Przyjaciółka ofiary z Puszczykowa przerwała milczenie. Przerażające, jak wyglądało życie z Serhiim T.
18 listopada media w całej Polsce obiegły wstrząsające wieści o morderstwie kobiety i jej dwóch córek w Puszczykowie. Sprawcą miał być mąż i ojciec, 42-letni Serhii T. Według informacji, których udzieliła przyjaciółka ofiary, zanim mężczyzna dopuścił się zbrodni, zachowywał się wobec swojej rodziny niedopuszczalnie. 29-letnia Julia miała skarżyć się znajomej, że nie wie już, jak poradzić sobie z mężem.
Przyjaciółka ofiary z Puszczykowa opowiedziała o losach rodziny
W nocy z 13 na 14 listopada w Puszczykowie nieopodal Poznania doszło do tragedii. 42-letni Serhii T. miał z zimną krwią pozbawić życia swoją 29-letnią żonę Julię oraz 2 córeczki: 4-letnią Darię i 1,5-letnią Marię. Mężczyzna został zatrzymany, niedługo później przyznał się do popełnienia zbrodni. Do tej pory na jego temat wiadomo było niewiele — Serhii T. był utalentowanym kucharzem, pracował w najlepszych restauracjach i zdobywał liczne nagrody, aż przeprowadził się do Polski.
Zawsze mówił, że nie przyjechał tu za pieniędzmi, tylko dla lepszych możliwości zawodowych – opowiedziała przyjaciółka rodziny, Natalia, z którą wywiad przeprowadził “Fakt”.
W rozmowie z dziennikiem kobieta opowiedziała o przykrych losach rodziny. Serhii T. miał zmagać się z uzależnieniem od alkoholu, przez które jego bliscy cierpieli przed śmiercią.
Morderca z Puszczykowa zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i długami
Najpierw był szefem kuchni, ale przychodził pijany, w kuchni były awantury, ludzie bali się, że spowoduje jakiś wypadek. Potrafił iść do chłodni, żeby pić. W końcu został kucharzem, ale gdy jednego dnia przyszedł kompletnie pijany, szef kazał mu się wynosić, a on już więcej nie pojawił się w pracy – relacjonowała w wywiadzie „Faktem” Natalia.
Kobieta miała pracować z Serhiem T. w restauracji w Puszczykowie. To właśnie dzięki temu zaprzyjaźniła się z rodziną. Według jej słów 42-latek miał stracić pracę pół roku temu, o czym przez długi czas nie wiedziała jego żona Julia.
On mówił jej, że wychodzi do pracy, a tymczasem szedł pić. Ostatnio dzwoniła i pytała, co ma zrobić, żeby Serhii przestał pić, już nie miała na to wszystko siły – wspomina przyjaciółka ofiary.
Dodała, że Julia miała zwierzyć się jej mężowi, iż rodzina musiała zaciągnąć 8 tysięcy złotych kredytu, by mieć za co żyć. Pożyczali pieniądze od znajomych, część z nich nigdy nie doczekała się zwrotu. Serhii T. miał przepijać wszystkie oszczędności, nawet te, które były potrzebne na dzieci.
Najważniejsze było wypić piwo, a właściwie to nawet kilka, bo na jednym nigdy się nie kończyło.
Dlaczego morderca z Puszczykowa zabił żonę?
13 listopada między Julią a jej mężem miało po raz kolejny dojść do kłótni o pieniądze, które mężczyzna przepijał. Według zeznań 42-latka w prokuraturze miał on już dość pretensji żony, więc zaczekał, aż ich córki, Daria i Maria, a także 11-letni syn Julii pójdą spać. Następnie wszedł do pokoju, w którym spała żona z dziewczynkami i udusił kobietę. Szamotanina obudziła jedno z dzieci, więc Serhii T. udusił także i ją. Później jeszcze jedną dziewczynkę. Miał być wówczas pijany.
Masakrę z nocy z 13 na 14 listopada przetrwał jedynie 11-letni syn Julii. Serhii T. miał mu następnego dnia powiedzieć, że jego mama i siostry zostały przewiezione do szpitala przez koronawirusa. Wmówił chłopcu, że nie może wchodzić na piętro, bo została na nim rozpylona substancja przeciwko wirusowi. W rzeczywistości mężczyzna i dziecko przez niemal 5 dni żyli pod jednym dachem z trzema martwymi ciałami
Rodzinie Julii, która jest w Ukrainie, musiał powiedzieć, że stało się coś złego wcześniej niż policji, bo mama Julii wyjechała do Polski w piątek, a siostra pisała do nas, czy wiemy, co dzieje się z nią i dziewczynkami – opowiedziała “Faktowi” Natalia.
Kobieta dodaje, że wszyscy znajomi rodziny są zszokowani tym, co się stało.
ZOBACZ TEŻ: Tragedia w Puszczykowie. Sąsiadka ofiar nie przebierała w słowach, wyjawiła fakty o rodzinie