Dotarli do nagrań z chwili przed tragedią. TAK zachowała się matka, syn od razu zareagował. Wielka rozpacz
Kilka dni temu media obiegła informacja o tragicznym wydarzeniu, do jakiego doszło na pokładzie promu płynącego z Gdyni do Szwecji. Za burtę wypadła kobieta i jej 7-letni syn. Choć odpowiednie służby natychmiast ruszyły na pomoc, niestety kolejnego dnia wyszło na jaw, że oboje zmarli w szpitalu.
Na jaw wychodzą nowe szczegóły dotyczące sprawy. Śledczy są zdania, że to nie był wypadek i udało im się dotrzeć do nagrań z monitoringu.
Tragedia na promie jednak nie była wypadkiem?
Zgodnie z początkowymi informacjami, jakie pojawiały się w mediach, sądzono, że chłopiec wypadł za burtę, a matka skoczyła mu na ratunek. Później zaprzeczono takiej wersji wydarzeń, ale nadal mówiono o nieszczęśliwym wypadku. Zgodnie z najnowszymi informacjami, sytuacja na pokładzie promu miała wyglądać zgoła inaczej.
W sprawie wszczęto dwa śledztwa – jedno prowadzone przez stronę polską, drugie, szwedzką. Zgodnie z najnowszymi informacjami, oba kraje rozpatrują obecnie scenariusz zabójstwa dziecka i samobójstwa matki.
Znaleźli skrzynkę pod domem dziecka. Gdy policja zajrzała do środka, oniemiała. Ta sprawa może wstrząsnąć PolskąŚledczy znaleźli nagrania z monitoringu promu Stena Line
Według dziennikarki “Faktu” życie straciła 36-letnia Paulina i jej 7-letni syn Lech. Nagrania, do których dotarli śledczy, obrazują, jak kobieta zachowywała się chwilę przed tragedią.
Według “Super Expressu” chłopiec tulił się do swojej mamy. Trzymała ona syna na wysokości swoich bioder. Ze słów świadków wynika, że chłopiec mógł być niepełnosprawny, bo rejs przemierzał w wózku, a kobieta była zmęczona i przygnębiona. Tę wersję potwierdzają również dziennikarze.
Znaleziono telefon Polki, która wypadła z promu na Bałtyku
Śledztwo w tej sprawie cały czas trwa i nic nie wskazuje na to, aby miało się ono szybko zamknąć. Wszystko jest krok po kroku odtwarzane i analizowane. Bardzo ważne dla całej sprawy są nagrania z monitoringu na promie.
To jednak nie wszystko, ponieważ śledczym udało się odzyskać telefon 36-letniej Polki i na nim szukane są kolejne dowody w sprawie. Na razie nie wiadomo, co się na nim znajduje i czy może być to pomocne dla rozwikłania zagadki.