"Pytanie na śniadanie": Sytuacja na planie wymknęła się spod kontroli. Prowadzący nie wiedzieli, że są na wizji
Dziś widzowie mieli okazję oglądać jedyne w swoim rodzaju wydanie “Pytania na śniadanie”. Program obchodzi bowiem 21. urodziny i zostało to oczywiście odpowiednio uczczone. Odcinek miał formę imprezy, która nieco wymknęła się spod kontroli.
"Pytanie na śniadanie": Wszyscy prowadzący przy jednym stole
Zwykle studio “Pytania na śniadanie” jest urządzone tak, że po jednej stronie niewielkiego stolika do kawy siedzą prowadzący, a po drugiej goście. Dziś trzeba było wystrój całkowicie przearanżować. Na środku studia letniego stanęło kilka stołów ułożonych w literę “L”, zupełnie jak na jakimś weselu.
Musiało się bowiem przy nich zmieścić mnóstwo gości. Zaproszeni byli nie tylko wszyscy prowadzący, a tych jest niemal tuzin, ale także inne osoby pojawiające się w programie, jak na przykład kucharze czy reporterki.
"Skąd Ty się wzięłaś dziewczyno?!" Jurorzy "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" aż wstali, czegoś podobnego jeszcze nie było!"Pytanie na śniadanie": Impreza na całego
Choć prezenterów było mnóstwo, w teorii odcinek prowadził Aleksander Sikora. Choć to bez wątpienia profesjonalny i poukładany mężczyzna, nawet on miał problem z okiełznaniem wesołej biesiady, która wywiązała się między jego znajomymi z pracy.
W pewnym momencie mogła go wręcz rozboleć głowa, bo z uwagi na swoją rolę w słuchawce słyszał każdą z siedzących przy stole osób. W pewnym momencie w uchu miał więc istną kakofonię. Robił jednak, co mógł, by cały ten harmider miał jednak ręce i nogi. Choć fragment ten mógł wyglądać na niezbyt zorganizowany, widzom na pewno taka naturalność się podobała.
"Pytanie na śniadanie": Tomasz Kammel duszą towarzystwa
Łukasza Nowickiego nie ma już w programie, dlatego teraz mianem największego żartownisia wśród prowadzących można najprędzej określić Tomasza Kammela. Temu zbiera się na zabawne puenty nawet w trakcie zwykłych rozmów, a co dopiero dziś, w trakcie niemalże autentycznej imprezy.
W efekcie bardzo często wtrącał się, by dopowiedzieć coś zabawnego lub nawet zabierał głos wtedy, kiedy teoretycznie nie powinien. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, bo świetnie się bawili. No, może za wyjątkiem Sikory, który to wszystko słyszał na słuchawce.