Trener dosłownie go deptał. Historie z dzieciństwa Wilfredo Leona mrożą krew w żyłach
Wilfredo Leon jest jednym z najzdolniejszych siatkarzy. Jest także srebrnym medalistką Letnich Igrzysk Olimpijskich 2024. Mało kto jednak wie, że życie zawodnika nie zawsze było kolorowe. O trudach jego dzieciństwa i wczesnej młodości opowiedziała jego żona.
Wilfredo Leon jest jednym z najlepszych siatkarzy
Wilfredo Leon urodził się w 1993 roku na Kubie. Jego matka była siatkarką, a ojciec zapaśnikiem. Zawodnik już jako dziecko wiązał swoją przyszłość ze sportem. Mając 12 lat, rozpoczął naukę w Narodowej Kubańskiej Szkole Siatkówki, gdzie kształcił się w kierunku nauczyciela wychowania fizycznego.
Życie na Kubie obecnie nie jest proste, a kiedy Wilfredo Leon był nastolatkiem, było jeszcze trudniejsze. Żona siatkarza w rozmowie z mediami opowiedziała kilka historii z jego życia. Mrożą krew w żyłach.
Szeremeta kpiła z Tajwanki. Jest reakcja tamtejszych mediów Chwile od porażki, a tu takie reakcje. Sceny na ceremonii wręczenia medali dla PolakówWilfredo Leon nie miał łatwego dzieciństwa
Żona Wilfredo Leona, Małgorzata Leon, udzieliła wywiadu “Przeglądowi Sportowemu Onet”. W rozmowie zdradziła, ile wysiłku jej mąż musiał włożyć w to, aby we wczesnych latach swojego życia trenować siatkówkę.
Wilfredo musiał codziennie pokonać kilka kilometrów, by dotrzeć na trening. Albo przynieść wodę ze studni do pokoju w internacie, nawet jeśli na zewnątrz panował niemożliwy do wytrzymania upał. Wiele historii, jakie opowiadał mi ze swojego dzieciństwa, było wprost nie do wyobrażenia. Kiedy ich słuchałam, miałam łzy w oczach - powiedziała Małgorzata Leon dla Onetu.
To jednak nie jedyna historia z życia jej męża, którą opowiedziała.
Żona Wilfredo Leona opowiedziała o metodach jednego z trenerów
Partnerka siatkarza rzuciła trochę światła na jego wczesną młodość. Opowiedziała o kontrowersyjnych metodach, jakie stosował jeden z jego trenerów.
Tamtejsze szkolenie miało wręcz elementy musztry wojskowej. Kiedyś opowiadał mi o trenerze, który w "ciekawy" sposób chciał sprawdzić siłę mięśni swoich zawodników. Ci mieli położyć się na ziemi, napiąć brzuchy, a trener po prostu przechadzał się po nich. Mięśnie nastolatka musiały napiąć się na tyle, by utrzymać ciężar dorosłego faceta! - mówiła żona siatkarza.