Familiada: Strasburger był w połowie żartu, gdy rozległ się męski głos z widowni
Program “Familiada” od lat zaskakuje nas swoimi niecodziennymi pytaniami oraz niezapomnianymi żartami prowadzącego show Karola Strasburgera. Niewiarygodne, do czego doszło podczas jednego z odcinków, gdy prezenter chciał opowiedzieć swój dowcip.
Karol Strasburger od lat zaskakuje nas swoimi dowcipami
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że “Familiada” j est obecnie jednym z najpopularniejszych teleturniejów w polskiej telewizji. Kultowe show zaskakuje nas niecodziennymi pytaniami, z jakimi muszą zmierzyć się uczestnicy oraz żartami niezastąpionego Karola Strasburgera , który od lat pełni funkcję prowadzącego ten format.
I chociaż prezenter nie ukrywa, że opowiadanie dowcipów i rozbawienie publiczności sprawia mu ogrom radości, czasami zdarzają się momenty, których nawet on nie jest w stanie przewidzieć. Tak właśnie było podczas jednego z odcinków kultowego teleturnieju.
Niewiarygodne, co wydarzyło się w tym odcinku "Famiiady"
Podczas jednego z odcinków kultowego formatu Karol Strasburger, jak zwykle, rozpoczął od przywitania się z telewidzami oraz opowiedzenia im zabawnego dowcipu. Tym razem akcja żartu dotyczyła byłych małżonków.
Dwóch facetów rozmawia ze sobą w kawiarni. Jeden nagle mówi “Stary, przyszedł taki moment, rozwodzę się, mam tego dosyć” - zaczął dziennikarz.
Później autor żartu skupił się na tym, jak zachowuje się żona bohatera — sprząta, gotuje i bardzo go kocha. Pomimo że gwiazdor nie doszedł jeszcze do puenty, jedna z siedzących na widowni osób nie wytrzymała i roześmiała się donośnym śmiechem . Karol Strasburger nie krył radości z tego, że już na tym etapie rozbawił zgromadzonych.
Sprzątać to sprząta, ale jest za porządna. Wyobraź sobie, ilekroć w nocy wstanę, by napić się czegoś, idę do kuchni, wracam, a łóżko już posłane - zakończył prowadzący, czym do reszt rozbawił tłum.
ZOBACZ TEŻ: Tłum gwiazd na pogrzebie Arkadiusza Tomiaka: Szyc z żoną, Machulski, Więckiewicz.
Kto wymyśla żarty Karola Strasburgera w "Familiadzie"?
Wiele osób zastanawia się, czy żart, który pojawia się zawsze w programie “Familiada” jest już jego stałym elementem. W sieci pojawiały się nawet plotki, że po latach to produkcja zmusza prezentera do wymyślania dowcipów lub nawet sami mu je piszą.
Karol Strasburger wypowiedział się na temat tych doniesień i stanowczo im zaprzeczył. Okazało się, że gospodarz teleturnieju ma pełną dowolność w tym, czy w danym odcinku pojawi się żart, czy też nie . Sam też jest autorem wszystkich swoich historii lub czerpie je od swoich wiernych fanów i ich wiadomości prywatnych.
W ogóle nie mam scenariusza w swoim programie. Nikt mi nie pisze niczego - pomysły na suchary są moje. Czasami dostaję od widzów - ktoś wysyła mi jakieś wycinki z dawnych gazet, pism, albo samemu coś znajdują i proponują, że można to powiedzieć. Czasami korzystam, ale przerabiam to, bo to się nie zawsze nadaje do tego, by o 14 pojawiło się na antenie. To nie jest obowiązek ani stały punkt programu - tak bym powiedział. Jeżeli mam coś fajnego i stwierdzam, że warto by było coś fajnego powiedzieć, to mówię. Jeżeli nic nie mam, nic nie znajdę, to po prostu nie ma i tyle - przyznał gwiazdor.