Śmierć polskiego sportowca spadła jak grom. Miał tylko 39 lat. "Do dzisiaj nie mogę się pogodzić"

Śmierć Tomasza Jędrzejaka spadła na świat sportu niczym grom z jasnego nieba. Miał zaledwie 39 lat, a okoliczności tragedii wstrząsnęły kibicami i zawodnikami w całym kraju. To był ogromny cios, z którym wielu do dziś nie potrafi się pogodzić. Wspomnienia, łzy i niewypowiedziany żal wciąż są żywe — zwłaszcza wśród tych, którzy podziwiali jego talent, determinację i serce do walki. Dziennikarz TVN właśnie zamieścił w sieci wpis, który łamie serca.
Tragiczna śmierć polskiego sportowca
Tomasz Jędrzejak, ceniony żużlowiec, zmarł tragicznie 14 sierpnia 2018 r., mając zaledwie 39 lat. Jego śmierć wstrząsnęła całym środowiskiem sportowym. Choć z pozoru wszystko układało się dobrze — przeniósł się do Stali Rzeszów, gdzie prezentował dobrą formę — nikt nie wiedział, z jakim bólem zmagał się wewnętrznie.
Zawodnik był nękany przez część kibiców z rodzinnego miasta, którzy nie zaakceptowali jego transferu i zdewastowali jego samochód. Na domiar złego klub z Rzeszowa, kierowany przez Ireneusza Nawrockiego, nie wywiązywał się z obietnic finansowych — zalegał mu ok. 100 tys. zł. Dla spokojnego i wrażliwego Jędrzejaka była to psychiczna presja nie do udźwignięcia.
Dzień przed śmiercią udostępniał w mediach społecznościowych utwory o śmierci – być może było to nieme wołanie o pomoc. Fakt, że sportowiec odebrał sobie życie, pozostawił ogromną pustkę i pytania bez odpowiedzi.


Wiadomość o śmierci Jędrzejaka wstrząsnęła Polską
Wiadomość o jego śmierci była dla mnie szokiem. Mam do niego taki wewnętrzny żal, że to zrobił. Z jednej strony chce się płakać, a z drugiej ogarnia mnie bezradność i wściekłość - mówił były trener żużlowca, Marek Cieślak.
Jędrzejak był nie tylko utalentowanym żużlowcem i legendą Sparty Wrocław, ale też serdecznym i wrażliwym człowiekiem, którego uwielbiali zarówno kibice, jak i koledzy z toru. Jego śmierć w 2018 roku wstrząsnęła całym środowiskiem sportowym. Bliscy do dziś nie mogą się pogodzić z tragedią — w ich wspomnieniach „Ogór” pozostaje osobą uśmiechniętą, pomocną i pełną pasji.
Zawodnicy wspominają go jako profesjonalistę i przyjaciela, a jego triumf w mistrzostwach Polski w 2012 roku do dziś uznawany jest za jedno z najbardziej niespodziewanych i wzruszających zwycięstw w historii żużla. Niestety, za kulisami jego życia toczyła się trudna walka z emocjami i presją. Wrażliwość, która czyniła go wyjątkowym człowiekiem, w zderzeniu z brutalnością sportowego świata, doprowadziła do dramatycznego końca.
Dziennikarz TVN wspomina żużlowca. "Do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić"
Wzruszający wpis Bartosza Jędrzejaka, dziennikarza TVN, to kolejny dowód na to, jak silne piętno w środowisku sportowym i medialnym odcisnęła śmierć Tomasza Jędrzejaka. Choć panowie nie byli spokrewnieni, planowali wspólny materiał do „Dzień Dobry TVN” — "Jędrzejak uczy Jędrzejaka”, w którym żużlowiec miał zdradzać sekrety szybkiej jazdy na torze, a dziennikarz opowiadać o pogodzie. Niestety, do realizacji nigdy nie doszło.
Nie udało się, nie zdarzyłem. Mistrz w samotności podjął decyzję. Tomek odebrał sobie życie. Dlatego tak głośno mówię o depresji wśród mężczyzn, szczególnie tych najsilniejszych, sportowców. To naprawdę nie jest obciach mówić o swoich słabościach. Do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić - przekazał dziennikarz w poście na Instagramie.
Słowa Bartosza Jędrzejaka, które dziś (21.06) ukazały się na platformie, to bolesne, ale ważne przypomnienie, że za sukcesami i medalami często kryje się trudna, niewidoczna walka.



































