Był cenionym artystą i autorem oraz uczestnikiem niezapomnianych skeczy, a dzięki niemu polski kabaret kwitł. W pewnym momencie jednak po prostu zniknął ze sceny. Wiemy, co było powodem i jak to się stało, że Zenon Laskowik ostatecznie nie skończył na dnie. Całe pokolenie Polaków kojarzy niezapomniane teksty i mimikę, kiedy Bohdan Smoleń i Zenon Laskowik występowali razem w skeczach. Zdobyli m.in. Opole, a kultowa „Pani Pelagia” na stałe wpisała się w historię polskiej satyry, wraz z całą twórczością formacji Tey, która w późniejszych latach twórczości zmieniła nazwę na „Teyart”.
Zenon Laskowik jest jednym z najwybitniejszych satyryków w historii polskiej sztuki komediowej. Rozbawiał do łez Polaków w ubiegłym wieku i jak się okazuje, do dziś nie przestaje tego robić. Artysta, który swoją drogą obchodzi dziś 77. urodziny, nie zdecydował się jeszcze na przejście na emeryturę. Czym dokładnie się zajmuje?
Polska uwielbiała tego człowieka. Żarty, jakimi rzucał, powalały na kolana każdego fana humoru. Kiedy zniknął ze sceny, wszyscy zastanawiali się co się z nim dzieje i czym się zajmuje. Kiedy prawda wyszła na jaw, byli zszokowani. Zakończył karierę i postanowił zostać listonoszem. Kiedyś nazywano go prawdziwym królem.Kariera bywa przewrotna w każdej branży. Niezależnie od tego, czy jesteś sławnym człowiekiem, o którym mówi mnóstwo ludzi, lub zwykłym obywatelem, droga zawodowa może potoczyć się różnie. Z nim nie było inaczej. Zrezygnował z popularności na rzecz pracy listonosza.