Pewna kobieta imieniem Maja zdecydowała się szczerze opowiedzieć, jak to jest starać się o „rozwód kościelny”. To oczywiście potoczne określenie, bo tak naprawdę mówimy tu o unieważnieniu małżeństwa. Nie jest to łatwa przeprawa. Kobiecie szczególnie przeszkadzało przesłuchanie, które przeprowadził ksiądz. Trudno uwierzyć, o co się dopytywał.