Nie żyje członek znanego polskiego zespołu. Marian Hilla chorował
Marian Hilla nie żyje. Był członkiem zespołu Poparzeni Kawą Trzy. Odszedł w wieku 52 lat po ciężkiej chorobie.
Marian Hilla nie żyje
Drodzy! Nasz kochany Marianek już dla Was nie zagra. Bardzo nam go brakuje. Walczył ze swoją chorobą jak kaszubski Twardziel. Do końca był dzielny. Niebywały. Jesteśmy dumni z tego, że wybrał być z nami przez osiemnaście lat. Tworzyć, grać, koncertować, imprezować, pomagać, prowadzić sprawy menadżerskie. Być człowiekiem orkiestrą. Przytulamy wszystkich jego bliskich - napisano na oficjalnym profilu zespołu Poparzeni Kawą Trzy.
Do pożegnania załączono tekst "Bez Ciebie” autorstwa Rafała Bryndala.
Dagmara Kaźmierska znowu w telewizji. Stacja puściła to wieczorem Niestosowny komentarz Prokopa w DDTVN. Słowa o Wellman mogły być bolesneFani żegnają muzyka
Bardzo nam przykro. Wyrazy współczucia dla rodziny, dla Was chłopaki i wszystkich bliskich. Zdecydowanie za wcześnie - napisał w komentarzu zespół Enej.
Osoby, z którymi współpracował Marian Hilla, nie mogą uwierzyć w to, co się stało.
Nie można tego zrozumieć, i zaakceptować to nie powinno tak wyglądać... Za wcześnie, za szybko, za dużo jeszcze pięknych chwil do przeżycia. Kiedy dowiedziałem się o śmierci Mariana, przed głowę przeleciały mi jego obrazy. Tylko radosny, tylko z ogromnym uśmiechem na twarzy, tylko w dobrym nastroju. Takiego go poznałem w radiu i takiego zapamiętam. Człowieka radosnego, życzliwego o wspaniałym ogromnym sercu - tak Mariana Hillę wspomina Dariusz Woźniak - dyrektor handlowy działu sprzedaży Grupy RMF.
Marian Hilla był jednym z założycieli zespołu "Poparzeni Kawą Trzy"
Marian Hilla był jednym z założycieli zespołu “Poparzeni Kawą Trzy”, który początkowo składał się z dziennikarzy największych stacji radiowych - RMF FM i Radia Zet. Członkowie zespołu zostali uhonorowani nagrodą dziennikarzy na festiwalu TOP Trendy w 2011 roku. Zwyciężyli też w ogólnopolskim konkursie "Przebojem na antenę". Marian Hilla w formacji grał na saksofonie.
Muzyk zmarł po ciężkiej chorobie w wieku zaledwie 52 lat.