Paraliżujące sceny w domu pogrzebowym. Patrzyli, co dzieje się na ich oczach z ciałem zmarłej i nie dowierzali
Dom pogrzebowy to nietypowe, niekoniecznie przyjemne, ale spokojne miejsce pracy. Właśnie dlatego osoby zatrudnione w jednej z takich placówek w stanie Iowa przeżyły szok, gdy okazało się, że ciało w jednym z worków się porusza.
Natychmiast zawiadomiono więc odpowiednie służby. Okazało się, że w hospicjum popełniono ogromny błąd.
Nie umarła, a trafiła do domu pogrzebowego
Kilka tygodni temu do pewnego domu pogrzebowego przyjechało ciało 66-letniej kobiety. Dostarczono je z hospicjum Glen Oaks, w którym znajdują się głównie pacjenci chorzy na Alzheimera. Gdy jednak worek, w którym je przywieziono, zaczął się poruszać, pracownicy zorientowali się, że to nie zwłoki, a wciąż żywa osoba.
Natychmiast otworzyli więc worek, a ich oczom ukazała się walcząca o każdy oddech 66-latka. Kobieta nie reagowała jednak na dotyk ani na dźwięk. Przybyli na miejsce lekarze zarządzili, by przewieźć ją z powrotem do hospicjum, z którego została wysłana. W tym miejscu kobiet pożyła jeszcze 2 dni i ostatecznie zmarła.
Margaret wzięła ślub, ale męża nie ma. Podjęła zdumiewającą decyzjęJak kobieta trafiła do domu pogrzebowego?
Sytuacja wydaje się abstrakcyjna. Trudno uwierzyć, że wykwalifikowani medycznie pracownicy hospicjum mogli pomylić się przy orzekaniu śmierci. Pielęgniarka, która pierwsza go stwierdziła, zarzekała się, że kobieta wykazywała wszelkie objawy zgonu.
Jak tłumaczyła w amerykańskich mediach, nie czuła pulsu kobiety nawet przy pomocy stetoskopu, a gdy ją zastała, ta miała otwarte usta, nie oddychała, a jej oczy nie reagowały na światło. Co ciekawe, potwierdziły to jeszcze 2 inne osoby.
Sprawą zajął się tamtejszy Departament Inspekcji i Apelacji. Orzekł, że z uwagi na pomyłkę przez pracowników całe hospicjum musi ponieść karę grzywny. Placówka została zobligowana do wpłacenia 10 tysięcy dolarów.