Opole 2024: Piaseczny i Kayah już wiedzą, że nie było dobrze. Jest reakcja
Na prowadzących 61. Festiwalu w Opolu wylała się fala krytyki. Wpadkom i przejęzyczeniom nie było końca. Okazuje się, że Andrzej Piaseczny doskonale wie, że wraz z Kayą zawalili sprawę. W sieci pojawił się wyraźny komunikat.
Podczas 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki doszło do poważnych zmian
Tegoroczna odsłona słynnej imprezy spotkała się z bardzo mieszanymi odczuciami ze strony odbiorców . Już od jakiegoś czasu było wiadomo, że będzie ona inna, niż w ostatnich latach. Wpływ na to miały między innymi zmiany w Telewizji Polskiej, które spowodowała uchwała przegłosowana przez Sejm w grudniu ubiegłego roku. Dotyczyła ona bezstronności i rzetelności mediów publicznych . Do władzy w TVP doszły nowe osoby, a wielu dotychczasowych pracowników musiało rozpocząć poszukiwania nowego miejsca zatrudnienia .
Wkrótce później stało się jasne, że modyfikacje dotkną również Festiwal w Opolu. Na jego tegoroczną odsłonę nie zaproszono gwiazd, które pojawiały się na nim regularnie. Mowa między innymi o Maryli Rodowicz, Justynie Steczkowskiej czy Edycie Górniak . Również zespół Tulia wraz z Haliną Mlynkovą nie dostał zaproszenia. To kontrowersyjna decyzja, bowiem artystki są ubiegłorocznymi zwyciężczyniami i według tradycji powinny otworzyć kolejny festiwal . Z decyzji tłumaczyło się biuro prasowe Telewizji Polskiej .
Najważniejszym kryterium doboru artystów, którzy wystąpią podczas 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, jest ich dorobek artystyczny. Pragniemy przywrócić rangę i blask festiwalowi w Opolu, który ponownie staje się świętem polskiej piosenki. Chcemy, by Opole znów łączyło – to jest główne przesłanie tegorocznej edycji - przekazało odpowiedź biuro prasowe TVP “Pudelkowi”.
Internauci są bezlitośni dla tegorocznego Festiwalu w Opolu
Z pracą dla Telewizji Polskiej pożegnało się wiele osób, które do tej pory pojawiały się na każdej możliwej imprezie i festiwalu. Chodzi między innymi o konferansjerów takich jak Tomasz Kammel, Ida Nowakowska, Izabella Krzan czy Rafał Brzozowski . Podczas 61. Festiwalu w Opolu trzeba było zastąpić ich nowymi prowadzącymi. Wczorajszego wieczoru występy podczas koncertu “Premier” zapowiadali Kayah i Andrzej Piaseczny .
Choć oboje są doświadczonymi muzykami, którzy od lat nie rozstają się ze sceną, w tym przypadku nie byli w stanie uniknąć stresu. Gdy tylko stanęli przed publicznością, rozpoczęła się seria wpadek i przejęzyczeń . Wokalista zaczął się plątać w wypowiedzi i nie był w stanie odnaleźć odpowiednich słów. Pomogła mu Kayah, nie powstrzymując się jednak od śmiechu . Problemy nie umknęły widzom, którzy skrytykowali parę konferansjerów w mediach społecznościowych.
- Jak na razie masakra i nie spodziewam się że będzie lepiej, jeszcze Ci prowadzący, przykro na to patrzeć.
- Z całym szacunkiem, ale nie da się słuchać prowadzącej Kayah. Zawsze na scenę wychodziła z klasą i głosem, a tu nie wiem co sobą próbuje zaprezentować.
- Ech… z żalem wspomina się perfekcyjne prowadzenie Tomka Kammela poprzednich edycji festiwalu.
- Z całym szacunkiem, ale czy w prawie 40 milionowym kraju nie ma nikogo innego? Tylko Kayah i Piasek? Sami prowadzą i zaśpiewają i sami sobie zaklaszczą.
ZOBACZ TEŻ: Opole 2024: Kayah wyśmiała Piaska na wizji. Wyszło niezręcznie
Kayah i Andrzej Piaseczny wiedzą, że zawalili?
Krytykę wobec prowadzących można w tym momencie znaleźć niemal wszędzie w mediach społecznościowych . Odbiorcy Festiwalu w Opolu nie kryją zawodu w związku z tym, jak w tym roku wygląda jedna z najbardziej prestiżowych imprez w kraju. Znalazło się jednak spore grono osób, które twierdzi, że w rzeczywistości wcale nie było tak źle i doceniają, że tacy artyści jak Andrzej Piaseczny czy Kayah powrócili na opolską scenę .
Okazuje się, że konferansjerzy najprawdopodobniej świetnie zdają sobie sprawę z tego, co się wydarzyło podczas wczorajszego wieczoru. Wokalista postanowił udostępnić na swoim profilu na Instagramie relację “Vogule Poland”, prowadzonego przez Patryka Chilewicza i Madama, którzy napisali: “ Kochamy ten słodki mess [z j. ang. bałagan przyp. red.]”. W odpowiedzi Andrzej Piaseczny napisał “Yep!” opatrując reakcję trzema śmiejącymi się emotikonami. Wszystko wskazuje na to, że postanowił z dystansem przyjąć krytykę ze strony odbiorców .