Była 19:06. Prowadzący "Faktów" z trudem opowiedział o tragedii
Wieczorny serwis informacyjny stacji TVN dostarczył widzom najważniejszych informacji z dzisiejszego dnia. To, o czym powiedziano punktualnie o 19:06, wywołało gęsią skórkę. Piotr Marciniak opowiedział o koszmarze, którego doświadczyła bezbronna istota. Te doniesienia wywołują ból.
Dokładnie o 19:00 rozpoczęły się "Fakty"
Wieczorne wydanie serwisów informacyjnych to dla wielu Polaków moment, w którym mogą skondensować swoją wiedzę dotyczącą najważniejszych wydarzeń danego dnia. Największe stacje telewizyjne przygotowują tego typu kompilacje, chcąc przekazać widzom to, co najistotniejsze w jak najbardziej przystępnej formie. Tak było i dziś, kiedy punktualnie o godzinie 19:00 wystartował program TVN-u.
“Fakty” jak zwykle rozpoczęły się punktualnie, a tym razem za ich przedstawienie odpowiedzialny był Piotr Marciniak. Dziennikarz rozpoczął serwis informacyjnych od wydarzeń uznanych za najważniejsze tego dnia. Później przeszedł do tematu, który wywołał gęsią skórkę u dziesiątek oglądających. Choć mogłoby się wydawać, że po ostatnich wiadomościach można spodziewać się wszystkiego, nikt nie przewidział tego, co się stało.
Była 19:06, kiedy powiedziano o tragedii
Dzisiejsze wydanie serwisu informacyjnego “Fakty” rozpoczęło się od informacji, że Polska przejęła prezydencję Unii Europejskiej, a na oficjalnym wydarzeniu zabrakło Andrzeja Dudy. Jak przekazano, w tym momencie był na wyjeździe na narty. Następnie Piotr Marciniak przeszedł do doniesień na temat tragicznego wypadku w Warszawie, dostawczy bus potrącił na przejściu dla pieszych 14-latka.
Dokładnie o godzinie 19:06 prowadzący przeszedł jednak do informacji dosłownie mrożącej krew w żyłach. Okazało się, że ośmioletni chłopiec trafił do szpitala z oparzeniami ciała. Jak wyszło na jaw, doszło do nich celowo. Piotr Marciniak przekazał, że to partner matki dziecka w ramach kary zanurzył go w gorącej wodzie. W dalszej części materiału poznaliśmy szczegóły tej sprawy.
ZOBACZ TEŻ: Nie żyje uwielbiany wokalista. Nieodżałowana strata
Ośmiolatek został poparzony
Z materiału wyemitowanym dokładnie o 19:06 w serwisie informacyjnym “Fakty” dowiedzieliśmy się, że chłopiec przebywał pod opieką konkubenta matki, gdy ta była w pracy. To wtedy ośmiolatek miał zachować się nieodpowiednio, a mężczyzna postanowił go dotkliwie ukarać za przewinienie. Rzeczniczka prasowa szpitala w Koszalinie, do którego trafiło dziecko, przekazała, że było ono w stanie zagrożenia życia.
Dziecko było w stanie zagrożenia życia w ocenie naszych lekarzy, w trzydziestu procentach miał oparzenia ciała - komentowała Marzena Sutryk.
Chłopiec miał poparzone ręce, nogi, podbrzusze i twarz. Jeszcze tego samego dnia czynności podjęła policja, która dokonała zatrzymania partnera matki ośmiolatka. Do winy przyznał się dopiero w sądzie, tuż przed aresztowaniem. Na podstawie opinii biegłych może zostać zmieniona kwalifikacja czynu na spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, wówczas mężczyźnie będzie groziło 20 lat pozbawienia wolności. Na ten moment jest to groźba ośmiu lat więzienia.