Familiada: “Radiowóz pędzi i wpada na drzewo”. W studio pokładali się ze śmiechu
Karol Strasburger zaskoczył wszystkich zgromadzonych w studiu. Prowadzący “Familiadę” opowiedział żart, który wywołał żywą reakcję publiczności. Nawet prezenter nie spodziewał się takiej reakcji.
Karol Strasburger zaskakuje swoimi dowcipami
Nie jest tajemnicą, że pierwszą myślą, jaka przychodzi do głowy po usłyszeniu nazwiska Karola Strasburgera, są jego niezapomniane żarty. Prezenter od lat zaskakuje nas swoim poczuciem humoru podczas prowadzonej przez niego “Familiady”.
Czasami jednak reakcja zgromadzonej w studiu publiczności może zaskoczyć nawet samego gospodarza teleturnieju. Tak właśnie było tym razem, gdy dziennikarz opowiedział kolejny ze swoich legendarnych dowcipów. Tym razem akcja opowieści toczyła się wokół dwóch funkcjonariuszy policji.
Szatański symbol na stroju królowej Camilli? Wideo nie kłamie Nie żyje gwiazdor disco polo. Odszedł nagle. Zespół przekazał fatalne wieści"Familiada": Karol Strasburger opowiedział zaskakujący dowcip
Tym razem dziennikarz zaskoczył publiczność i telewidzów historią o dwóch policjantach, którzy podróżowali wspólnie radiowozem. Funkcjonariusze jechali z zawrotną prędkością i niestety przez to wpadli na drzewo. Mężczyźni opuścili pojazd, a jeden z nich zdecydował się na niecodzienne stwierdzenie w kierunku swojego towarzysza.
Stasiu, tak szybko na miejscu wypadku to my jeszcze nie byliśmy… - zakończył swoją historię Karol Strasburger.
Gdy tylko prowadzący “Familiady” zakończył swój dowcip, w sali rozległ się donośny śmiech publiczności. Uśmiechu nie był w stanie powstrzymać nawet sam prezenter, który nie krył dumy z tego, jak bardzo udało mu się rozbawić tłum.
ZOBACZ TEŻ: Rok od tragedii na promie. Szwedzka policja nie ma wątpliwości, do czego doszło.
Karol Strasburger szczerze o dowcipach w "Familiadzie"
Dowcipy autorstwa Karola Strasburgera są już dzisiaj nieodłącznym elementem “Familiady”. Nic więc dziwnego, że wielbiciele tego teleturnieju nie wyobrażają go sobie bez kultowych żartów dziennikarza. Wiele osób podejrzewało nawet, że gwiazdor został zmuszony przez producentów do kontynuacji zwyczaju z młodości.
W końcu głos na ten temat zabrał sam zainteresowany, który wyznał, że jest to jego własna inicjatywa, a opowiadanie żartów sprawia mu ogromną radość. Zdradził też, że sam wymyśla większość swoich dowcipów, a czasami korzysta z pomocy fanów, którzy podsyłają mu historie za pomocą wiadomości prywatnych.
W ogóle nie mam scenariusza w swoim programie. Nikt mi nie pisze niczego - pomysły na suchary są moje. Czasami dostaję od widzów - ktoś wysyła mi jakieś wycinki z dawnych gazet, pism, albo samemu coś znajdują i proponują, że można to powiedzieć. Czasami korzystam, ale przerabiam to, bo to się nie zawsze nadaje do tego, by o 14 pojawiło się na antenie. To nie jest obowiązek ani stały punkt programu - tak bym powiedział. Jeżeli mam coś fajnego i stwierdzam, że warto by było coś fajnego powiedzieć, to mówię. Jeżeli nic nie mam, nic nie znajdę, to po prostu nie ma i tyle - ujawnił prowadzący.