Szokujące wyznanie po tragedii na Stena Spirit. To on wyłowił z wody Paulinę. Jedno nie dawało mu spokoju
Sytuacja na promie Stena Spirit od kilku dni jest na ustach całej Polski. Śledztwo w tej sprawie trwa i co chwila wychodzą nowe fakty. Głos w tym temacie zabrał pilot, który wydobył 36-letnią Polkę z wody. Jego słowa są naprawdę poruszające.
Paulina i jej syn ech nie żyją po tym, jak wypadli za burtę promu na trasie Gdynia - Karlskrona. Szwedzka policja poinformowała o tym, że sprawa została zakwalifikowana jako zabójstwo i samobójstwo kobiety.
Ratownik kobiety z promu Stena Spirit mówi o jej wyłowieniu
- Zanim dowiemy się, co konkretnie oznacza alarm "człowiek za burtą", to zawsze wiadomo o potencjalnym zagrożeniu życia. To bardzo proste, można to nazwać wręcz rodzajem rutynowego alarmu - powiedział w telewizji Anders Olsson.
Informację o potrzebie wyruszenia na akcję szwedzcy ratownicy dostali około godziny 16:30. Mężczyzna przyznał, że sytuacja zmieniła się, kiedy dowiedział się, że chodzi o kobietę i dziecko i wtedy myśli zaczęły krążyć, ale trzeba było utrzymać emocje.
Tragedia na promie Stena Spirit: ratownik zachował profesjonalizm
Chłodne podejście jest potrzebne, aby zachować profesjonalizm i postępować wedle procedur. Ratownicy są jednak tylko ludźmi.
- Potem oczywiście, kiedy wróciliśmy do domu i kiedy odwoziliśmy ich do Karlskrony, zaczęliśmy myśleć: "Co mogliśmy zrobić inaczej? Czy mogliśmy coś zrobić? Czy było coś, co mogliśmy zrobić lepiej?". To oczywiście trudne. Jesteśmy ludźmi, którzy też pracują - powiedział mężczyzna, który wyłowił Polkę z Bałtyku po wypadnięciu z promu Stena Spirit.
Łódź z promu Stena Spirit znalazła chłopca w wodzie
Zdaniem ratownika w tej sytuacji on i jego koledzy nie mogli zrobić nic lepiej, a sama akcja poszła bardzo dobrze. Resuscytacja Polki rozpoczęła się od razu po wyłowieniu jej z wody. Chłopca z kolei znalazła łódź ratunkowa z promu Stena Spirit.
Zarówno matka, jak i dziecko żyli, gdy wydobywano ich z wody. Zmarli później w szpitalu. Na dalsze ustalenia śledczych musimy jeszcze poczekać, ale cała sprawa według zeznań świadków jest naprawdę dziwna.