"Ja cię zniszczę". Szokujące wyznanie Kariny z "Chłopaków do wzięcia", sprawa może trafić do sądu!
Karina i Stefan to niesłychanie zgrane rodzeństwo i bohaterowie programu “Chłopaki do wzięcia”. Takim epitetem można ich było przynajmniej określić zanim w ich życiu pojawiła się niejaka Aldona, która wywróciła życie mężczyzny do góry nogami. Teraz sprawa może mieć finał w sądzie.
"Chłopaki do wzięcia": Stefan odciął się od rodziny przez Aldonę
Aldona momentalnie zawróciła Stefanowi w głowie. Kobieta szybko pokazała, że ma bezkompromisowy temperament, przez który zresztą absolutnie nie mogła dogadać się ani z ukochaną siostrą swojego partnera, ani z nikim innym z jego rodziny. Doszło do tego, że Stefan prawie nie miał z bliskimi kontaktu.
Aldona nie tylko uwiązała bohatera show, ale także w mediach społecznościowych atakowała jego siostrę. Toksyczna atmosfera narastała i z czasem stała się nie do zniesienia nawet dla Stefana, który wreszcie przejrzał na oczy.
"Chłopaki do wzięcia": Stefan miał dosyć
Czarę goryczy przelała udawana ciąża Aldony. Ta zapewniała swojego partnera, że jej nieco zmieniona sylwetka wynika ze stanu błogosławionego, ale nie była w stanie przedstawić mu dowodów, że tak faktycznie jest. Wymigiwała się od zrobienia testów. Stefan wreszcie postawił ją pod ścianą i kobieta przyznała się do kłamstwa.
Bohater “Chłopaków do wzięcia” nie mógł dać jej już po tym kolejnej szansy i natychmiastowo eksmitował ją ze swojego domu. Aldona później wylewała swoją wściekłość w sieci. Nie szczędziła rodzeństwu przykrych słów, a nawet odgrażała się im.
"Chłopaki do wzięcia": Sprawa skończy się w sądzie?
Niedawno Stefan i Karina nagrali wspólny komunikat, przy pomocy którego chcieli zamknąć i podsumować całą sprawę związaną z Aldoną. Mężczyzna przyznał się, że dał się omamić. Jego siostra z kolei stanowczo zwróciła się do Aldony, apelując, by ta zostawiła ich już w spokoju. Zapewniła ją, że jeśli ta nie odpuści, sprawa skończy się w sądzie, choć oczywiście wolałaby tego uniknąć.
" Ja mam wszystkie dowody na ciebie, ja cię zniszczę " – takie coś mi mówiła. Nie będę tego upubliczniać, ale gdyby sprawa doszła tak daleko, to użyję tych materiałów w sądzie. To jest ostateczność, ale jeżeli pójdzie za daleko, to założę sprawę