Tak wyglądały ostatnie dni Jerzego Połomskiego w Skolimowie. Wyciekły szczegóły
Jerzy Połomski był posiadaczem jednego z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce barytonów. Cały kraj go uwielbiał i wprost nosił na rękach. Pełen charyzmy i niezwykle czarujący muzyk zmarł w odosobnieniu. To, co przytrafiło mu się w ostatnich chwilach życia, jest niezwykle smutne. Dziś mało kto wie, co tak naprawdę działo się w Skolimowie, dokąd się przeprowadził po zakończeniu kariery.
Jerzy Połomski chciał koncertować do samego końca
Kariera Jerzego Połomskiego rozwijała się w błyskawicznym tempie, choć na początku musiał konkurować z wielką gwiazdą, jaką był Mieczysław Fogg. Nie tylko występował na scenie, był również aktorem. To właśnie dzięki temu wokaliście cały kraj śpiewał “Bo z dziewczynami”, “Cała sala śpiewa z nami”, “Co mówi wiatr”, “Daj”, czy “Nie zapomnisz nigdy” i wiele innych szlagierów. Nazywano go nawet polskim Frankiem Sinatrą, zresztą podobnie jak słynnemu amerykańskiemu gwiazdorowi, Połomskiemu nie brakowało niezwykłego uroku.
Niestety w wyniku pogarszającego się stanu zdrowia Jerzy Połomski musiał zrezygnować z występów i przeprowadził się do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, gdzie mógł liczyć na właściwą opiekę. Jednak pobyt w tym miejscu był dla muzyka trudnym doświadczeniem. Inni pensjonariusze wspominają, co się z nim działo na chwilę przed śmiercią.
Jerzy Połomski nie pogodził się ze swoim losem
Jerzy Połomski nie chciał przechodzić na emeryturę, wolał koncertować, dopóki starczy mu sił. Niestety ze względu na pogarszający się stan zdrowia i zaawansowany wiek musiał przeprowadzić się do domu opieki. Ta zmiana była dla niego trudna do zaakceptowania i nigdy do końca się z nią nie pogodził. Bardzo trudnym doświadczeniem dla artysty była stopniowa utrata słuchu. Z tej przyczyny z trudem komunikował się z innymi mieszkańcami ośrodka.
Połomski przebywał w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie od 2021 roku. Wcześniej przez wiele lat był ambasadorem tego miejsca. Pracownicy placówki relacjonowali, że artysta nie chciał nosić aparatu słuchowego, a tego, że nie słyszał, używał jako wymówki, aby pozostać na uboczu i nie wchodzić w relacje z innymi mieszkańcami.
Mieszkańcy Skolimowa wspominają ostatnie chwile Połomskiego. To smutne co mówią
Starość nie obeszła się łagodnie z Jerzym Połomskim. Artysta zmagał się z demencją i utratą słuchu. Jego sytuacji nie poprawiał wcale fakt, że pod koniec życia postanowił z nikim się nie kontaktować. Inni mieszkańcy domu opieki tak wspominają tamten czas:
Znaliśmy się z Jurkiem jeszcze z mojej pracy w Związku Artystów Scen Polskich Jak przyszedł tu, to bardzo chętnie go przywitaliśmy. Jednak był coraz bardziej chory. Później już nie chciał, by ktokolwiek go odwiedzał. Nie chciał nikogo też odwiedzać w ich pokojach. Brak nam Jurka, bo to był wspaniały człowiek. Tak skromny, tak kochany, taki życzliwy dla wszystkich — mówiła w rozmowie z “Plejadą” tancerka Ryszarda Gozdowska.
Inna pensjonariuszka, Anna Kaniewska-Krasuska dodaje:
Do tej pory mi go szkoda. Nie mogę się z tym pogodzić. Bardzo chciałam z nim utrzymywać kontakt i nawet rozmawiałam z nim delikatnie na ten temat, ale powiedział mi wtedy: ze mną jest kłopot, ja nie słyszę. On miał po prostu niedosłuch i zdawał sobie z tego sprawę. Bardzo możliwe, że właśnie dlatego był taki odsunięty.
Jerzy Połomski został przewieziony do szpitala na operację kolana. Niestety w jego organizm wdała się poważna infekcja, na skutek której artysta zmarł 14 listopada 2022 roku. Został pochowany obok swojej siostry Jadwigi, w Alei Zasłużonych cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. Mimo smutnego końca legenda Połomskiego przetrwała w jego muzyce.