Białystok: dzisiaj (7.11.21) pod siedzibą Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej stowarzyszenie „Dla Polski – Ruch Adama Andruszkiewicza” zorganizowało manifestację na rzecz poparcia działań Straży Granicznej i innych służb na granicy z Białorusią. Choć motywacja manifestujących może być dla wielu zaskakująca, po przyjrzeniu się środowisku organizatorów zdziwienie mija. Kim byli uczestniczy manifestacji?
Dziś przed południem odbył się pogrzeb tragicznie zmarłych członków rodziny – ojca i trzech synków, ofiar wypadku we wsi Tatarowce na Podlasiu. Jeden fragment kazania księdza sprawił, że niejedna osoba w kościele się rozpłakała. Do wypadku doszło 19 września. Rodzina jechała do krewnych. Samochód osobowy zderzył się wtedy z TIR-em. Matka dzieci, Monika Kacperczyk, ciągle walczy o życie w szpitalu. Reszty rodziny nie udało się niestety uratować. Patryk Kacperczyk i jego trzej mali synkowie – Gabriel, Aleksander i Kornel – zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Kopisku. Msza odbyła się w kościele Niepokalanego Serca Maryi w Bombli (powiat sokólski).
Mieszkańcy kilku osiedli w Białymstoku zauważyli, że na klatkach schodowych ich bloków pojawiły się dziwne symbole. Boją się, że to znaki zostawiane przez szajkę złodziei, którzy planują okraść dane mieszkanie. Sprawą zajęła się już białostocka policja. Tajemnicze oznaczenia umieszczane są na tablicach ogłoszeniowych, kaloryferach lub ścianach. Brzmią na przykład: „FUL 1p”, „NO 3P”, „!NO P1”. Doniesień o symbolach przybywa: mieszkańcy informują się kolejnych na grupach facebookowych.
Warszawa. 79-letnia staruszka przyleciała do Polski z Kanady. Chciała odwiedzić mieszkających na Podlasiu krewnych. Minęła się jednak z wnukiem, który miał czekać na kobietę na lotnisku. Z tego powodu, staruszka postanowiła ruszyć do rodziny na Podlasiu… pieszo. Jak podaje portal Onet.pl, do niecodziennego zdarzenia doszło w niedzielę. Kobieta przyleciała do Polski z Kanady, chciała odwiedzić swoją rodzinę w Białymstoku. Na starszą panią czekał wnuk. Nie udało się jednak spotkać. Zaniepokojony 30-latek nie mógł odnaleźć babci, zgłosił jej zaginięcie w Komisariacie Portu Lotniczego Warszawa-Okęcie po 4 godzinach oczekiwania na babcię. Policjanci przejrzeli zapis monitoringu ustalili, że starsza pani około godz. 13 wyszła z lotniska.