Maciej Kozłowski przed śmiercią wysłał SMS. Tajemniczą wiadomość dopiero po latach zrozumiała jego żona
Maciej Kozłowski zrobił karierę w filmie, choć w młodości nic tego nie zapowiadało. Cudem skończył technikum po tym jak wyrzucono go z liceum, a do szkoły teatralnej trafił przypadkiem. Spodobało mu się na tyle, że zdecydował się aplikować i za drugim razem udało mu się dostać.
Maciej Kozłowski usłyszał straszną diagnozę
Maciej Kozłowski o swojej chorobie dowiedział się przypadkiem, kiedy poszedł oddać krew. Zamiast tego odkryto, że jest zakażony wirusem zapalenia wątroby typu C. Diagnozę, która zmieniła jego życie, usłyszał w 2005 roku. Choroba zaprzepaściła jego karierę, ale nie odebrała mu woli życia. Wszystko miało zmienić się po przeszczepie, ale aktor niestety go nie doczekał i zmarł 11 maja 2020 roku.
W ostatnich latach największą rozpoznawalność przyniosła mu rola w serialu „M jak miłość”. Jak ujawnił aktor, gdy dostał angaż do popularnej telenoweli, znał już swoją diagnozę, dlatego ta rola była dla niego wyjątkowa. W ramach podziękowania podarował Ilonie Łepkowskiej obraz z dedykacją:
Ilonko, dziękuję ci, że z dobrego aktora zrobiłaś popularnego.
Maciej Kozłowski walczył o życie u boku ukochanej
Niedługo przed swoją śmiercią ożenił się z kobietą swojego życia – malarką Agnieszką Kowalską. Każdy z nich miał już za sobą poważne związki i nie sądzili, że połączy ich takie uczucie.
To nie jakieś tam zakochanie, to miłość! Będę nią darzyć Maćka do końca moich dni – powiedziała „Vivie!”.
Niestety ich historia miłosna zakończyła się zaledwie półtora roku po ślubie. Mimo ciężkiej diagnozy Maciej Kozłowski nie tracił nadziei na pokonanie choroby i podejmować nawet najcięższe próby wyleczenia.
Maciej Kozłowski kilka dni przed śmiercią wysłał żonie tajemniczego SMS-a
Gdy Maciej Kozłowski czuł, że nadchodzi najgorsze, wysłał swojej żonie tajemniczego SMS-a. Kobieta zrozumiała go dopiero po latach. W rozmowie z „Dobrym Tygodniem” Agnieszka Kowalska wspomniała o wiadomości, którą otrzymała na trzy dni przed śmiercią męża:
„Silne kobiety nie chodzą po prośbie”. Nie rozumiałam tych słów. (…) Złościłam się trochę, bo zostawiał mnie samą, z długami, z remontem domu. Dopiero później wszystko stało się jasne. Pierwsze dwa lata były bardzo trudne, ale zauważyłam, że wiele spraw się układa. Problemy niejako rozwiązują się same. Wtedy dotarło do mnie, że to Maciej pomaga mi z góry, dlatego nie muszę „chodzić po prośbie”.
Źródło: Onet Kultura, Viva!