Odwiedzili kamienicę, gdzie mieszkał Kamilek z Częstochowy. Sąsiedzi zabrali głos
Sprawa małego chłopca jest cały czas głośna w mediach. Kamilek z Częstochowy nie żyje, a na jaw wychodzą kolejne mrożące krew w żyłach szczegóły z jego życia. Jego oprawca może mieć więcej niż jedną śmierć na sumieniu , a chłopiec kilkukrotnie uciekał z domu. Reporterzy TVN 24 odwiedzili kamienicę, w której mieszkało zmarłe dziecko.
Mieści się ona w Częstochowie, choć rodzina kilkukrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. W budynku mieszkają rodziny z niewielkimi dochodami.
Mieszkańcy kamienicy Kamilka z Częstochowy o butych dzieciach
W sprawie Kamilka z Częstochowy wypowiedziało się kilku sąsiadów.
- To widać po dzieciach, kiedy są bite. Są zgaszone, zgnębione. One takie nie były. W miarę ubrane, nieoberwane. Tyle że przeklinały, jak się bawiły - mówi jedna z pań mieszkających w prywatnym domu.
Dodaje ona, że idąc kiedyś do sklepu, zerknęła na podwórko tamtejszej kamienicy i obrazek przypominał jej wysypisko śmieci. Mimo wszystko zauważyła, że dzieci raczej były odżywione, ponieważ przyjeżdżał do nich catering z restauracji.
Sąsiad Kamilka z Częstochowy o jego ojczymie
Inna osoba mieszkająca w okolicy zauważa, że ojczym uwziął się na Kamilka z Częstochowy
- Raz była taka akcja, że Kamil uciekł przez okno i policja go tu przywiozła . I za przeproszeniem zainteresowali się nimi. Podobno była sprawa, mieli im dzieci odebrać za niedopilnowanie - mówi jeden z panów.
Dodaje, że ojczym chłopca swoje dzieci kochał, ale inne traktował źle i nie żywił wobec nich uczuć.
Sąsiedzi Kamilka z Częstochowy o jego biologicznym ojcu
Ten sam mężczyzna dodaje również, że widział dwa razy w tym roku biologicznego ojca Kamilka z Częstochowy, gdy przyprowadzał jego i jego brata.
- Za pierwszym razem zwróciłem uwagę, bo to tak wyglądało, jakby te dzieci w ogóle nie chciały tutaj wracać . Ciężko mi powiedzieć dlaczego - mówi sąsiad.
Dodaje również, że mijał się wtedy z nimi na klatce i biologiczny ojciec prowadził syna jakby na siłę.
Źródło: rmf24.pl