Matka Aleksandra atakuje Rutkowskiego. Ujawnili kulisy afery alimentacyjnej
Krzysztof Rutkowski znany jest ze swojego wystawnego stylu życia i zamiłowanie do luksusowych przedmiotów. Tym razem jednak głos na temat majątku detektywa zabrała, jego była partnerka, która wychowuje starszego syna. Kobieta żąda alimentów od gwiazdora. Padło kilka mocnych słów.
Krzysztof Rutkowski słynie ze swojego majątku
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że popularny detektyw i jego żona Maja Rutkowski mogą pochwalić się sporym majątkiem , o którym bardzo chętnie rozmawiają podczas wywiadów. Małżeństwo nie tylko uwielbia otaczać się luksusowymi przedmiotami, ale też z chęcią organizuje wystawne przyjęcia, która kosztują ich niemałą fortunę.
Przykładem może być niedawna komunia Krzysztofa Juniora, która kosztowała rodzinę około 100 tysięcy euro! Jakiś czas temu głos w sprawie stylu życia Krzysztofa Rutkowskiego zabrała jego była partnerka, która zarzuciła mu wydawanie wszystkich pieniędzy na najmłodszą pociechę i całkowite ignorowanie potrzeb jego starszego syna Aleksandra.
Najbardziej rażące, co się teraz wydarzyło, to była przede wszystkim komunia Krzysztofa Juniora. Zwróciłam się do Krzysztofa z prośbą o - dokładnie powiem - 1200 zł na wpisowe plus kaucję do liceum prywatnego dla Aleksandra. (...) Wysłałam Krzysztofowi dane szkoły z numerem konta, piszę, że termin jest do dziesiątego maja i że proszę, żeby on to zrobił. Krzysztof mnie bezczelnie po prostu potraktował jak jakąś gówniarę. Odpisuje mi, że "nie będzie nic przelewał", że mam "dzwonić po komunii Juniora". Dlaczego Rutkowski nie lubi, gdy się do niego pisze? To są ślady, a jak zadzwonisz, no to już nic mu nie udowodnisz. Bezczelnie napisał, że on nie przeleje żadnych pieniędzy, dopóki ja do niego nie zadzwonię. Ale ja nie zamierzam do niego dzwonić po kwotę 1200 zł, bo to się skończy w sądzie sprawą o podwyższenie alimentów i inne z tym związane roszczenia. To jest żenujące zachowanie - powiedziała Natasza Zych w rozmowie z portalem shownews.pl
Krzysztof Rutkowski odpowiada na zarzuty byłej partnerki
W końcu głos w tej medialnej burzy zabrał sam zainteresowany, który wyznał, że jego była partnerka, stara się zarobić na jego nazwisku. Krzysztof Rutkowski zdradził, że o istnieniu swojego syna dowiedział się dopiero po sześciu latach i nie czuje z nim żadnej emocjonalnej więzi.
Jej roszczenia w tej chwili to jest tylko i wyłącznie robienie show na Rutkowskim. Gdyby to był zwykły Kowalski, to pies z kulawą nogą by się nie zapytał. Ja nie mam żadnego związku emocjonalnego z tym chłopakiem. Jeśli ktoś mi przyprowadza dziecko po sześciu latach, to co ja mam się rzucić mu na szyję? (…) Nikt mnie nie zmusi, żebym go kochał. Zdarzyło się, przypadek towarzyski. Spotkaliśmy się parę razy ze sobą i wyniknął z tego dzieciak - powiedział prywatny detektyw.
Jednocześnie gwiazdor zapewnił, że nigdy nie spóźnił się z terminem zapłaty alimentów , a nawet oferował Nataszy Zych wcześniejszą ratę. Zdradził też, że nie ma żadnego problemu z inwestowaniem w edukację Aleksandra.
Dla mnie wyjąć 1200 złotych na szkołę to jest pstryk. Ja na kolację więcej zostawiam niejednokrotnie jak jestem z kimś na spotkaniu (…) Ona widzi, że Junior żyje w luksusie i będzie żył, bo to są moje ciężko zarobione pieniądze. Ja od 9 lat nie spóźniłem się ani jednego dnia z alimentami. Chciałem jej zapłacić do przodu nawet rok czy dwa - powiedział Krzysztof Rutkowski.
ZOBACZ TEŻ: Dominika od Hakiela pokazała ciążowy brzuszek. Fani zachwyceni.
Była partnerka Krzysztofa Rutkowskiego zaprzecza jego słowom
Natasza Zych stanowczo zaprzeczyła wypowiedziom gwiazdora i zarzuciła mu próbę manipulowania faktami. Z jej słów wynika, że to ona złożyła wniosek o ustalenie ojcostwa, a Krzysztof Rutkowski od początku wiedział, że ma syna. Wyznała też, że całemu procesowi towarzyszyła ogromna awantura, którą wywołał jej były partner.
Krzysztof Rutkowski o tym, że jest ojcem Alexandra, wiedział od samego początku, jeszcze jak byłam w ciąży. Kiedy nasz syn miał 6 lat z mojego wniosku, została rozpatrzona prośba w sądzie łódzkim sprawa o ustalenie ojcostwa. Z mojego wniosku zostały przeprowadzone badania DNA. Nie stawił się na pierwszy termin, natomiast za drugim razem urządził wielką awanturę. Była gigantyczna scena, straszył wszystkich pracowników, że ich pozwie, przestraszył Alexandra do takiego stopnia, że on do dziś pamięta. Urządził scenę i uciekł, w związku z czym wniosłam do sądu skargę na jego zachowanie z prośbą o wyznaczenie ostatecznego terminu badań. W przypadku gdyby się nie stawił, prosiłam o przyprowadzenie go w asyście policji. Na trzecie badanie w dniu 6 kwietnia 2016 roku się stawił. Tutaj mamy już zgodność w kodzie DNA. i uznano go za ojca - powiedziała kobieta w rozmowie z Pudelkiem.