Aktor z "Rancza" zatrzymany przez policję. Kulisy sprawy szokują
Fani serialu “Ranczo” wciąż nie tracą nadziei na to, że któregoś dnia serial zostanie reaktywowana i będą mogli śledzić dalsze losy mieszkańców Wilkowyj. Dla wielu aktorów, którzy wzięli udział w produkcji występ w “Ranczu” był niczym motor napędowy ich kariery i zyskali ogólnopolską rozpoznawalność. Jeden z gwiazdorów popełnił wykroczenie i został zatrzymany przez policję. Ze względu na swoją sławę nie poniósł konsekwencji tego czynu.
Publiczność czeka na wznowienie "Rancza"
Serial “Ranczo” okazał się ogromnym sukcesem telewizji TVP. Przez 10 lat nie schodził z anteny i cieszył się popularnością wśród licznej widowni. Po ostatnim sezonie powstał jeszcze film, a nawet dwie powieści opowiadające o dalszych losach bohaterów zamieszkujących Wilkowyje. Fani wysyłali prośby do stacji o wznowienie produkcji, jednak nie doczekali się pozytywnej odpowiedzi.
Na pocieszenie miłośnicy “Rancza” wciąż lubią śledzić losy gwiazd, które wystąpiły w ich ulubionym serialu. Po latach pracy na planie niektórzy całkowicie zrezygnowali z kariery aktorskiej, inni zaś skorzystali ze zdobytej rozpoznawalności. Okazuje się, że sympatia publiki w niektórych przypadkach sięga nieco dalej. Odtwórca jednej z najbardziej zapamiętanych ról przekonał się o tym wielokrotnie, a nawet pomogło mu się to wywinąć od poniesienia kary za popełnione wykroczenie.
Sylwester Maciejewski korzysta ze sławy zdobytej w "Ranczu"
Sylwester Maciejewski ma na swoim koncie wiele ról filmowych oraz teatralnych, występował również w kabarecie. Można go było zobaczyć w takich produkcjach jak: “Alternatywy 4”, “Dekalog V”, “13 posterunek”, “Na dobre i na złe” “Ryś” czy “Skazany na bluesa”. Ogólnopolską rozpoznawalność przyniósł mu dopiero występ w “Ranczu”, gdzie wcielał się w Macieja Solejuka, stałego bywalca sklepowej ławeczki. Razem z Japyczami, Pietrkiem i Hadziukiem raczył się “Mamrotem” snując przy okazji pijacko-filozoficzne dysputy o życiu.
W wywiadzie udzielonym “Tygodnikowi Ciechanowskiemu” aktor wspominał o kulisach swojej sławy i jej konsekwencjach. Na ogół z dystansem podchodzi do tej kwestii, bo oprócz przyjaznych gestów, czasem doświadcza również niewybrednych komentarzy i żartów pod swoim adresem, gdyż niektórzy nie potrafią oddzielić roli serialowego Solejuka od prawdziwego Maciejewskiego. Czasami jednak zdarza się, że aktor może czerpać spore korzyści ze swojej rozpoznawalności. Tak właśnie się stało, kiedy prowadzony przez niego samochód zatrzymała policja.
ZOBACZ TEŻ: Gruchnęły wieści o ojcu Meghan. Royalsi muszą się z tym pogodzić
Sylwester Maciejewski został zatrzymany przez policję. Mundurowi znali "Ranczo" więc mu odpuścili
We wspomnianym wywiadzie Sylwester Maciejewski przytoczył pewne zdarzenie, do którego doszło kiedy był w drodze na Śląsk. Zatrzymała go wtedy policja, lecz aktorowi udało się uniknąć kary. Po latach tak wspomina tamto zdarzenie:
W wielu przypadkach tzw. "ryj" pomaga, np. podczas spotkania z drogówką. Kiedyś, jadąc na Śląsk, w ostatniej chwili zauważyłem, że na poboczu stoi policjant, w jednej ręce trzyma tzw. suszarkę, czyli radar, w drugiej lizak, macha i skacze. Zatrzymałem się, cofam się, cofam, a on szedł w moim kierunku. Zeszliśmy się. Wsadził przez okno radar i mówi: "Oto pana wynik". A tam 150 km, zaś ograniczenie było do 100 km. Biorę dokumenty i idę do radiowozu. Jeden z policjantów pyta: "Gdzie się pan tak śpieszy? ". Mówię: "Jadę do Katowic, mamy występ kabaretu, za późno wyjechałem, a tu jeszcze mamy próbę zrobić. Troszeczkę pospieszyłem". A on patrzy na drugiego i mówi: “Nie ma co go sprawdzać, on codziennie pije”. Pouczenie i odjazd. Popularność pomogła — powiedział w rozmowie z “Tygodnikiem Ciechanowskim”.
Aktorowi udało się uniknąć sporego mandatu, ale raczej nie dał dobrego przykładu do naśladowania. To co prawda wydarzenie sprzed lat i pewnie jest już bardziej rozważnym kierowcą.