Stanisław Tym pracował do końca. Koszmar przyszedł za szybko, fani w rozpaczy
Stanisław Tym nie żyje. Jego odejście jest wielką stratą dla świata polskiej kultury. Znany i ceniony aktor zapisał się na kartach historii jako odtwórca ról w wielu kultowych filmach. Jego zawodowe portfolio robi wielkie wrażenie.
Stanisław Tym nie żyje
Nie żyje Stanisław Tym. Informację o jego odejściu przekazała Polityka.
Z ogromnym żalem informujemy o śmierci Stanisława Tyma, wielkiej postaci polskiej kultury i mediów. Przez dekady meblował nam zbiorową wyobraźnię i kształtował poczucie humoru - napisano na stronie polityka.pl.
Stanisław Tym zapisał się na kartach historii polskiej kultury jako satyryk, reżyser, dramaturg, felietonista i scenarzysta. Jego droga do sławy nie była prosta, choć doprowadziła go na sam szczyt. Odejście Tyma jest smutną informacją dla wszystkich, którzy cenili jego twórczość.
Kariera Stanisława Tyma
Zanim o nim usłyszano, Stanisław Tym pracował jako szatniarz w klubie “Stodoła”. W tym czasie zaczął pisać pierwsze teksty, które później utorowały mu drogę na scenę w tymże klubie. Tak rozpoczęła się jego przygoda z komedią. Tym współpracował z takimi kabaretami jak Owca, Dudek i Wagabunda.
Z czasem zaczął pojawiać się także w produkcjach filmowych. W 1970 roku wystąpił w kultowym “Rejsie”, a dwa lata później można było zobaczyć go w mniejszej roli w serialu “Poszukiwany, poszukiwana”. Lata 80. rozpoczął od wielkiego hitu “Miś”.
W jego zawodowym portfolio znalazły się także inne tytuły, które do dziś cieszą się uznaniem widzów w każdym wieku. Mowa między innymi o "Nie ma róży bez ognia", "Niespotykanie spokojny człowiek", “Brunet wieczorową porą” i "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz".
Stanisław Tym pracował do samego końca
Stanisław Tym chronił swoją prywatność, o kulisach jego życia wiadomo niewiele. W mediach można jednak znaleźć smutne informacje na temat jego zdrowia. W przeszłości walczył z rakiem żołądka, a lekarze dawali mu zaledwie kilka procent szans na przeżycie. Konieczna była operacja wycięcia żołądka i stworzenia nowego z jelita cienkiego.
“Fakt” podaje, że pod koniec aktor miał problemy z poruszaniem się, przez co musiał korzystać ze specjalnego chodzika. Mimo to pozostawał aktywny zawodowo do samego końca i według relacji zachowywał pogodę ducha. Jego odejście jest dotkliwym ciosem dla wszystkich, którzy mieli okazję z nim współpracować oraz dla wielbicieli polskiej kultury.