Debata TVP. Padły szokujące słowa, polityk zasugerował, że dolali czegoś do szklanki. Kto z niej pił?
W poniedziałkowy wieczór widzowie TVP mogli zobaczyć zorganizowaną przez telewizję publiczną debatę, w której udział wzięli przedstawiciele sześciu największych komitetów wyborczych. Politycy przed kamerami wypowiedzieli się na sześć tematów. W ich słowach nie zabrakło jednak wzajemnych zarzutów.
Politycy największych komitetów wzięli udział w debacie przed wyborami
Już 15 października polscy obywatele w kraju i na obczyźnie będą mogli skorzystać ze swojego przywileju i wziąć udział w wyborach, które zadecydują o kształcie rządu na najbliższą kadencję. W mediach trwa ostra kampania wyborcza, a politycy poszczególnych partii i komitetów starają się przekonać wyborców, by oddali głos właśnie na nich.
Także podczas debaty zorganizowanej przez Telewizję Polską mieli okazję przedstawić poglądy reprezentowanego przez nich komitetu wyborczego. Między uczestnikami nie zabrakło jednak napięć.
W TVP aż się zagotowali na wizji! Zadyma słowna tydzień przed wyborami... widzów aż zamurowałoPodczas debaty przedwyborczej nie zabrakło napieć
Choć w debacie wzięło udział sześcioro polityków, największe napięcie można było zauważyć – zgodnie zresztą z oczekiwaniami – na linii Donald Tusk-Mateusz Morawiecki. Panowie nie szczędzili sobie wzajemnych przytyków, a przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości właściwie nie był w stanie sformułować swojej wypowiedzi bez komentarza skierowanego w stronę byłego premiera. Reprezentant obecnie rządzącej partii został także dobitnie skrytykowany przez polityczkę Lewicy, Joannę Scheuring-Wielgus, która w innym momencie debaty zdecydowała się na osobiste wyznanie:
Troszkę z zażenowaniem patrzę jak zachowuje się premier Mateusz Morawiecki, bo zachowuje się tak jak mój 2-letni syn, kiedy był w piaskownicy i ktoś próbował mu wyrwać łopatkę.
Na debacie zasugerowano, że dolano czegoś do szklanki
Choć najbardziej zaskakujące wypowiedzi podczas debaty przedwyborczej TVP padły z ust Mateusza Morawieckiego, to Donald Tusk zarzucił, że dolano czegoś do szklanki. Chodzi konkretnie o naczynie, z którego pił obecny premier. Zgodnie z podejrzeniami polityka opozycji, to właśnie tajemnicza substancja miałaby być odpowiedzialna za jego zdaniem nietypowe zachowanie reprezentanta Prawa i Sprawiedliwości.
Ja nie wiem, czy panu premierowi tam dolali do szklanki… Jakiś pan pobudzony i agresywny, tak nie pasuje do pana panie premierze.