Zamieszanie na polsko-białoruskiej granicy. Służby włączyły syreny
Na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym znajduje się grupa uchodźców z Afganistanu i Iraku. Napływa coraz więcej doniesień o dramatycznym stanie zdrowia imigrantów. Co w tej sytuacji robi polska straż graniczna? Czy strażnicy łamią postanowienia Konwencji Genewskiej?
Uchodźcy z Afganistanu znajdują się przy polskiej granicy z Białorusią od dwóch tygodni. Stowarzyszenia i politycy, którzy znajdują się na miejscu, donoszą o skandalicznym, łamiącym prawa człowieka zachowaniu funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Uchodźcy z Afganistanu i Iraku, koczujący na polsko-białoruskiej granicy, chcą dostać się do Polski, a tam ubiegać o ochronę międzynarodową. Część z nich ucieka przed Talibami.
Syreny Straży Granicznej w Usnarzu Górnym
Co dzieje się w Usnarzu Górnym? Do mediów docierają przerażające relacje. Zebranym uchodźcom nie jest przekazywane jedzenie ani woda pitna, odmawia się im też kontaktu z prawnikami, lekarzami, a nawet z wezwaną na miejsce karetką pogotowia.
Prawnicy i członkowie Fundacji Ocalenie informują, że nie mogą skontaktować się z grupą uchodźców na Podlasiu, bo Straż Graniczna zagłusza ich za pomocą sygnałów dźwiękowych, włączając syreny w swoich pojazdach.
Według Straży Granicznej w Usnarzu Górnym znajdują się 24 osoby. Według danych Fundacji Ocalenie uchodźców powinno być 32.
Fundacja Ocelenie poinformowała dziś, że zauważyła komunikat, napisany przez uchodźców w Usnarzu na kawałku drewna. Brzmiał on:
– „We need international protection, we are sick, we need help” („Potrzebujemy międzynarodowej ochrony, jesteśmy chorzy, potrzebujemy pomocy”)
W weekend z grupą uchodźców próbowali skontaktować się przedstawiciele Fundacji Ocalenie, posłowie Lewicy, prawnicy i lekarze. Niestety, żołnierze i Straż Graniczna im to uniemożliwiła. Komunikacja odbywała się więc za pomocą gestów, przekazywanych na odległość.
Kiedy do Usnarza przyjechała tłumaczka z megafonem, Straż Graniczna zaczęła zagłuszać jej słowa syrenami i włączonymi silnikami pojazdów służbowych.
Podporucznik Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej, nie zaprzeczyła informacjom o uniemożliwianiu kontaktu z migrantami. Dodała jedynie, że funkcjonariusze dbają o „nienaruszalności granic Polski” i „wiedzą, co robią”.
– Z taką presją migracyjną mierzyliśmy się na tych granicach niejednokrotnie! – dodała Michalska.
Straż Graniczna stosuje zakazany mechanizm push-back?
Warto w tym miejscu dodać, że prawo międzynarodowe, jakiemu podlega Polska, nakazuje nam przyjąć uchodźców, proszących o pomoc.
Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, opisuje sytuację następująco:
– Prawo międzynarodowe w sposób jasny stanowi zasadę „non-refoulement”, czyli nie wolno zawracać ludzi, którzy poszukują pomocy jako uchodźcy, poszukują tak zwanej pomocy międzynarodowej. Nie wolno ich zawracać z granicy. Nieważne, czy legalnie, czy nielegalnie wkraczają na terytorium.
Pietrzak dodał też, że wydalenie takich osób poza granice Polski jest możliwe tylko po wpuszczeniu ich do kraju i wprowadzeniu procedur weryfikacyjnych, mających sprawdzić prawdziwość ich słów.
Czy zatem Straż Graniczna w Usnarzu Górnym stosuje, zakazany przez prawo międzynarodowe, mechanizm „push back”? Metoda ta oznacza wszelkie działania, uniemożliwiające uchodźcom przekroczenie granic i obieganie się o oficjalny status uchodźcy. Najczęściej związana jest z przemocą fizyczną i groźbami.
Mechanizm „Push back” jest zabroniony przez Konwencję Genewską. Tymczasem 20 sierpnia MSWiA zmienił rozporządzenie dotyczące „czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych”.
Ekspertka prawa, Eliza Rutynowska, napisała na Twitterze, że w praktyce ministerstwo spraw wewnętrznych wprowadziło zakazaną przez prawo międzynarodowe praktykę push-back.
Stowarzyszenie Interwencji Prawnej alarmuje, że Straż Graniczna zaczęła już korzystać z nowych uprawnień.
Komunikaty Fundacji Ocalenie o sytuacji migrantów w Usnarzu Górnym:
Po kolei odczytujemy przez głośnik od QueerTour imiona, żeby wiedzieć kto został. Mundurowi włączyli wszystkie koguty. Zagłuszają nas.
— Fundacja Ocalenie (@FundOcalenie) August 22, 2021
Po próbie kontaktu tłumaczki z migrantami w obozowisku na granicy. Relacje cały czas w @tvn24 pic.twitter.com/x9dBSw1Kim
— Marta Abramczyk (@marta_abramczyk) August 22, 2021
Z ostatniej chwili – Fundacja Ocalenie opublikowała zdjęcie z dramatyczną wiadomością od koczujących na granicy migrantów: „Jesteśmy ciężko chorzy. Nie mamy jedzenia ani wody. Umieramy. Pomóżcie!”
Źródła: Gazeta.pl, Gazeta Prawna, Noizz.pl
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Kilka wskazówek, aby wyglądać doskonale na zdjęciach z wakacji
- Opalenizna jak u gwiazd? Znamy na to rewelacyjny sposób
- Nie żyje Ryszard Nadrowski