, a za nim rząd powyżej dziesięciu powstańców. Wszyscy mieli ręce w górze, a w tym czasie Niemcy wyciągali z okolicznych mieszkań wszystkich mieszkańców.
Jak ktoś był stary niedołężny, to od razu mu strzelali w głowę.
„Pytanie na śniadanie” – Jerzy Zawadzki także podzielił się zapierającą dech historią
Jak Jerzy Zawadzki opowiedział w programie „Pytanie na śniadanie”, przez to na miejscu zrobił się ogromny rwetes, porównywany przez powstańca do sytuacji na targu. To jednak nie spodobało się niemieckiemu oficerowi. Zagroził zebranym, że jeśli w ciągu dwóch minut nie zapadnie cisza, polecą głowy powstańców.
I w tym czasie żołdak z MP [niemiecki pistolet maszynowy kalibru 9 mm, przyp. red.] przyleciał do mnie i przystawił mi go do czoła. Teraz sobie proszę wyobrazić chłopaka, który ma przystawiony do czoła MP, i on gorący jeszcze był, czyli ten bandyta dopiero go używał! No sekundy były dla mnie godzinami. Zrobiło się cicho. Dopiero ten opuścił, ja się odwróciłem do ojca, a on mówi „co, bolało?”, a ja mówię „nie”. Jak mnie kopali w getcie też mówiłem, że nie, a ja gwiazdy widziałem.
Opowiedział także o dramatycznie sytuacji, do której doszło, gdy kawalkada Warszawiaków szła do Pruszkowa i Ożarowa. W tle było słychać głosy prowadzących, którym ciężko było uwierzyć w okropność tej sytuacji.
Na rogu między Młynarską a Płocką zatrzymali wszystkich i kobiety musiały zdjąć majtki (…) i kazali im podnosić nogi i każdą rewidowali. A co ładniejsze dziewczyny, na te wozy (…) i gwałcili te dziewczyny. Po zgwałceniu strzelali w czoło, zrzucali i szybko następną.