Ludzie z Tatr przerwali milczenie o zaginionym małżeństwie. Ujawnili, gdzie mogą ukrywać się Adam z Anetą
Od tygodnia Polska żyje sprawą zaginionego małżeństwa, które około północy z 20 na 21 maja opuściło swoje mieszkanie w Warszawie, gdzie zostawili dwóch synów. Rodzina, która zaopiekowała się nastolatkami, zgłosiła ich zaginięcie. Od tego czasu trwają poszukiwania pary.
Jak się okazuje, zdaniem niektórych, jeśli tylko się postarają, mogą uciekać jeszcze przez wiele tygodni.
Zaginione małżeństwo – gdzie ostatnio ich widziano?
Zaginione małżeństwo po opuszczeniu swojego domu w Warszawie było widziane w jednym z kurortów na Południu Polski, a potem zostało nagrane przez kamery monitoringu po słowackiej stronie Tatr w miejscowości Zdziar.
Jak potwierdziła rzeczniczka słowackich służb administracyjnych, po spędzeniu nocy w ośrodku noclegowym, małżeństwo z Warszawy pojechało taksówką na przejście graniczne Łysa Polana, skąd wyjechali w nieznane miejsce. Od tego czasu policja nie podała nowej informacji na temat miejsca ich przebywania.
Gąsowski i Romanowska przesyłają kondolencje. Anna Głogowska poinformowała o nagłej śmierci bliskiej osobyZaginione małżeństwo – kiedy zostanie odnalezione?
Zgodnie z informacjami miejscowych, jak podaje portal Wyborcza Zakopane, o ile zaginione małżeństwo dobrze się zaopatrzy może ukrywać się w okolicy przez wiele tygodni, bez ryzyka odnalezienia przez policję.
– Jeśli tylko zaginione małżeństwo z Warszawy należycie zadba o aprowizację, to przez długie tygodnie może ukrywać się na górskim pograniczu. Nie byłby to pierwszy taki przypadek – mają mówić ludzie znający Tatry.
Zaginione małżeństwo – co powiedział o nich właściciel pensjonatu na Słowacji?
Portal Onet zdołał dotrzeć do właściciela pensjonatu na Słowacji, w którym jedną noc spędziło zaginione małżeństwo. Jak powiedział pan Daniel, wydawali się mili i sympatyczni:
– To byli sympatyczni i uśmiechnięci ludzie. Poprosiłem ich o uregulowanie rachunku za nocleg i okazanie dokumentów, bym mógł ich zameldować. Dali mi pieniądze i powiedzieli, że są tak głodni, że muszą iść do sklepu po coś do jedzenia. Obiecali, że formalności meldunkowe załatwimy po ich powrocie. Niestety już nie wrócili – powiedział mężczyzna.
Źródło: Wyborcza Zakopane