Emilia Korolczuk zerwała się w środku nocy. Niestety, na pomoc było już za późno
Tragiczny początek sezonu na Ranczu Laszki. Emilia Korolczuk z programu "Rolnicy. Podlasie" zerwała się w środku nocy i ruszyła do pomieszczenia gospodarczego. Niestety, na pomoc było już za późno, gospodyni nie kryła, że strata mocno ją dotknęła.
Na kanale uwielbianej gospodyni pojawił się nowy film o niepokojącym tytule. “Nie zawsze jest kolorowo” - przekazała ze smutkiem Emilka.
Smutne wieści z Rancza Laszki. W środku nocy Emilia Korolczuk ruszyła na pomoc, niestety było za późno
Gospodyni słynnego Rancza w Laszkach przez lata obecności w programie “Rolnicy. Podlasie” zaskarbiła sobie gorącą sympatię widzów w całej Polsce. Umiejętnie wykorzystała nowe możliwości i dziś swoje ekranowe perypetie z powodzeniem uzupełnia filmami na Youtube, które ukazują to, czego w telewizji nie doświadczymy.
Dzięki tej aktywności, mogliśmy znacznie lepiej poznać blaski i cienie pracy w gospodarstwie, a także dowiedzieć się więcej na temat jej rodziny i zwierząt będących pod jej opieką. Emilia Korolczuk ujmuje widzów nie tylko szczerością i naturalnością, ale też troską.
Jej zabawne pogawędki z końmi i kozami stały się już ikoniczne. W najnowszym materiale nie zabrakło też jednak bolesnych niespodzianek. Wszystko zaczęło się przed północą, Emilce nie było dane zaznać spokojnego snu. Kiedy weszła do pomieszczenia, w którym przebywała ciężarna owca, jej oczom ukazał się przykry widok.
"Rolnicy. Podlasie": Andrzej z Plutycz potrzebuje pomocy. Aż ściska za serce, kto się u niego pojawiłEmilia Korolczuk z "Rolnicy. Podlasie" nie kryła smutku
Zwierzę już od jakiegoś czasu miało wydać na świat potomstwo. Natura okazała się jednak okrutna. Kiedy Emilia Korolczuk dotarła na miejsce, jedno z jagniąt leżało już w słomie, martwe. Dokładniejszy ogląd pozwolił gospodyni stwierdzić, że zwierzę udusiło się jeszcze w łonie.
- Smutno mi - przyznała, patrząc na nierozumiejącą matkę, wylizującą nieżywe młode.
Niespokojna owca wydawała bezradne dźwięki, drepcząc z kąta w kąt. Widać było, że przetrzymywany poród kosztował ją wiele sił. Bohaterka “Rolnicy. Podlasie” mogła tylko być przy niej, łagodnie przemawiać i bezradnie czekać na rozwój sytuacji.
Ostatecznie własnymi rękoma pomogła wydobyć drugie młode — niestety, już w trakcie stwierdziła, że i ono nie dało rady przeżyć.
- Zostawiamy owieczkę, zabieramy martwe maluchy […] one musiały być już martwe, może nawet od wczoraj, od przedwczoraj […] były też żółte, czyli przenoszone. Jest mi smutno, przykro, no a o niej to już w ogóle nie będę nawet mówić - podsumowała nieswoim głosem.
Emilia Korolczuk zrobiła wszystko, by ulżyć owczej mamie
Wielu widzów przejęło się losem zwierzęcia. Pod filmem spłynęły komentarze ze słowami współczucia, zarówno dla bohaterki “Rolników”, jak i nieszczęsnej podopiecznej.
Następnego dnia Emilia Korolczuk wezwała weterynarza — wiedziała, że nieudany poród może wywołać jeszcze poważniejsze komplikacje zdrowotne. Owca dostała antybiotyk, środki przeciwbólowe i przyśpieszające wydalenie łożyska. Zaczęła jednak jeść, co gospodyni uznała za dobry omen.