Polski dziennikarz zawieszony za żart na wizji. W głowie się nie mieści, co powiedział
To, co powiedział jeden z dziennikarzy, w trakcie programu emitowanego w telewizji, wprawiło wszystkich w osłupienie. Takie słowa nie powinny paść, mężczyzna poniósł już konsekwencje i został zawieszony w swoich obowiązkach. Bezmyślny żart może kosztować bardzo wiele, szczególnie opowiedziany w przestrzeni publicznej.
Dziennikarz został zawieszony w swoich obowiązkach
”Totalnie głupie, bezmyślne i idiotyczne próbowanie bycia nieśmiesznym z mojej strony, za które PRZEPRASZAM” - tak podsumował swoją próbę dowcipu Bartosz Ignacik. Jak poinformował szef Canal+ Sport Michał Kołodziejczyk, dziennikarz został już odsunięty od swoich obowiązków w redakcji.
Nieodpowiedni żart padł w trakcie trwania programu “Turbokozak”, gdzie zawodnicy PKO BP Ekstraklasy wykonują zadania, które mają na celu zaprezentować ich poziom umiejętności piłkarskich. Konwencja produkcji opiera się na humorystycznym wydźwięku i tonie, jednak tym razem sprawy poszły za daleko. W internecie zawrzało, a szef kanału musiał się gęsto tłumaczyć z zaistniałej sytuacji.
Szef Canal+ Sport musiał tłumaczyć się przed widzami
Michał Kołodziejczyk wyraził żal wobec zaistniałej sytuacji. Już zapowiedział, że zawieszenie w obowiązkach to prawdopodobnie niejedyne konsekwencje, jakie spotkają dziennikarza.
Jest mi strasznie przykro i wstyd, że na naszej antenie padły słowa, które nie powinny paść nigdzie. Wspólnie pomyślimy o następnych krokach - pisał Kołodziejczyk.
Bartosz Ignacik, który dopuścił się fatalnego żartu to wieloletni reporter pracujący przy meczach PKO BP Ekstraklasy. Jest także komentatorem meczów piłkarskich i tenisowych, prowadzi także studia przy transmisjach. Przy takim doświadczeniu zawodowym, trudno jest uwierzyć, że aż tak bardzo mógł nie przemyśleć swoich słów.
ZOBACZ TEŻ: Julia Wieniawa wywołała skandal spodniami za prawie 3 tysiące. “Wstyd”
"Żart" dziennikarza wywołał ogromne oburzenie
W odcinku “Turbokozaka” wyemitowanym w minioną niedzielę pokazano scenę, w której Ignacik rozmawia z dźwiękowcem. W pewnym momencie „żartobliwie” zapytał o trzymany przez niego kabel.
- O co chodzi, Mireczku z kablem? Czy oni ci obniżyli pensję, że ty chcesz się powiesić? - wypalił nagle dziennikarz.
- Nie, pracuję po staremu. Trzymam operatora na smyczy - odpowiada dźwiękowiec.
To właśnie ta wypowiedź dziennikarza została uznana jako absolutnie niedopuszczalną.
Wybitny żart, liczę, że autor dumny 👏🏻 Nie wiem czy to jest bardziej nieodpowiedzialne, czy żenujące - skomentował jeden z użytkowników platformy X, Szymon Wojda.
Dziennikarz przepraszał za swoją wypowiedź, która uderzyła w osoby zmagające się z kryzysem zdrowia psychicznego.
Każdego dnia w Polsce samobójstwo popełnia średnio 15 osób, z czego zdecydowana większość to mężczyźni, a swoją drogą listopad to miesiąc świadomości męskiego zdrowia psychicznego - temat wciąż zbyt rzadko poruszany. Nie ma wytłumaczenia na tak haniebne zachowanie - podkreślała Paula Kucharska.