Sąsiadka Grzegorza Borysa przerwała milczenie. Przekazała zdumiewającą informację!
6 listopada media obiegła wiadomość o odnalezieniu ciała, które wkrótce potem zostało zidentyfikowane jako Grzegorz Borys. Zwłoki mężczyzny zostały znalezione po 18 dniach intensywnych poszukiwań, po tym jak jego 6-letni syn został znaleziony martwy, a on stał się głównym podejrzanym. Jego sąsiedzi zabrali głos, padły zaskakujące słowa.
Mieszkańcy osiedla, na którym mieszkał Grzegorz Borys byli świadkami poszukiwań
Na jednym z osiedli w Gdyni 20 października doszło do wielkiej tragedii. W jednym z mieszkań zostało odnalezione ciało 6-letniego chłopca. Głównym podejrzanym okazał się jego ojciec, który tego samego dnia nad ranem zbiegł do położonego nieopodal lasu. Na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego przez 18 dni trwały intensywne poszukiwania, w które zaangażowanych było około 1000 funkcjonariuszy.
W czasie poszukiwań Grzegorza Borysa na osiedlu, gdzie znaleziono jego martwego syna, bywało bardzo głośno i ruchliwie. W okolicy pojawiały się zakamuflowane patrole, a także było słychać odgłosy poszukiwań i śmigłowców. Dziś jest już spokojnie, ale w okolicy nadal widać wyraźne ślady niedawnych wydarzeń. Przed blokiem, gdzie znaleziono ciało Olusia, znajduje się policyjna taśma, pod jego ścianą ustawione są znicze i symboliczny samochodzik.
Wyciekły porażające zdjęcia z odnalezienia Grzegorza Borysa. Głos zabrała prokuratura, będą konsekwencjeMieszkańcy osiedla, na którym mieszkał Grzegorz Borys ujawnili, jaki był
Osiedle, gdzie doszło do okrutnej zbrodni, nazywane jest wojskowym, ponieważ wiele mieszkań było przydzielonych zawodowym żołnierzom. Wielu sąsiadów Grzegorza Borysa po wyjściu na jaw sprawy podzieliło się podejrzeniami, że mężczyzna już wcześniej wykazywał dziwne, agresywne zachowania. Mieszkańcy ul. Górniczej przekazali „Super Expressowi”:
- Był dziwny. Chodził w kominiarce, nawet jak było ciepło i miał zawsze przy sobie nóż.
- On był agresywny. Wszystko mu przeszkadzało. Wszczynał awantury. A to o samochód, że źle zaparkował, a to, że ktoś porysował ławkę.
Nie wszyscy sąsiedzi Grzegorza Borysa mieli jednak o nim złe zdanie.
Grzegorz Borys nie wszystkim wydawał się podejrzany
Portal „Eska” porozmawiał z jedną z mieszkanek osiedla, która znała Grzegorza Borysa. Rozmówczyni portalu dodała, że większość jej sąsiadów to wojskowi, wśród których jest również wiele młodych osób, przez co bieganie po lesie z plecakiem nikogo nie dziwi. Kobieta ujawniła także, że nie zgadza się z wcześniejszymi doniesieniami, jakoby zachowanie mężczyzny było „podejrzane”. Niebywałe, co powiedziała. Jej zdaniem mężczyzna był zaangażowanym ojcem, który spędzał sporo czasu ze swoim synem.
Nasze dzieci bawiły się razem, są w tym samym wieku co Oluś. Dla mnie to był zaangażowany ojciec – bawił się z synem, zawsze wychodzili razem. Matka nawet nie wiem jak wygląda.
Źródło: Super Express, Eska