Kożuchowska przeszła traumę: "Próbowali wciągnąć mnie do samochodu"
Atak na 25-letnią Lizę w centrum Warszawy poruszył serca wielu Polaków. Kobieta po kilku dniach od doświadczenia brutalnego aktu przemocy zmarła w szpitalu. Na jej cześć zorganizowano marsz sprzeciwiający się tego typu zdarzeniom. Wiele gwiazd poruszyło ten temat w swoich mediach społecznościowych. Małgorzata Kożuchowska przywołała również swoje własne wspomnienia.
Gwiazdy dotknęła śmierć 25-letniej Lizy
Minęło już kilka dni od tragicznej śmierci 25-letniej Białorusinki na terenie Warszawy. Ta historia wstrząsnęła opinią publiczną. Do głosu doszli również celebryci, którzy korzystając z osiąganych w mediach społecznościowych zasięgów, postanowili wyrazić swój olbrzymi ból. Jeden ze wpisów, który był szeroko udostępniany w sieci, jest autorstwa pisarki i reporterki Izy Michalewicz.
Jej słowa pojawiły się między innymi na profilu Karoliny Korwin Piotrowskiej. Treść poruszyła wiele osób, w tym gwiazdy i celebrytów. Na szczególną uwagę zasługuje ostatnie zdanie wpisu, szczególnie wstrząsające.
To Dorian S. zrobił chwilę po ataku na Lizę. Prawdziwy wstrząs Gdzie odbędzie się pogrzeb Lizy?Popatrzcie jej teraz w oczy wszyscy, którzy w niedzielę nad ranem przeszliście obok.
Maszerowali dla Lizy
Kobieta zmarła w szpitalu po tym, jak została zaatakowana i brutalnie zgwałcona przez 23-letniego Doriana S. Mężczyzna przyłożył jej nóż do gardła i zaciągnął do bramy przy ulicy Żurawiej 47. Tam, po dokonaniu bestialskiego aktu, zostawił ją na śmierć. Liza została odnaleziona rano i przewieziona do szpitala, w którym po kilku latach zmarła. W ramach sprzeciwu wobec tak tragicznych wydarzeń, wczorajszego wieczoru ulicami Warszawy przeszedł marsz. Wzięło w nim udział wiele osób publicznych.
Jedną z kobiet, która zachęcała internautów do wzięcia udziału w proteście przeciwko przemocy, była Martyna Wojciechowska. Podróżniczka umieściła w swoich mediach społecznościowych poruszający wpis w tej sprawie.
Wychodzimy na ulicę w jej imieniu i w imię pamięci wszystkich kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Nie chcemy już się bać. Nie chcemy, żeby bały się nasze córki i osoby, które przyjechały do Polski szukać bezpieczeństwa (…) Wychodzimy na ulicę, żeby o Lizie nie zapomniano. Żeby ulice były dla nas wreszcie bezpieczne. Wychodzimy po to, żeby politycy wreszcie usłyszeli, że prawna definicja gwałtu musi zostać zmieniona, bo nie chroni w żaden sposób osób doświadczających przemocy, które "nie krzyczały". Mamy dość życia w niebezpieczeństwie i strachu przed przemocą seksualną - pisała Martyna Wojciechowska.
Oprócz wspomnianej podróżniczki, do marszu dołączyły również inne polskie gwiazdy. Zobaczyliśmy tam między innymi wokalistkę Marię Sadowską i aktywistkę Maję Staśko.
ZOBACZ TEŻ: Oprawca z Warszawy wyjawił, dlaczego zaatakował. Porażające kulisy
Małgorzata Kożuchowska opowiedziała o traumie
Tego typu wydarzenia niewątpliwie wzbudzają w nas wspomnienia i myśli, które najchętniej zepchnęlibyśmy na jak najdalszy plan. Tak też się stało w przypadku aktorki Małgorzaty Kożuchowskiej, którą również dotknęła sprawa 25-letniej Białorusinki. Okazuje się, że ona sama również doświadczyła w przeszłości traumy. Postanowiła się podzielić nią w swoich mediach społecznościowych. Historię opatrzyła własnym zdjęciem z młodości.
Byłam jeszcze wtedy studentką. W drodze powrotnej z uczelni do domu zostałam napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć mnie do samochodu. Broniłam się. Nie mogłam krzyczeć, bo zasłonili mi usta. Po chwili szamotaniny puścili mnie i uciekli…
W uliczkę, na której się to działo wjechał samochód i to on ich wystraszył. Zatrzymał się przy mnie i odwiózł bezpiecznie do domu. To, że pojawił się w tym momencie, w tym miejscu uratowało mi życie.
Jeszcze wiele lat później prześladował mnie sen, w którym grozi mi niebezpieczeństwo i wiem ze muszę krzyczeć; próbuję, ale nie mogę wydobyć głosu. Czasem się udawało i budziłam się z krzykiem. On był wyzwalający. Był ratunkiem.
Minęło tyle lat i wciąż wokół nas jest przemoc, gwałt, napaści. Musimy reagować! Nawet jeśli sytuacja jest niejednoznaczna, ale intuicja podpowiada, że coś tu jest nie tak. Lepiej się pomylić i przeprosić niż żałować do końca życia, ze nie zareagowałam/em.
Strach paraliżuje, pozbawia ofiary głosu! Bądźmy ich głosem! Reagujmy!
Ja tym, którzy lata temu nie zostawili mnie na pustej ciemnej ulicy zawdzięczam życie. Dziękuję - napisała Małgorzata Kożuchowska na swoim Instagramie.