“Strażacy nie mogli uwierzyć”. Gwiazda TVN miała poważny wypadek
Gwiazda 7. edycji programu “Masterchef” brała udział w poważnym wypadku. Samochodem podróżowała ona, jej partner oraz pies. Auto uderzyło w nich z pełną prędkością. Strażacy byli w szoku, że przeżyli zderzenie.
Martyna Chomacka pojawiła się w programie "Masterchef"
Wielka pasjonatka dobrej kuchni i gotowania zaistniała w umysłach Polaków dzięki udziałowi w popularnym programie stacji TVN . Martyna Chomacka pojawiła się w 7. odsłonie formatu “ Masterchef ”, gdzie wraz z innymi uczestnikami rywalizowała o słynny fartuch, nagrodę finansową oraz możliwość wydania własnej książki kucharskie j. Ostatecznie była o krok od wygranej, dotarła jednak aż do wielkiego finału.
Pomimo że Martyna Chomacka ostatecznie nie została zwyciężczynią kulinarnego programu, udało jej się rozwinąć swoje media społecznościowe i tam komunikować się ze swoimi fanami . Publikuje tam przede wszystkim przepisy, ale również relacje z wielu podróży — polecając przy okazji miejsca na zjedzenie pysznego posiłku. Ostatnio jednak na jej profilu pojawiły się inne, druzgocące informacje .
Martyna Chomacka brała udział w wypadku samochodowym
Gwiazda programu “Masterchef” wyznała w swoich mediach społecznościowych, że zaledwie kilka dni temu brała udział w poważnym wypadku samochodowym . Pojazdem poruszała się ona, jej partner oraz ich czworonożny przyjaciel. Nagle wydarzyło się coś niezwykle niespodziewanego.
W czwartek mieliśmy poważny wypadek. Nasze auto zostało zmiażdżone z przodu i z tyłu. Jeśli jechaliście A2 z Warszawy w kierunku Poznania, ok. 14 mogliście stać z tego powodu długo w korku. To wszystko trwało może 2 sekundy. Pamiętam, tylko że Łukasz krzyknął do mnie: uważaj, będę hamował! Nagle auta przed nami mocno zwolniły. On zdążył. Był czujny i uważny, ale już człowiek za nami nie - zaczęła relacjonować Martyna Chomacka.
ZOBACZ TEŻ: Dramat w rodzinie królewskiej. Słowa Kate do Williama: “Życie jest za krótkie”
Strażacy nie uwierzyli w to, co zobaczyli
Okazuje się, że kierowca, który jechał za Martyną Chomacką i jej partnerem, nawet nie rozpoczął manewru hamowania , przez co z impetem uderzył w tył ich auta . Jak tłumaczył później policji, zwyczajnie się zagapił.
Wjechało w nas auto z pełną prędkością, bo jak później kierowca przyznał się policji, zagapił się — nie patrzył wtedy na jezdnię. Może patrzył w telefon, a może z kimś rozmawiał. Teraz nie ma to znaczenia. Przez niego byliśmy włos od śmierci. Dobrze, że Łukasz był na tyle przytomny, aby wymanewrować kierownicą w barierki. Dzięki temu my nie uderzyliśmy w żadne inne auto.
Martyna Chomacka i jej partner ponieśli dość poważne obrażenia, a strażacy nie mogli uwierzyć, że wyszli z wypadku cało . Byli poobijani, podrapani, a mężczyzna ma problem ze skręcaniem głowy.
Strażacy nie mogli uwierzyć, że wszyscy, razem z Nori wyszliśmy z wypadku żywi. Ona szczególnie. Powiedzieli nam, że pies praktycznie zawsze ginie przy takim uderzeniu. Nori uratowały pasy, którymi była przyjęta do swojego siedziska i auta. A pamiętam, że gdy Wam pokazałam jej łóżeczko to wiele osób się śmiało, że to przegięcie i fanaberie. Smutne jest to, wiele osób przypina siebie, swoje dzieci, ale zwierze to już jeździ jakkolwiek. Bo niby co ma się stać… - opisywała.