Krzysztof Rutkowski gonił za Borysem. Pędził pod sklep. Niepojęte, kto wszedł mu w drogę
Grzegorz Borys od tygodnia jest bezustannie poszukiwany przez służby. Policja ma silne przypuszczenia, że mężczyzna ukrywa się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Równocześnie ostrzega cywilów, że podejrzany może być niebezpieczny i nie należy podejmować prób zatrzymania go na własną rękę. Ponadto policja wystosowała apel, by nie wchodzić do lasu między Karwinami a Chwarznem, aby nie zakłócać poszukiwań.
Krzysztof Rutkowski dołączył do poszukiwań Grzegorza Borysa
Biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego 25 października przekazało wiadomość, że dołącza do poszukiwań Grzegorza Borysa podejrzewanego o zamordowanie swojego 6-letniego syna. W mediach społecznościowych pojawił się zaskakująca informacja – detektyw zarzucał w niej, że przystępuje do poszukiwań z powodu nieefektywnych działań policji .
W związku z brakiem efektywnego działania ze strony policji i innych służb biorących udział w poszukiwaniach podejrzanego o zabójstwo 6-letniego dziecka, którego ciało zostało odnalezione w mieszkaniu na terenie Gdyni wraz z zabitym psem Grzegorza Borysa.
Krzysztof Rutkowski wyruszył do Gdyni
Krzysztof Rutkowski zaoferował także nagrodę w wysokości 50 tysięcy złotych dla osoby, która odnajdzie Grzegorza Borysa – żywego lub martwego. Jego decyzja nie spodobała się wielu osobom, które są zdania, że w ten sposób zachęca ludzi do poszukiwań niebezpiecznego mężczyzny, przez co mogą narazić się na niebezpieczeństwo, a także przeszkadzać policji w prowadzeniu poszukiwań.
Za wskazanie żywego lub martwego nagroda Biura Rutkowski w wysokości 50 000 PLN.
Krzysztof Rutkowski jednak nie tylko zaoferował nagrodę, ale wraz z Mają Rutkowski i swoimi pracownikami udał się na teren poszukiwań.
Krzysztof Rutkowski rzekomo prawie zatrzymał Grzegorza Borsya
Krzysztof Rutkowski wraz ze swoją żoną i pracownikami ich biura detektywistycznego udali się do Gdyni, by tam prowadzić poszukiwania Grzegorza Borysa . Teraz najbardziej znany detektyw w Polsce zarzeka się, że prawie złapał podejrzanego o zamordowanie 6-letniego synka, ale w działaniach przeszkodziła mu… policja.
Mieliśmy sygnał, że był widziany w jednym sklepie w Gdyni jak robi zakupy. Jechaliśmy tam. Ja i moi ludzie byliśmy w drodze. No i zatrzymała nas policja. Gdyby tego nie zrobili to byśmy go zatrzymali – ujawnił Krzysztof Rutkowski portalowi „Super Express”.
Źródło: Super Express